– Zostaliśmy pozostawieni sami sobie. I pewnie łatwiej byłoby się z tym pogodzić, gdyby chodziło o mnie, ale tu chodzi o moje dziecko, które po prostu skrzywdzono – mówi matka kilkunastoletniego chłopca, który jeszcze do niedawna był podopiecznym Zespołu Socjoterapii działającego przy ul. Czarnieckiego w Chełmie. Zdaniem pedagogów i rodziców uczęszczających tam dzieci, a także pedagogów, decyzja o likwidacji tego miejsca była pochopna, bo potrzebujących wsparcia dzieci jest i będzie coraz więcej.
Syn naszej rozmówczyni korzystał z opieki Zespołu Socjoterapii przez ostatnie dwa lata. – Miałam stamtąd wielką pomoc. Syn miał zajęcia z pedagogiem, psychologiem, także indywidualne, chodził tam po szkole, czytał lektury, a panie czasem odrabiały z nim prace domowe. Wiem, że uczyniono im z tego zarzut, że pomagają dzieciom w lekcjach, ale dla mnie, dla innych rodziców i samych dzieci to była nieoceniona pomoc. Syn ma problemy z zachowaniem. Ma orzeczenie o niedostosowaniu społecznym. Byłam pewna, że nie zda do kolejnej klasy, ale odkąd go zapisałam na terapię, bardzo się zmienił. Likwidacja Zespołu była dla nas olbrzymim ciosem. Pozostawiono nas samym sobie – mówi kobieta.
Na komisjach Rady Miasta Chełm, kiedy za sprawą pisma skierowanego przez rodziców do przewodniczącego radni rozmawiali na temat planów likwidacji Zespołu, ze strony miasta padały deklaracje, że dzieci, które korzystały ze wsparcia zatrudnionych tam psychologów, nie zostaną pozbawione pomocy.
– Do Zespołu uczęszczały dzieci zarówno z rejonu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1, jak i Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2, przez co tworzyło się zamieszanie i należy to uporządkować – mówili urzędnicy. – Kiedyś ten Zespół został stworzony i nie dyskutujemy z tym, nie negujemy tego, ale nie ma podstaw do tworzenia jakichkolwiek zespołów oprócz zespołów do orzekania. Działania Zespołu, w którym funkcjonują pracownicy PPP nr 1 zaczęły wychodzić poza działania poradni psychologiczno-pedagogicznej. Zajęcia socjoterapeutyczne są realizowane w obu poradniach psychologiczno-pedagogicznych, a zajęcia bardziej opiekuńcze są realizowane przez świetlicę środowiskową Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Na stronach poradni zarówno numer jeden, jak i numer dwa, planujących zajęcia socjoterapeutyczne pojawiły się już oferty. W ramach tych poradni działa rejonizacja i te dzieci, które korzystały z zajęć zespołu socjoterapii jak najbardziej znajdą tam miejsce. Część z tych zajęć w ramach zespołu pokrywa się jednak z działaniami świetlicy środowiskowej MOPR.
– Rzeczywiście dostaliśmy informację, że socjoterapia została przeniesiona do paradni. Byłam tam, by zapytać, na jakich zasadach ma się to odbywać. Dowiedziałam się, że zajęcia będą raz w tygodniu i będą grupowe. Jestem w kropce, bo mojemu dziecku potrzebna jest terapia indywidualna. Syn ma zdiagnozowane ADHD, ale w poradni powiedziano, że trzeba przebadać go pod kątem autyzmu. Jeśli ta diagnoza się potwierdzi, nie wiem gdzie mam szukać pomocy. Sama wychowuję i utrzymuję syna. Nie stać mnie na prywatną terapię, dlatego decyzja o likwidacji Zespołu jest dla mnie tak bolesna. Nie skrzywdzono mnie jako matki, ale skrzywdzono moje dziecko i kilkadziesiąt innych dzieci. Władzom naszego miasta ewidentnie zabrakło empatii. Czy tak trudno postawić się im w naszym miejscu? Nie tu powinno szukać się oszczędności – mówi chełmianka.
Z terapii przy ul. Czarnieckiego korzystały dzieci z różnymi problemami – ADHD, Zespołem Aspargera, depresją, stanami lękowymi, a zdarzało się też, że po próbach samobójczych. Zdaniem rodziców dzięki wsparciu specjalistów z Zespołu ich dzieci czyniły zauważalne postępy zarówno w sferze emocjonalno-społecznej jak i w nauce oraz funkcjonowaniu w szkole.
Zapytaliśmy w Urzędzie Miasta m.in o to czy w związku z likwidacją Zespołu, w poradniach zwiększono liczbę godzin pedagogom i psychologom oraz czy dzieci mogą korzystać także z indywidulanych spotkań z psychologiem. Na odpowiedź czekamy.
Pedagodzy zatrudnieni w chełmskich placówkach oświatowych, choć nie chcą wypowiadać się „z nazwiska”, przyznają zgodnie, że dzieci z problemami jest coraz więcej.
– Dla mnie decyzja o likwidacji zespołu również jest niezrozumiała. Tyle się teraz mówi o tym, że kondycja psychiczna naszych dzieci i naszej młodzieży jest delikatnie mówiąc słaba, że trzeba wdrażać działania zapobiegające kryzysom. Po co więc likwidować coś, co dobrze działa? Po co ograniczać dostępność terapii? Zwłaszcza, że dzieci z problemami przybywa – mówią pedagodzy.
Młodzi w słabej kondycji
Dane płynące z różnych badań potwierdzają niestety, że coraz więcej dzieci mierzy się z różnymi trudnościami, także tymi natury psychicznej. Kondycji psychicznej najmłodszych Polaków poświęcone było spotkanie, które w kwietniu br. odbyło się w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Zaprezentowano wówczas raport z ogólnopolskich konsultacji o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży. Uczniowie, którzy wzięli udział w badaniu jako największy problem wskazywali małą świadomość społeczną na temat zaburzeń psychicznych, brak dostępności do specjalistycznej pomocy, brak wsparcia rodzin i najbliższego środowiska, wysokie oczekiwania społeczne. We wnioskach z badania wskazano, że niezbędne jest m.in. zwiększenie dostępności specjalistycznej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej, uproszczenie procedury umawiania wizyt u specjalistów i zwiększenie liczby poradni psychologicznych. Z badań wynika, że ponad 69 proc. biorących w nich udział uczniów, chciałoby mieć więcej szacunku do samego siebie, 58,4 proc. uczniów czasami czuje się bezużyteczna, 46 proc. ma skrajnie niską samoocenę, 31,6 proc. uczniów nie lubi siebie, a 26,4 proc. uważa siebie za osobę mniej wartościową od innych. Stres dnia codziennego przerasta 81,9 proc. osób.
„Co trzecie dziecko nie ma chęci do życia – 8,8 proc. dzieci w Polsce deklaruje, że podjęło próbę samobójczą (szacunkowo może to być aż 340 tysięcy młodych osób, według GUS w Polsce jest 3 863 630 osób w wieku 10-19 lat, stan z 31.12.2021 r.), a myślało o niej 39,2 proc. uczniów (można szacować, że to nawet 1,5 miliona osób). Prawie 70 proc. badanych, nigdy nie korzystało ze wsparcia psychologa w szkole i poza szkołą.
Nie zawsze mówi się o tym głośno, ale chełmskie szkoły także mierzą się z podobnymi problemami. W jednej z nich jakiś czas temu z powodu nagannego zachowania ucznia interweniowała policja. Do dziecka nie docierały polecenia i apele nauczyciela, a swoim zachowaniem stwarzał zagrożenie dla siebie samego i kolegów w klasy.
Jak mówi kom. Ewa Czyż, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Chełmie, takie sytuacje nie są codziennością, ale się zdarzają. Zdarza się także, że policjanci są proszeni przez nauczycieli czy dyrektorów o indywidualne rozmowy z uczniami.
Statystyki pokazują także, że młodzi ludzie, szukając rozwiązania swoich problemów coraz częściej podejmują próby samobójcze. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2022 r. wśród osób do 18 roku życia odnotowano ponad 2 tys. takich prób. Stanowiły one przeszło 14 proc. wszystkich ogólnie zarejestrowanych.
Na terenie powiatu chełmskiego od początku tego roku udaną próbę samobójczą przeprowadziło troje nastolatków (ogólna liczba samobójstw od początku tego roku to 26). Ilu takim próbom udało się zapobiec? Takich danych policja nie ma. Pedagodzy nie mają jednak wątpliwości, że odpowiedzią na wiele problemów, z którymi zmagają się dziś dzieci i młodzież byłaby odpowiednio wcześnie wdrożona terapia.
– Czasem ta sytuacja jest już tak trudna, że rodzice godzą się na leczenie farmakologicznie. To z kolei niesie ze sobą wiele skutków ubocznych. To zawsze powinna być ostateczność. Najważniejsza jest terapia. Ograniczanie jej nie może przynieść nic dobrego – mówi w rozmowie z nami jedna z doświadczonych chełmskich pedagożek. (w, fot. pixabay.com)