Zwędzona wędzonka czy zawiść?

Jeśli wierzyć słowom dyrektora, nastroje wśród współpracownic są naprawdę napięte. Zazdrość kłuje, zawiść jątrzy, chęć zemsty chwyta za gardło. O kobiecej solidarności nie ma tu mowy. Aż strach pomyśleć, do czego są zdolne te, które mają opiekować się chorymi.

Kilka dni temu do naszej redakcji dotarł anonim, którego autorami rzekomo są podopieczni Domu Pomocy Społecznej w Nowinach. Skarga dotyczy domniemanej kradzieży jedzenia przez zatrudnioną w placówce panią dietetyk. Proceder ma trwać rzekomo od czterech lat – podopieczni mają dostawać „głodowe porcje”, a reszta posiłku ma trafiać na stół w domu kobiety. Jako przykład autorzy listu wskazują na świąteczną wędzonkę, która dziwnym trafem miała rozpłynąć się w powietrzu.

Poinformowany o sprawie dyrektor placówki, Marcin Kopciewicz, załamuje ręce. Jest przekonany, że anonim to po raz kolejny sprawka innej pracownicy DPS-u, która czyha na stanowisko dietetyka w domu pomocy. Jak mówi dyrektor, złośliwości ze strony tej pani pod adresem „rywalki” są przejawiane notorycznie (już nieraz przeprowadzane były na ten temat rozmowy dyrekcji z pracownicą).

Mało tego, z relacji Kopciewicza wynika, że nastroje wśród współpracownic są naprawdę napięte, bo zazdrosne o stanowisko i większe zarobki kobiety nie potrafią poradzić sobie z emocjami.

Dyrektor opowiada, że w przeszłości dochodziło do sytuacji na tyle drastycznych, gdy trzy pielęgniarki podchodziły do znienawidzonej przez siebie „koleżanki” z pracy i zrywały jej z szyi złoty łańcuszek lub zabierały pierścionki. Po takich zachowaniach kobiety zostały zmuszone szukać sobie innej pracy. (pc)

News will be here