Prawa miejskie? Lepiej nie zaczepiać

W województwie lubelskim przybędą trzy nowe miasta. Ale żadne nie leży w powiecie chełmskim. Kiedy o odzyskanie praw miejskich pokuszą się Wojsławice, Sawin i Dubienka? – pytają często mieszkańcy tych miejscowości, podając przykład Rejowca i Siedliszcza, które zrobiły to już kilka lat temu. Ale temat jest delikatny. Zwłaszcza przed wyborami.

Piszczac liczący 2800 mieszkańców, Czemierniki, w których mieszka 1400 osób i niewielki Turobin, zamieszkały przez 870 mieszkańców – to trzy miejscowości z województwa lubelskiego, które zyskają status miast. Decyzję w tej sprawie podjęło właśnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Od kilku lat procedura odzyskania praw miejskich jest stosunkowo prosta.

Przychylnie na takie działania patrzy także wojewoda lubelski, który opiniuje wnioski gmin, a także MSWiA, które je zatwierdza. – Dlaczego z takiej możliwości nie skorzystają gminy z powiatu chełmskiego, które historycznie miały miejscowości z prawami miejskimi, jak Wojsławice, Dubienka czy Sawina? – często pytają ich mieszkańcy. – Na co czekają wójtowie? Rejowiec i Siedliszcze zrobiły to już kilka lat temu i nikt tego nie żałuje.

– Mieliśmy taki pomysł, chcieliśmy się za to wziąć, ale przed przeprowadzeniem koniecznych w tej sprawie konsultacji społecznych wstrzymała nas pandemia – mówi Henryk Gołębiowski, wójt Wojsławic.

Wojsławice, jako jedyna miejscowość w powiecie, ma już miejski ratusz z prawdziwego zdarzenia. – Ale cały czas pracujemy jeszcze nad pozostałymi istotnymi rzeczami dla mieszkańców, tj. budową dróg i chodników, otoczeniem wokół – mówi wójt. Przy ocenie wniosku o przyznanie praw miejskich istotne znaczenie mają instytucje czy firmy o charakterze ponadlokalnym, czyli takie, które przyciągają do miasta.

Większość gmin pokazuje ośrodki zdrowia, kultury, szkoły, stacje paliw, posterunki policji, poczty, stacje kontroli pojazdów. – Mamy to wszystko, a dodatkowo posterunek energetyczny, który obsługuje kilka gmin, staw i tężnię solankową, Warsztaty Terapii Zajęciowej, na które uczęszczają mieszkańcy z innych gmin – mówi wójt.

To dlaczego Wojsławice nie decydują się na wszczęcie procedury? Bo temat odzyskania praw miejskich jest delikatny, zwłaszcza tuż przed wyborami.

– Niektórzy mogą opacznie zrozumieć intencje, albo celowo je wypaczać i zarzucać, że zajmujemy się takimi na pozór błahymi sprawami, zamiast rozwiązywać ich bolączki – mówi.

Akurat w Wojsławicach takiego problemu pewnie by nie było. Ale już w Dubience czy Sawinie, gdzie wójtowie mają przeciwników w radzie gminy i wśród mieszkańców, na pewno.

– Myślałam o tym na początku kadencji, jednak było wiele ważniejszych spraw. Najlepiej gdyby wyszło to od samych mieszkańców albo radnych. Wolałabym, żeby nie zarzucano mi nie wiadomo jakich aspiracji – przyznaje Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt Dubienki.

Podobnie jest w Sawinie, w którym pomysł pojawił się co prawda nieśmiało w kampanii wyborczej Huberta Wicińskiego, ale potem zanikł.

Wójtowie boją się wyjść z taką propozycją, żeby nie dawać pożywki przeciwnikom. Ale wiedzą, że nie ma żadnych negatywnych skutków odzyskania praw miejskich. A wręcz przeciwnie. Wiele instytucji publicznych, takich jak policja czy poczta, musi mieć swoją siedzibę w miastach. To właśnie dzięki odzyskaniu praw miejskich Siedliszcze uchroniło swoją pocztę przed likwidacją.

Jest za to dużo mitów, jak rzekome wyższe podatki na terenie miejskim. – Podatki ustala rada gminy czy rada miasta – mówi wójt Gołębiowski. – Dlatego takie starania o odzyskanie praw miejskich powinny zostać poprzedzone spotkaniami z mieszkańcami i wyjaśnianiem wątpliwości, żeby w konsultacjach społecznych każdy świadomie podjął decyzję. Myślę, że w kolejnej kadencji wrócimy do tematu. (bf)

News will be here