Spalarnia jeszcze nie powstała, a już coś trąci

Zaskakujący zwrot w sprawie spalarni odpadów medycznych w Chełmie. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które najpierw podało, że utrzymało w mocy decyzję prezydenta, sprzeciwiającą się kontrowersyjnej inwestycji, teraz twierdzi, że się pomyliło. Przez osiem dni nikt nie zauważył, że zawiadomienie nie było zgodne z prawdą? Czy o to właśnie chodziło, żeby wszyscy myśleli, że inwestycja nie dojdzie do skutku?

9 października Samorządowe Kolegium Odwoławcze podjęło decyzję w sprawie skargi firmy EMKA na decyzję prezydenta Chełma, który odmówił wydania środowiskowych uwarunkowań dla przedsięwzięcia tj. „Budowy Zakładu do uzyskania energii z odpadów o wydajności maksymalnej 400 kg/h na działkach 34/6, 35/6 i 36/9 obręb 0008 w m. Chełm”. Chodzi o głośne już plany budowy spalarni odpadów medycznych i weterynaryjnych przy ulicy Towarowej w Chełmie.

9 października SKO podało na swojej stronie internetowej, że utrzymało w mocy zaskarżoną decyzję prezydenta. Z takiego obrotu sprawy ucieszyli się przeciwnicy spalarni i funkcjonująca od lat w bliskim sąsiedztwie Spółdzielnia Mleczarska Bieluch, która w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym starała się o status strony w postępowaniu.

Nagła zmiana

Tymczasem w piątek, 17 października, gdy sprawą zainteresowała się nasza gazeta, SKO diametralnie zmieniło informację o decyzji na stronie internetowej. A w poniedziałek, 20 października, po oburzonych głosach zainteresowanych stron, pytaniach od redakcji, Kolegium przyznało się do błędu i zamieściło sprostowanie, pisząc m.in., że w rzeczywistości, w wydanym przez siebie rozstrzygnięciu, Kolegium nie utrzymało zaskarżonej decyzji w mocy, a wręcz przeciwnie – uchyliło ją w całości i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji.

Jednocześnie Kolegium wyjaśnia, że doręczona stronom decyzja zawierała rozstrzygnięcie w prawidłowej treści. „Wyżej wymieniona pomyłka nie powoduje negatywnych skutków dla stron” – napisano w sprostowaniu. Czy takie wyjaśnienia przekonują przeciwników inwestycji? Wręcz przeciwnie. Budzą jeszcze więcej pytań i domysłów o intencjonalność „pomyłki”.

– Jak w ogóle doszło do tej pomyłki i jak to możliwe, że przez osiem dni nikt jej nie zauważył? W dziesiątkach innych decyzji SKO również wprowadzało poprawki, co jest naturalne, ale dotyczyły one drobnych rzeczy, literówek i wychwytywane były na bieżąco, kilka minut po publikacji. A tutaj przez osiem dni na oficjalnej stronie tak poważnej instytucji wisi zawiadomienie, które w swoim rozstrzygnięciu jest diametralnie inne niż faktyczna decyzja SKO. A na stronie nie ma możliwości pobrania oryginalnej decyzji, żeby zweryfikować jej prawdziwość. O co tu chodzi? Jaki był cel takiego zagrania? – pytają zainteresowani.

Błąd pracownika?

Sugerują, że chodziło o uciszenie gorącego tematu, odwiedzenie potencjalnych przeciwników od wszczęcia wrzawy, składania skarg czy odwoływania się od tej decyzji. Ale skutek może być zgoła odwrotny, bo oprócz szumu, który wywołała ta zaskakująca „pomyłka”, pojawiły się nawet sugestie, by zajęły się nią odpowiednie służby.

– Błąd popełniony został przez pracownika sekretariatu sporządzającego i przekazującego informację o wydaniu decyzji informatykowi, w celu jej zamieszczenia. Z uwagi na uchylenie decyzji do ponownego rozpatrzenia przez organ I instancji strony nie poniosą negatywnych konsekwencji procesowych z powodu błędnego zawiadomienia – tłumaczy Leszek Górny, prezes SKO w Chełmie.

Ale co by było, gdyby pomyłka nie wyszła na jaw? Pisemne zawiadomienie i decyzję otrzymały tylko miasto i EMKA. A pozostałe strony postępowania, a jest to kilka stowarzyszeń, mogły o rozstrzygnięcia dowiedzieć się właśnie z błędnego zawiadomienia na stronie www.

Towarzystwo na Rzecz Ziemi z Oświęcimia, które uważa, że oprócz miasta i EMKI, również jest stroną w postępowaniu, mówi, że nie otrzymało decyzji SKO.

Piotr Rymarowicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ziemi z Oświęcimia (organizacja zaangażowała się w postępowanie w 2023 roku na prośbę przeciwników inwestycji z Chełma – przyp. red.), mówi, że SKO powinno opublikować decyzję w Biuletynie Informacji Publicznej, skoro zdecydowało się jej nie wysyłać do stron, tak jak samorządy publikują decyzje środowiskowe w takich postępowaniach. Wtedy zainteresowani mogliby wychwycić pomyłkę.

– Nigdy nie spotkałem się z tak poważnym błędem, a braliśmy udział w bardzo wielu postępowaniach. Nie dziwię się domysłom, że coś tu śmierdzi. Przecież gdyby sprawa się nie rypła, moglibyśmy przegapić termin na zaskarżenie decyzji SKO. O to chodziło? – zastanawia się Rymarowicz. – Zresztą o odwieszeniu postępowania również nie zostaliśmy pisemnie powiadomieni.

Prezes Towarzystwa z Oświęcimia zapowiada wniesienie sprzeciwu od decyzji SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. – Ponieważ uważamy, że decyzja prezydenta (odmawiająca wydania środowiskowych uwarunkowań dla inwestycji – przyp. red.) była słuszna. Inwestycja nie jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Sprawa jest dziwna i rozważamy powiadomienie innych organów o tej pomyłce, bo jest ona niespotykana – mówi.

Co na to miasto?

Co w praktyce oznacza decyzja SKO? Niektórzy przekonują, że SKO tym samym nakazało miastu wydanie pozytywnej decyzji dla EMKI. Ale to nieprawda. W uzasadnieniu decyzji SKO nakazało ponowne rozpoznanie sprawy i wskazało, że miasto nie może odmówić wydania decyzji środowiskowej na podstawie jedynie sprzeciwu mieszkańców – a głównie na to powoływał się prezydent w decyzji odmownej. Tymczasem przeciwnicy inwestycji podnoszą, że spalarnia nie jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i dlatego nie może być pozytywnej decyzji dla budowy, a urząd nie jest w żaden sposób związany decyzją SKO.

W miniony wtorek z Urzędu Miasta otrzymaliśmy informację, że „tutejszy organ kontynuuje postępowanie administracyjne oraz przystąpił do ponownego rozpatrzenia przedmiotowej sprawy”.

Coś nam się zdaje, że jeszcze będzie o niej głośno. (reb)