Pilnie potrzebny dach nad głową

W pomoc Świdnickiemu Stowarzyszeniu Opieki nad Zwierzętami zaangażowali się już świdniccy samorządowcy

Nie szczędzą swojego wolnego czasu, swoich samochodów i pieniędzy, a przede wszystkim serca. Interweniują tam, gdzie zwierzętom dzieje się krzywda, karmią, zapewniają leczenie i szukają nowych domów dla bezdomnych i pokrzywdzonych zwierząt. Mowa o wolontariuszach Świdnickiego Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami. Ich społeczna praca nie należy jednak do łatwych. Wolontariusze szukają właśnie nowego lokalu, w którym tymczasowy dom znajdą ich podopieczni. Nieustannie potrzebne są również pieniądze na leczenie i utrzymanie czworonogów.

– Nasi podopieczni mogą wkrótce zostać bez dachu nad głową… Jesteśmy załamani, do tej pory mieliśmy swoje małe biuro, w którym jakoś dawaliśmy radę, jednak czynsz zostanie wkrótce znacznie podniesiony. Prawda jest taka, że nasze biuro nawet nie spełnia podstawowych warunków. Na tak małej przestrzeni zdarzają się sytuacje groźne między psiakami, do tego nie mamy nawet ogrzewania, lokal ocieplamy elektrycznymi grzejnikami, nie mamy nawet toalety. Może ktoś z Was wie o lokalu do wynajęcia w Świdniku, z dala od bloków mieszkalnych z akceptowalnymi warunkami i rozsądnym czynszem – z takim dramatycznym apelem do świdniczan zwróciło się ostatnio Świdnickie Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami.

Stowarzyszenie przez lata prowadziło schronisko dla bezdomnych zwierząt w Krzesimowie. Kiedy zostało zlikwidowane jego członkowie nie przestali interesować się losem opuszczonych i pokrzywdzonych przez człowieka czworonogów. Wynajęło lokal przy ul. Targowej w Świdniku i otworzyło tu swoją siedzibę. Jak mówi Maria Ferens, prezes stowarzyszenia, początkowy zamysł nie był taki, że będą przebywać tu zwierzęta, ale okazało się, że potrzeby są bardzo duże.

Stworzono tu warunki do zapewnienia tymczasowego schronienia dla kilku podopiecznych czekających na adopcję, ale nie są one wystarczające – jest bardzo ciasno, brakuje zaplecza socjalnego. W tej chwili w lokalu przy Targowej przebywa 6 piesków. Po kilka znajduje się w domach tymczasowych i psich hotelach, co też kosztuje.

Pieski trafiające pod opiekę organizacji są zazwyczaj „po przejściach”. Wiele z nich wymaga opieki weterynaryjnej i specjalistycznego leczenia. M. Ferens wspomina, że kiedyś trafiła do nich buldożka angielska, która cały przewód pokarmowy i żołądek miała wypchany cementem.

– Żeby przeżyć, musiała coś jeść – przyznaje smutno M. Ferens. – Co pocieszające w przeciągu ostatniego roku udało nam się znaleźć dom dla prawie 40 piesków. Pracy mamy naprawdę bardzo dużo. Można powiedzieć, że telefony się urywają i nie ma dnia bez interwencji. Niestety leczenie i utrzymanie psiaków sporo kosztuje. Jesteśmy wdzięczni weterynarzom, którzy z nami współpracują – dr Emilce i dr Kusemu, za wyrozumiałość i za to, że cierpliwie czekają, aż uregulujemy nasze długi.

Finanse, to obok braku odpowiedniego lokalu, największe zmartwienie członków stowarzyszenia. Pomóc im można przekazując wpłatę na nr konta 32 1240 5497 1111 0000 5006 4065 lub podarować 1 proc. podatku – nr KRS 0000270261, w rubryce „cel szczegółowy” należy koniecznie podać ŚSOZ ŚWIDNIK 9851.

Na dramatyczny apel wolontariuszy o pomoc w poszukiwaniu nowego lokalu odpowiedziały m.in. władze Świdnika.

– Zaproponowaliśmy stowarzyszeniu pewne tymczasowe rozwiązanie w formie umowy sponsoringowej ze spółką Pegimek. Uważamy, że warto wspierać tych ludzi, bo wykonują ważną i potrzebną pracę – mówi zastępca burmistrza Świdnika, Marcin Dmowski.

Miasto zobowiązało się również, że wesprze ŚSOnZ w poszukiwaniu nowego lokalu. Niepewnym losem psiaków zainteresowali się również miejscy radni. Grupa z klubu burmistrza – Marcin Magier, Włodzimierz Radek i Mirosław Tarkowski spotkała się z przedstawicielami stowarzyszenia, a następnie zwróciła się do miasta w sprawie znalezienia w zasobach gminy lokalu, który będzie ono mogło zająć na preferencyjnych warunkach.

– Równolegle poszukujemy lokalizacji dla stowarzyszenia w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej – mówi M. Magier.

Z kolei radny Waldemar Białowąs (KO) przygotował interpelację w sprawie opieki nad bezdomnymi zwierzętami, w której pyta m.in. o ilość bezdomnych psów i kotów oraz działania podejmowane przez samorząd na ich rzecz.

Miasto wyjaśnia, że w ramach miejskiego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobieganiu bezdomności zwierząt, gmina ma podpisaną umowę ze schroniskiem, do którego po interwencji podjętej przez strażników miejskich trafiają bezdomne psy. Jeśli zaś chodzi o koty, miasto podpisało umowę ze wszystkimi gabinetami weterynaryjnymi, które leczą i przekazują do adopcji bezdomne koty. Każdy mieszkaniec, po uprzednim zgłoszeniu w magistracie faktu znalezienia bezdomnego kota, może umieścić zwierzę w lecznicy. Zwierzęta są tam badane, jeśli potrzeba, także leczone oraz sterylizowane i kastrowane. W minionym roku leczeniem objęto ok. 300 bezdomnych kotów, a ok. 200 poddano zabiegom sterylizacji lub kastracji.

Miasto realizuje również program czipownia, kastracji i sterylizacji zwierząt właścicielskich. W minionym roku swoje zwierzęta zgłosiło do niego ok. 300 mieszkańców.

(w)

News will be here