Na widok wnętrza przenośnej toalety przy byłym dworcu autobusowym we Włodawie odechciewa się wszystkiego. Fekalia dosłownie wylewają się górą, deska jest uwalana odchodami a skorzystanie z toi-toia zamiast ulgi może przynieść jedynie jakąś chorobę. A co najgorsze, pasażerowie nie mają w okolicy żadnej alternatywy.
W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji zadzwonił roztrzęsiony mieszkaniec Chełma, który przyjechał właśnie do miasta kursowym busem z Włodawy i opowiedział, jaką wizytówkę ma Miasto Trzech Kultur dla przyjezdnych.
– Przy przystanku autobusowym jest ustawiona przenośna toaleta, ale skorzystanie z niej jest niemożliwe – mówił. – Żaden normalny człowiek nie wejdzie do środka, bo odrzuci go widok już po otwarciu drzwi. Fekalia dosłownie wylewały się z przepełnionego zbiornika. Gdy zadzwoniłem do Straży Miejskiej we Włodawie i zgłosiłem problem, usłyszałem, że oni nie są od tego i na tym rozmowa się skończyła. No jak tak można?! – denerwował się nasz rozmówca.
Z tą toaletą w ogóle wyszła dziwna sprawa. Burmistrz stwierdził, że MPGK zajmie się problemem i doprowadzi toi-toia do stanu używalności. Z kolei prezes przedsiębiorstwa przyznał, że toaleta jest ich, ale normalnie wynajmuje ją starostwo, a że nie płaci należności, to nikt o nią nie dba. Prawda wygląda trochę inaczej. Toi-toi przy dawnym PKS-ie stoi w pasie drogi powiatowej. Został postawiony na zlecenie ratusza, a powiat jako właściciel drogi nie pobierał od miasta opłat za korzystanie z pasa drogowego, toteż jego bieżące sprzątanie leży w gestii instytucji podległej miastu. (bm)