Wojna i exodus

Punkt recepcyjny w Dorohusku, gdzie przyjmowani są obywatele Ukrainy po przekroczeniu granicy

24 lutego wojska rosyjskie najechały na Ukrainę. Rozpoczęła się tam regularna wojna. Naloty, bombardowanie lotnisk, budynków użyteczności publicznej i domów. Giną nie tylko żołnierze, ale i cywile. Ukraińcy uciekają z kraju. Wyjechać mogą już tylko kobiety i dzieci. Mężczyźni do 60. roku życia zostali zmobilizowani i mają zakaz opuszczania kraju.

W ciągu pierwszej doby od wybuchu wojny na przejściu granicznym w Dorohusku odprawiono prawie 6 tysięcy podróżnych. W piątek, 25 lutego, po ukraińskiej stronie przejścia granicznego urosła kilkunastokilometrowa kolejka aut. Po stronie polskiej na uchodźców czekały samochody krewnych i znajomych. W internecie pojawiły się prośby o informacje o kursach busów i pociągów w głąb kraju a także mieszkań na wynajem w Chełmie i okolicy. Pierwsi uchodźcy trafili także do punktu recepcyjnego powołanego w Dorohusku przez wojewodę lubelskiego.

– W piątek zarejestrowaliśmy w nim ponad 230 osób. Po odprawie czekały na nich autokary, którymi rozwożeni byli do noclegowni – mówi Wojciech Sawa, wójt Dorohuska. – To, co się dzieje na Ukrainie, to jest dramat nie do opisania. I nikt z nas nie przypuszczał, że ziści się ten czarny scenariusz.

W Rejowcu powiat chełmski przygotował dla uciekających z Ukrainy miejsca pobytu w budynku nowego Domu Pomocy Społecznej. W piątek było tam już ponad 80 osób. A docelowo ma tam być miejsce dla trzystu. To kobiety i dzieci. Podczas sesji starosta chełmski mówił, że w powiecie tych miejsc uda się zorganizować nawet półtora tysiąca.

Miasto przygotowało miejsca dla uchodźców w Hotelu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji i schronisku przy Czarnieckiego. W hali MOSiR zorganizowano z kolei miejsce chwilowego pobytu, gdyby do Chełma trafiła większa grupa uchodźców. Uciekających przed wojną przyjmują też właściciele prywatnych kwater m.in. Hotelu Duet, do którego trafiło kilkadziesiąt matek z dziećmi. W ich rozlokowywaniu pomagają samorządom żołnierze WOT, straż pożarna i policja. Z pomocą uchodźcom ruszyli też mieszkańcy Chełma i powiatu. Organizują zbiórki, podwózki i noclegi. (bf)

Niech pan nie robi mi zdjęcia. Boję się, że kiedyś Putin je zobaczy i mnie dorwie – mówi Ludmiła, Ukrainka, która mieszka w Chełmie od lat.

Udało się nam też porozmawiać z Ukraińcem, który wraz z rodzicami przeprowadził się do Chełma 20 lat temu. Prowadzi tu firmę z branży komputerowej, tu mieszkają jego najbliżsi i przyjaciele. Na Ukrainie ma dalszą rodzinę i znajomych, z którymi jest w stałym kontakcie. Mężczyzna prosił nas o zachowanie anonimowości. Mówi, że czwartek, 24 lutego, zapamięta do końca życia. Do ostatniej chwili nie wierzył, że Rosja uderzy w Ukrainę. Był przekonany, że nałożone sankcje spowodują, że Putin nie zdecyduje się na inwazję, uzna, iż Rosji się to nie opłaca. Był zszokowany, gdy w nad ranem zobaczył w internecie informacje z bombardowanej Ukrainy. Mówi, że to, co się wydarzyło, dla niego jest jednoznaczne z wybuchem trzeciej wojny światowej.

– Moim zdaniem Rosjanie nie zatrzymają się na Ukrainie i dla nich to dopiero początek – mówi nasz rozmówca. – Dla mnie ojczyzną stała się Polska. Tu od ponad dwudziestu lat mam dom, mam rodzinę. W tej sytuacji czuję zagrożenie, jak wszyscy chełmianie. Nie chwycę za broń i nie pojadę na Ukrainę, żeby walczyć, bo muszę zadbać o najbliższych. Ale jeśli trzeba będzie pomóc Ukraińcom, uchodźcom, będę starał się w miarę możliwości to robić.

W czwartek nasz rozmówca kontaktował się ze swoim kolegą, mieszkającym w Kijowie. W jego domu zatrzęsły się ściany, gdy rakiety spadły na okoliczną jednostkę wojskową. Potem już było tylko gorzej. Nasz rozmówca wspomina też o innym znajomym, mieszkającym na Ukrainie. Ten zapowiedział z kolei, że będzie walczył z Rosjanami i z Ukrainy nie wyjedzie, chociaż ma ku temu środki i mógłby to zrobić.

W Chełmie mieszka wiele osób, które mają bliskich na Ukrainie. Niektórzy czekali na nich, oferując miejsce w domu, ale inwazja nadeszła tak szybko, że nie wszyscy, którzy chcieli uciec przed wojną, zdążyli to zrobić.

– Bliscy mojej koleżanki zostali w mieszkaniu w Kijowie – mówi nasza Czytelniczka. – Ci ludzie mieli paliwo, gotówkę, byli spakowani i zdecydowani przyjechać w okolice Chełma, ale bali się, co spotka ich po drodze, czy nie będzie bombardowania. Utknęli tam. Co z nimi będzie, nie wiadomo.

– Chciałem wrócić na Ukrainę i walczyć za mój kraj, ale rodzice nalegali, bym został w Polsce – mówi z kolei Iwan. – Zbieramy po znajomych jedzenie, środki czystości i wysyłamy za granicę. Chociaż tak możemy pomóc – dodaje.

Chełmianie solidarni z Ukrainą

W czwartek wieczorem pod Konsulatem Honorowym Ukrainy w Chełmie odbyła się pikieta „Chełmianie solidarni z Ukrainą”. Wzięli w niej udział m.in. Konsul Honorowy Ukrainy w Chełmie Stanisław Adamiak, Zygmunt Gardziński z PWSZ w Chełmie, Elżbieta Bajkiewicz-Kaliszczuk, wieloletnia dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu w urzędzie miasta Chełm, a także sporo mieszkańców.

– Jestem wzburzony, rozemocjonowany całą tą sytuacją – przyznaje w rozmowie z „Nowym Tygodniem” Zygmunt Gardziński. Były przewodniczący rady miasta Chełm w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej odpowiada za kontakty międzynarodowe. – Każdego roku kilka razy jestem na Ukrainie, mam tam przyjaciół. Współpracujemy z różnymi uczelniami – od Lwowa do Kijowa. Organizujemy wspólnie konferencje, seminaria. Dziś ten świat, który znałem, po prostu się zawalił – podkreśla.

Zygmunt Gardziński zauważa, że nie wiadomo, co będzie dalej. Jak długo potrwa wojna, jak daleko posunie się Putin, ile ofiar i cierpienia jeszcze przed nami.

– Abstrahując już od możliwości współpracy z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi, zastanawiam się, czy coś im grozi, co dalej z nimi będzie. Na razie są bezpieczni. Najgorsza sytuacja panuje w Kijowie, gdzie działa Uniwersytet Lotniczy, także partner naszego PWSZ. Wiemy, że zniszczone zostały lotniska pod Kijowem, nie będzie więc gdzie szkolić pilotów – mówi.

Na chełmskim PWSZ studiuje 48 obywateli Ukrainy.

– Wojna wybuchła w momencie gdy trwa sesja, część studentów wyjechała wcześniej do swoich rodzinnych domów. Dziś wiemy, że z Ukrainy nie wróciło dwóch naszych studentów. To młodzi mężczyźni, w tym momencie nie mogą już wyjechać ze swojego kraju, bo jest ogólnokrajowy pobór do wojska. Mam nadzieję, że wrócą do nas cali i zdrowi, gdy to szaleństwo w końcu się skończy – mówi Gardziński.

Gdyby sytuacja ulegała pogorszeniu, w PWSZ rozważa się organizację pomocy finansowej dla studentów z Ukrainy. – Wiemy, że oni bardzo się obawiają. Martwią się o swoich rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, którzy zostali na Ukrainie. Chcemy zorganizować dla nich pomoc psychologiczną – zapewnia.

Jak możemy pomóc?

Polski Czerwony Krzyż uruchamia zbiórkę środków pod hasłem #napomocUkrainie. – Akcje PCK będą skoordynowane z działaniami Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża oraz Ukraińskiego Czerwonego Krzyża, który działa na miejscu zdarzenia – mówi Jerzy Bisek, prezes Polskiego Czerwonego Krzyża.

Wpłaty na pomoc Ukrainie można kierować na konto: 16 1160 2202 0000 0002 7718 3060 z dopiskiem „UKRAINA”. Pozyskane środki będą przeznaczone w pierwszej kolejności m.in. na zakup żywności, materiałów opatrunkowych oraz zabezpieczenie innych priorytetowych potrzeb.

Polski Czerwony Krzyż jest gotowy udzielić pomocy uchodźcom z Ukrainy. W połowie lutego br. Lubelski Oddział Okręgowy PCK przekazał łóżka polowe, materace i śpiwory, które pozwolą przygotować 370 miejsc dla potrzebujących obywateli Ukrainy przy przejściach granicznych na Lubelszczyźnie. Do działania przygotowany jest również Podkarpacki Oddział Okręgowy PCK w Rzeszowie.

W Chełmie zbiórkę uruchamia m.in. Chełmska Biblioteka Publiczna. Od poniedziałku (28 lutego) w holu głównym biblioteki przy ul. Partyzantów 40 można pozostawiać dary dla potrzebujących przybyszów z Ukrainy, które następnie będą przekazane do punktów z uchodźcami na terenie powiatu chełmskiego. Potrzebne są: koce, poduszki, śpiwory, karimaty, ręczniki, środki higieniczne dla dzieci i dorosłych – pampersy, chusteczki, podpaski itp., artykuły spożywcze – suchy prowiant (puszki, konserwy, cukier, kawa itp.), artykuły spożywcze dla dzieci – kaszki, mleko w proszku, słoiczki itp., słodycze oraz zabawki dla dzieci. ­­ (kg, mo)

News will be here