Skakał ze skręconą kostką. Brązowy medal był o włos

W dniach 13 – 15 sierpnia w szwedzkim Goteborgu odbywały się Letnie Mistrzostwa Świata Masters w Lekkiej Atletyce. W gronie ponad 8 tysięcy zawodników mieliśmy swojego reprezentanta – Tomasza Rysio z Włodawy, który startował w kategorii M35 w skoku wzwyż i w dal.

Rysio na mistrzostwa jechał z 4 wynikiem na listach światowych w skoku wzwyż, oraz z 8. w skoku w dal. Niestety, miał ogromnego pecha. Mimo identycznego wyniku co brązowy medalista, zajął czwarte, najgorsze dla sportowca miejsce w swojej koronnej dyscyplinie – skoku wzywać. – Na rozgrzewce skoczyłem tę wysokość w pierwszej próbie mając na sobie dres – opowiada Tomek. – W konkursie niestety poprzeczka zadrżała i po chwili spadła. Podobną sytuację miałem na Halowych Mistrzostwach Europy w LA, gdzie w ten sposób przegrałem srebrny medal. Cieszę się jednak, że mogłem wystąpić w tym konkursie. Dzień wcześniej na pobudzeniu siłowym skręciłem kostkę stopy odbijającej.

Nie mogłem chodzić, a co dopiero skakać. Myślałem, że to już koniec. Na szczęście w pokoju miałem kolegę z reprezentacji który wiedział, gdzie pouciskać stopę, aby zneutralizować naprężenia. Na noc założył mi tejpy, na łączach byłem także z moją masażystką Mileną Chlebio, która pokazała mi kilka ćwiczeń. Następnego dnia miałem jeszcze zabieg u fizjoterapeutów Reprezentacji Polski, następnie wziąłem proszki przeciwbólowe i udałem się na skocznie. 17 sierpnia dostałem propozycję biegania sztafety 4x100m. Długo się zastanawiałem czy ją przyjąć, bo gdybym się nie zdecydował, chłopaki nie mieliby pełnego składu i nie wystąpiliby na MŚ.

Odbierania pałeczki nie ćwiczyłem od czasów liceum. Zajęliśmy 12 miejsce – relacjonuje Rysio. 19 sierpnia odbył się konkurs skoku w dal. Tutaj sytuacja była dużo trudniejsza, 32 nazwiska na listach. W śród nich takie, które w swojej profesjonalnej karierze „latały” po 8 metrów. Konkurs został podzielony na dwie grupy. Słabszą i mocniejszą. – Mnie przydzielono do grupy z lepszymi wynikami. Pierwszy skok był wykonany na spokojnie, aby nie spalić. Odległość 6.50 dała mi duże nadzieje, tym bardziej, że zawsze rozkręcałem się ze skoku na skok. W drugiej próbie postanowiłem przyłożyć, niestety skok minimalnie spalony. Sędzia długo patrzył na plastelinę, niestety podniósł czerwoną chorągiewką. Wielka szkoda, bo w tej próbie poleciałem pod 7 metrów.

Trzecia próba również była nieważna. Po trzech skokach sędziowie zebrali wszystkie wyniki z 2 grup i wyłonili finałową ósemkę, która miała dodatkowe 3 próby. Niestety, po raz kolejny miałem pecha. Zostałem sklasyfikowany na 9 miejscu – pierwszym nie wchodzącym do wąskiego finału. Tym razem do Włodawy nie przywiozłem żadnego krążka, ale nie zawsze jest się na podium. Taki jest sport. Wracam do Polski z podniesioną głową. Walczyłem do końca, nie kalkulowałem, ryzykowałem Przeszedłem też bardzo długą i ciężką drogę, aby być w tym miejscu w którym teraz jestem.

Mam wiele medali Mistrzostw Polski, złoty i brązowy Mistrzostw Europy, oraz brąz Mistrzostw Świata. Dziękuję polskiej ekipie za wsparcie z trybun, a trenerom (Andrzej Wysokiński i Stanisław Czop) za przygotowanie oraz tym wszystkim, dzięki którym mogłem rywalizować na mistrzostwach: Andrzejowi Kaliszukowi z Eko Różanka, Żanecie Rysio – Holeshots, Tadeuszowi i Terasie Łągwa – WZURIB, Renacie i Mariuszowi Pastryk – ECPS Group, Leszkowi Kuczyńskiemu – Don Leone, Franciszkowi Brzozowskiemu – Energetyk, Arturowi Lis – Ubezpieczenia Warta, Milenie Chlebio – Milmed masaż, terapia manualna. (b)