Pieniądze ważniejsze od przyrody?

Poświęcili mnóstwo czasu, energii i finansów na badania naukowe w Lasach Sobiborskich. Nikt lepiej od nich nie zna terenu i tamtejszej populacji ptaków. Dlatego wielu ze zdziwieniem odebrało informację, że zleconą przez RDOŚ ekspertyzę, której celem jest utworzenie specjalnej strefy ochrony ptaków, wykona nie Grupa Badawcza Sobibór, a zupełnie inna firma, bez żadnego doświadczenia na tym obszarze. Zdecydowały pieniądze.

Grupa Badawcza Sobibór

W środowisku naukowym Bartłomiej Woźniak z Instytutu Nauk Leśnych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie jest odbierany jako spadkobierca i kontynuator prawdziwej legendy – dra Marka Kellera, znakomitego ornitologa, który był związany z Lasami Sobiborskimi i naukowo, i emocjonalnie. Woźniak założył Grupę Badawczą Sobibór, która wsławiła się m.in. ochroną jednego z najrzadszych występujących w Polsce ptaków drapieżnych, czyli puszczyka mszarnego, ale nie tylko.

Grupa od 12 lat prowadzi badania na terenie Lasów Sobiborskich i Włodawskich, bierze udział w liczeniach i obserwacjach, pielęgnuje i dba o budki lęgowe oraz gniazda innych gatunków ptaków. Wielu jej członków spędza w lesie więcej czasu niż w domu. Dlatego czymś naturalnym wydawać się mogło, że to właśnie naukowcy od lat związani z tym terenem i najlepiej go znający powinni zająć się dalszymi działaniami nad jego ochroną. W ubiegłym roku przesłali do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie wyniki swoich 12-letnich prac waloryzacyjnych.

Ich celem było powołanie na terenie Nadleśnictwa Sobibór Obszaru Specjalnej Ochrony ptaków Natura 2000. RDOŚ widocznie poglądy naukowców podzielił, bo w ubiegłym roku przystąpił do działań mających skutkować wyznaczeniem takiego obszaru. Oczywiście najpierw trzeba sporządzić odpowiednią dokumentację i wykonać szczegółową fachową ekspertyzę. Został więc ogłoszony przetarg na wyłonienie wykonawcy tejże. Rozstrzygnięcie było dla wielu zaskakujące, a już najbardziej dla Grupy Badawczej Sobibór, bo okazało się, że postępowanie wygrała firma, która zaoferowała cenę niemal dwukrotnie niższą od tej zaproponowanej przez grupę Woźniaka.

Niepewność o rzetelność

– Problem w tym, że mamy przeogromne obawy, że zwycięzca przetargu nie wykona powierzonego zadania z należytą rzetelnością z uwagi na zdecydowanie za niską kwotę, za którą planuje wykonać inwentaryzację – tłumaczy Woźniak. – Dlatego bardzo martwimy się o przyszłość Lasów Sobiborskich i ich ochrony.

Z uwagi na to, że jest to las gospodarczy, w którym ze względu na wiek drzewostanów pozyskanie drewna zgodne z Planem Urządzania Lasu w ostatnich latach wzrosło, apelujemy, by jak najdokładniej wykonać tę inwentaryzację i uzyskać dokładne dane o jak największej liczbie gatunków z Załącznika I Dyrektywy Ptasiej. Im więcej gatunków, tym więcej zapisów w Planie Zadań Ochronnych i tym lepsza ochrona poszczególnych gatunków, a co za tym idzie całego obszaru.

Dobrze sporządzony PZO dałby zarządcom terenu podstawy prawne do zaniechania pewnych działań we fragmentach lasu, w których znajdują się najcenniejsze, a podlegające normalnym zabiegom gospodarczym siedliska. Przykładowo – dokładna ocena liczebności dzięcioła białogrzbietego pozwoliłaby na częściowe wyłączenie z gospodarki bardzo cennych fragmentów liściastych lasów znajdujących się na siedliskach bagiennych, do których należą olsy. W przypadku zaniżonej liczebności taki zapis nie do końca byłby uprawniony.

Odpowiednia ocena liczebności bociana czarnego, który osiąga tu jedne z najwyższych zagęszczeń w Polsce i w Europie, i włączenie tego gatunku do grupy obiektów ochrony pozwoliłoby np. wyłączyć z użytkowania część starych dębów, które są bardzo często jednymi z niewielu drzew, na których ten duży ptak znajduje odpowiednią podstawę do budowy gniazda.

Inną sprawą jest zwiększenie szansy na uruchomienie projektów małej retencji, co by zniwelowało skutki suszy panującej na tym obszarze od kilku lat. Przykłady można mnożyć, bo gatunków o tzw. potencjale kwalifikacyjnym jest tutaj kilkanaście. Naprawdę nie mamy pojęcia, jak ma to zrobić wykonawca nieposiadający doświadczenia na tym obszarze, który przy okazji w tym samym czasie i za analogicznie niską kwotę będzie wykonywał inwentaryzację kolejnego wyjątkowego i pominiętego wcześniej obszaru, czyli Doliny Dolnego Wieprza. Przez ostatnie ponad 12 lat spędziliśmy mnóstwo czasu w terenie, zbierając dane.

To nasza praca doprowadziła do tego, że Lasy Sobiborskie przestały być obszarem anonimowym dla miłośników przyrody na mapie Polski. Przez ten czas spotykały nas przeróżne przygody: od kąpieli przy -10 stopniach po szyję w przeręblu w nocy i następnie kilkukilometrowa wędrówka do bazy terenowej, po wstrząs anafilaktyczny związany z ilością pogryzień przez komary i meszki podczas parnych, gorących sobiborskich dni. Niektórzy członkowie naszej grupy w tym czasie spędzili 15-20% czasu swojego życia podczas prowadzenia badań terenowych.

W pewnym momencie oczywistym stało się, że ten obszar jest absolutnie wyjątkowym lasem z uwagi na skład lęgowej awifauny i nie chodzi tu tylko o puszczyka mszarnego. Bardzo szybko podjęliśmy się próby waloryzacji tego obszaru i nasza praca polegająca często na wolontariacie, a wręcz dokładaniu prywatnych środków do niej, zebrała bardzo pozytywne żniwo. Poświęcaliśmy zarówno pieniądze, jak również kariery naukowe na zbieranie danych na temat kolejnych gatunków z Załącznika I Dyrektywy Ptasiej.

Zaczęliśmy głośno i wszędzie, gdzie się da, mówić, że obszar ten z całą pewnością powinien być włączony do sieci Obszarów Specjalnej Ochrony ptaków Natura 2000. Wreszcie powstała publikacja, która choć z punktu widzenia naukowego nie była wielkim osiągnięciem, to miała ogromne znaczenie praktyczne dla podjęcia próby zwiększenia statusu ochronnego tego wspaniałego obszaru – wyjaśnia naukowiec.

Wielkie rozczarowanie

Gdy wreszcie doszło do przetargu, było wielkie zniechęcenie i poczucie, że wiele lat pracy i poświeceń zostanie może nie tyle zmarnowane, co pominięte. – Naukowcy pracują latami nie tylko na swoją renomę, ale też na utrzymanie swoich rodzin. Uważamy, że nie ma nic złego w tym, że chcemy łączyć zarabianie pieniędzy z nauką. Mało tego, jesteśmy przekonani, że szczegółowa i rzetelnie sporządzona ekspertyza nie może kosztować tyle, ile zaproponowała firma, która wygrała ten przetarg.

Doskonale znamy realia i wiemy, że za tak małe pieniądze dokumentacja będzie niepełna. Poza aspektem finansowym i naukowym, trzeba tu też wziąć pod uwagę jeden bardzo ważny element, czyli doświadczenie na danym obszarze. Na tym polu jesteśmy jako Grupa Badawcza Sobibór bezkonkurencyjni – dodaje Woźniak.

– Postępowanie przetargowe było przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami – mówi Paweł Duklewski z lubelskiego RDOŚ. – Udział w nim mogła wziąć każda firma, która spełniała określone przez nas warunki. Wygrał wykonawca, który zaproponował najniższą cenę i odpowiedni poziom wiedzy eksperckiej. Na obecnym etapie nie mamy żadnych podstaw ku temu, by nawet podejrzewać, że badanie zostanie przeprowadzone niedokładnie czy w niepełnym zakresie – dodaje rzecznik. (bm)

News will be here