Wojna coraz bliżej

Konflikt rosyjsko-ukraiński eskaluje. Wielu ekspertów uważa, że wojna może wybuchnąć w każdej chwili.

Powiat włodawski graniczy z Białorusią i Ukrainą. O ile sytuacja na odcinku białoruskim wydaje się powoli stabilizować, o tyle napływ uchodźców z Ukrainy wydaje się być coraz bardziej realny. Dlatego Polska zaczyna przygotowywać się na ewentualne przyjęcie setek tysięcy obywateli Ukrainy. Wojewoda lubelski w trybie pilnym wysłał do przygranicznych samorządów pismo, w którym pyta o możliwości zakwaterowania uchodźców.

Prosi przede wszystkim o spis lokali publicznych mogących pomieścić co najmniej 50 osób i o powierzchni powyżej 150 mkw. Ponadto prosi o informacje dotyczące nieruchomości gruntowych o powierzchni co najmniej 10 ha. To wszystko ma się znajdować w odległości nie większej niż 10-15 km od granicy polsko-ukraińskiej.

– Na razie sytuacja graniczna wygląda na w miarę stabilną – mówi Andrzej Romańczuk, starosta włodawski. – Na pewno nie jest nam potrzebna panika, czy to z powodu sytuacji na granicy białoruskiej, czy spodziewanych utrudnień na granicy ukraińskiej. W naszym powiecie nie ma przejścia granicznego, więc ewentualny napływ z Ukrainy odbywałby się zapewne przez przejścia graniczne znajdujące się w powiecie chełmskim, hrubieszowskim czy tomaszowskim.

Co oczywiście nie znaczy, że w przypadku wybuchu wojny na wschodzie siedzielibyśmy z założonymi rękami. Wierzę jednak, że do wybuchu wojny nie dojdzie i sytuacja międzynarodowa ustabilizuje się – twierdzi starosta i dodaje, że powiat włodawski nie dysponuje takimi obiektami, o których pisze wojewoda.

Oprócz obozów dla ewentualnych uchodźców podobno rozważa się również organizację szpitali polowych wzdłuż całej granicy, ale tych rewelacji nie potwierdzają ani służby wojewody lubelskiego, ani Straż Graniczna, jednak sytuacja na Wschodzie nie napawa optymizmem. Wiele wskazuje na to, że dojdzie do agresji Rosji względem Ukrainy. Według ekspertów może się to stać już w tym tygodniu. Właśnie dlatego kolejne państwa ewakuują z Ukrainy swoje służby dyplomatyczne, w tym USA i Izrael, które dysponują najlepszymi wywiadami na świecie.

O tym, że Putin jest zdecydowany na wojnę, świadczą również słowa Antony’ego J. Blinkena, amerykańskiego sekretarza stanu, który w piątek (11 lutego) wydał oświadczenie o następującej treści: „Widzimy znaczny wysiłek, by przeforsować propagandę przeciwko Ukrainie, NATO i Stanom Zjednoczonym. Obejmuje to złośliwe działania w mediach społecznościowych, korzystanie z jawnych i tajnych internetowych mediów pośredniczących, infekcję dezinformacją w programach telewizyjnych i radiowych, organizowanie konferencji mających na celu wpłynięcie na uczestników, by fałszywie wierzyli, że to Ukraina, a nie Rosja, jest winna zwiększonego napięcia w regionie oraz wykorzystanie operacji cybernetycznych do niszczenia mediów i przeprowadzania operacji „hack and release” – czyli hakowania, a następnie udostępniania prywatnych danych i komunikacji”.

Na razie nie mówi się o ewentualnej agresji Rosji na zachód, ale patrząc na rozmieszczenie rosyjskich wojsk na Białorusi tuż przy granicy z naszym krajem, nie można takiego wariantu nie brać pod uwagę. Tym bardziej, że tuż za Bugiem trwają już rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe. We Włodawie i okolicach słychać strzały i wybuchy. Zdaniem wielu ekspertów sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba podjąć natychmiastowe działania. W przypadku konfliktu zbrojnego na Wschodzie schronienia w Polsce może szukać nawet milion Ukraińców. Zapewne wielu z nich wybierze najkrótszą drogę do naszego kraju przez przejście graniczne w Dorohusku.

Zgodnie z prawem osoba, która złożyła wniosek o status uchodźcy, kierowana jest do ośrodków, gdzie ma dach nad głową, wyżywienie, jest objęta opieką lekarską, może uczyć się języka. Jednocześnie jednak nie musi wcale w tym ośrodku przebywać. Może go opuścić, bo przebywa legalnie na terenie Polski. Status uchodźcy nie oznacza automatycznego wydania karty pobytu, więc nie można mówić o legalnej pracy. Inną sprawą jest fakt, że sporo obywateli Ukrainy obecnie mieszka i pracuje w Polsce. I część z nich zapewne mogłaby przyjąć swoich bliskich. (pb)

News will be here