Aleksandra Torończak, kulomiotka z Włodawy, ma za sobą fantastyczny start w Mistrzostwach Polski, na których zdobyła brązowy medal. Sympatyczna zawodniczka zapewniła już sobie udział w Mistrzostwach Europy. Między treningami znalazła chwilę, by opowiedzieć o swoich planach i początkach świetnie zapowiadającej się kariery.
– Ola, jak to się stało, że zainteresowałaś się dyscypliną niezbyt popularną, a we Włodawie praktycznie zupełnie niszową?
– Tak w sumie to przypadkiem. Pod koniec trzeciej klasy szkoły średniej moja wychowawczyni powiedziała, że pan Wysokiński prowadzi w szkole zajęcia z lekkoatletyki. Przyszłam na zajęcia, dostałam kulę do ręki i jakoś ją wypchnęłam. Spodobało mi się. Motywującym elementem był też fakt, że wtedy wynik był niewiele słabszy od rekordu szkoły, który chciałam poprawić.
– Sport to nie tylko medale, sukcesy i pieniądze. To także pot, łzy i mnóstwo wyrzeczeń. Jak wyglądała Twoja droga na sportowe wyżyny?
– Początki były całkiem łatwe. Zaczynałam od trzech treningów w tygodniu, trochę siłowni i trochę techniki. Na wiosnę w 2023 roku zaczęłam chodzić na treningi 5 razy w tygodniu. Po zmianie klubu w 2024 roku zmieniłam technikę i zaczęłam także dojeżdżać do Lublina na treningi. Obecnie trenuję 6 razy w tygodniu, a do Lublina jeżdżę 3-4 razy w tygodniu.
– Wyobrażam sobie, że z pchania kulą, do tego w tak młodym wieku, ciężko jest się utrzymać. Jak godzisz treningi z nauką i jakie masz plany zawodowe?
– Nie jest to proste, szczególnie gdy poświęcam tak dużo czasu na dojazdy na treningi. Mam kilka jedyneczek, ale raczej zdaję. Jestem w klasie maturalnej, więc już zaraz kończę szkołę. Planów jeszcze nie mam, najpierw zdam maturę, potem będę coś dalej planowała.
– Sport wyczynowy wiąże się z wielkim zapleczem. Trenerzy, lekarze, fizjoterapeuci itd. Czy w chełmskim klubie, w którym trenujesz, masz to wszystko zapewnione?
– Tak, po zmianie klubu na MKS Agros Chełm trafiałam do trenera Mateusza Mikosa i była to dobra decyzja, co zresztą widać po moich obecnych wynikach. Jeśli potrzebuję iść do fizjoterapeuty, też nie ma z tym żadnego problemu.
– Co daje Ci uprawianie sportu w życiu codziennym?
– Na pewno dodaje pewności siebie. Ale przynosi też korzyści zdrowotne takie jak lepsza sprawność czy wytrzymałość. Daje mi to również możliwość zwiedzania, wyjeżdżając na różne obozy czy starty.
– Uprawianie sportu na najwyższym poziomie często jest okupione stratami w życiu prywatnym. Kto jest dla Ciebie największym wsparciem, na kogo zawsze możesz liczyć i dlaczego?
– Moim największym wsparciem są rodzice i dziadkowie. Zawsze wspierają moje pomysły i decyzje, nie tylko te sportowe. Oczywiście nie tylko najbliżsi mnie wspierają, ale też cała rodzinka i znajomi zawsze trzymają kciuki i śledzą moje dokonania.
– Na koniec pytanie chyba oczywiste – jakie są Twoje najbliższe plany, jakie wyniki chcesz osiągnąć, w jakich zawodach wystąpić?
– Moje plany na ten sezon to zrobić minimum na Mistrzostwa Europy i wystartować w nich. W kuli awans już mam, zostało jeszcze wywalczyć go w dysku.
– Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia! (bm)