Trzy kroki, a potem… przepaść?

(31 marca) Sesję Rady Powiatu we Włodawie zdominował jeden temat: sytuacja w szpitalu. Nawet specjalnie dodano do porządku obrad punkt „debata o szpitalu”. Starosta zaproponował trzy kroki finansowe: pomoc w wysokości 1,5 mln zł, potem 5 mln zł i na koniec 7 mln zł. A co potem? Nie wiadomo.

Pierwszą w tym roku zwyczajną sesję Rady Powiatu „zawłaszczył” temat szpitala. W niemal godzinnym monologu starosta Mariusz Zańko przedstawił dramatyczną sytuację szpitala i nakreślił sposoby wspierania SPZOZ.

– Będziemy wnioskować do rady o udzielenie zgody na pożyczkę 1,5 mln zł, później na poręcznie linii kredytowej na kwotę 5 mln zł oraz przekazanie 7 mln zł ze sprzedaży nieruchomości przy ul. Sztabowej na pomoc szpitalowi – to są trzy kroki. Bez tych kroków szpital może być zamknięty z dnia na dzień. Bez tego będziemy musieli prosić wojsko o przeprowadzenie ewakuacji tej placówki.

Nie ma innego wyjścia. Bo rząd nas tylko mami, ale realnie nic nie robi. A trzeba pamiętać, że długi szpitala spadną na nas, na powiat, a powiat nie ma możliwości przejęcia kilkudziesięciu milionów długu. Nie możemy jednak wymagać tylko od szpitala, ale (musimy) od każdego siebie, bo minął czas, kiedy można było mówić „jakoś to będzie”. I nie będziemy tego robić dla swoich ambicji, ale by uratować powiat.

Starosta mówił też o demografii, o „ucieczce” byłej dyrektor i głównej księgowej szpitala, o zaniedbaniach rządów, o narzuconych z góry przez Warszawę wynagrodzeniach, o przyciąganiu wojska i o katastrofie finansów powiatu, o braku pomocy ze strony innych samorządów powiatu, o tym, że nikogo nie zatrudnił w szpitalu, zaś redukcje mają na celu utrzymanie 90% miejsc pracy. Największy żal miał jednak, jak wynikało z jego słów, do rządu, który od wielu miesięcy zapowiadał restrukturyzację szpitali i pomoc w ich oddłużaniu, a nie zrobił nic.

W dyskusji radny opozycyjny Mariusz Czuj zwrócił uwagę na fakt, że obecny zarząd sprawuje władzę już rok i pewne rozwiązania, poza pisaniem setek pism, można było wprowadzić. Radny zapytał też, dlaczego nowy dyrektor zgodził się na kierowanie tym szpitalem, skoro – zdaniem starosty – szpital upada, powiat też ginie.

Dyrektor nie odpowiedział na to pytanie. – Te kroplówki, które dajemy szpitalowi, to jest ożywianie trupa w lakierkach, bo przecież te pieniądze nie uratują szpitala, przedłużą jedynie agonię. Trochę wygląda to tak, żebyśmy nie byli pierwsi, którzy padną – mówił M. Czuj.

Starosta odpowiedział pytaniem na pytanie: – A jakie mamy inne wyjście? Czy mamy nic nie robić? Poddać się? Przecież nikt z nas nie odważy się przyłożyć ręki do zamknięcia tego szpitala.

Dodał, że nie jest przyrośnięty do stołka i jeśli ktoś ma lepszy pomysł, to ustąpi ze stanowiska i pozwoli nowemu zbawcy uratować szpital i powiat. Starosta przy okazji podziękował pracownikom szpitala za pracę w tak trudnych warunkach. Dodał też, że został przez byłą dyrektor oszukany i dlatego jest nowy dyrektor. Usprawiedliwiał również wydanie w ub.r. pieniądzy na audyt, który pokazał rzeczywistą sytuację szpitala.

Skrytykował też rząd za odwlekanie reformy, kreśląc jednocześnie nieco spiskową wizję: – Nie pomagając upadającym szpitalom, doprowadzi się do upadku kilku powiatów, kilku szpitali powiatowych. W związku z tym znajdą się pieniądze, które zostaną przekierowane na inne szpitale. Pojawią się pracownicy służby zdrowia, którzy będą tańsi i wtedy będzie się próbować domykać tę służbę zdrowia. I w tym wszystkim jest oczywiście nasz szpital jako ten do zamknięcia, A bez szpitala będzie tu dramat, ludzie np. z Hanny będą umierali w domach – mówił.

Z kolei dyrektor SPZOZ Artur Szczupakowski powiedział, że w promieniu ponad 50 km nie ma szpitala i jego likwidacja byłaby katastrofą dla mieszkańców. Dodał też, że za styczeń nie zapłacono lekarzom i że NFZ także z opóźnieniem wypłaca środki za nadwykonania. Przypomniał również, że szpital płaci ponad 150 tys. zł rocznie podatku gruntowego do kasy miasta i zwolnienie z tego podatku przez burmistrza byłoby wielką ulgą. Przypominał, że nie ma szans na powrót położnictwa do szpitala, bo żeby to się opłacało, to musi być ponad 1000 porodów rocznie w powiecie, a jest poniżej 200.

W dyskusji głos zabrał także wicestarosta Piotr Gorgol, który zauważył, że szpital wydaje 800 tys. zł miesięcznie na obsługę kredytu w parabanku, a 20 mln zł pożyczki zaciągnął na dwa miesiące przed wyborami. Dodał też, że to państwo polskie przede wszystkim odpowiada dziś za sytuację szpitali, nie biedne samorządy.

Z kolei radny Marian Kupisz tłumaczył, że za poprzedniego zarządu nic nie było zamiatane pod dywan, ale nie o wszystkim władze wiedziały. Dodał, że błędy systemowe są oczywiste, w tym ustawa podwyżkowa, która wymuszała branie kredytów w parabankach. Radny pytał też co się stanie z instytucjami, które są obecnie w budynku przy ul. Sztabowej, który ma być sprzedany. Starosta odpowiedział, że znajdująca się tam filia DPS-u przestanie istnieć, a pensjonariusze zostaną przeniesieni. Z kolei Dzienny Dom Opieki znajdzie nowe miejsce nieopodal w budynku domu dziecka, tam też znajdzie swoje miejsce część dzieci z Powiatowego Ośrodka Wsparcia „Przystań”. Natomiast dzieci z domu dziecka przeniosą się do nowego budynku. Dodał, że nikomu niczego władze powiatu nie zabierają.

Ponadto przyjęto tuzin uchwał, 6 sprawozdań i 5 informacji. (pk)