Spłonął żywcem

Nie było szans na ratunek dla 73-latka z Włodawy, który w tajemniczych okolicznościach spłonął we własnym mieszkaniu. Znaleziono go w przedpokoju i bardzo szybko przetransportowano helikopterem do szpitala, ale mimo wysiłków lekarzy zmarł.


W poniedziałek (17 maja) około godziny 15.30 dyżurny Państwowej Straży Pożarnej we Włodawie otrzymał zgłoszenie o rannym człowieku w mieszkaniu przy ulicy Tysiąclecia Państwa Polskiego we Włodawie.

– Na miejscu dowódca akcji stwierdził, że w mieszkaniu budynku wielorodzinnego znajduje się bardzo poparzony człowiek – mówi Wojciech Chomik z PSP we Włodawie. – Działania strażaków do momentu przybycia zespołu pogotowia polegały na udzieleniu kwalifikowanej pierwszej pomocy polegającej na zastosowaniu tlenoterapii oraz opatrzeniu ran oparzeniowych przy użyciu specjalnych opatrunków hydrożelowych poszkodowanemu. Następnie mężczyzna został przekazany ratownikom medycznym.

Po otrzymaniu informacji o konieczności zabezpieczenia lądowania zespołu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wyznaczyliśmy miejsce lądowania na placu wewnętrznym KP PSP oraz zabezpieczyliśmy przyjęcie śmigłowca, do którego został przetransportowany poszkodowany – dodaje Chomik. Helikopter zabrał ciężko rannego mężczyznę do szpitala w Łęcznej, ale wkrótce potem mężczyzna zmarł. Przeprowadzona w czwartek (20 maja) sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną jego zgonu był wstrząs pooparzeniowy.

– Do dalszej analizy pobrano krew oraz próbki ubrania, by zbadać czy w chwili podpalenia mężczyzna był oblany np. jakąś łatwopalną substancją – mówi Jolanta Sołoducha, szefowa Prokuratury Rejonowej we Włodawie. – Na razie wiemy o tragedii jeszcze bardzo mało, więc nie wykluczamy żadnego scenariusza. Zakładamy zarówno nieszczęśliwy wypadek jak też i celowe działanie osób trzecich. (bm)

News will be here