Niewygodna skarga wróciła

Komisja skarg i wniosków ponownie uznała za zasadną skargę na starostę Piotra Deniszczuka, którą złożyła mieszkanka gminy Chełm. Próba wymiany członków komisji na „swoich” nie powiodła się i sprawa w końcu stanie na radzie powiatu. Ale tam większość i tak mają poplecznicy starosty. Więc zanosi się na kolejne zamieszanie.

Gdy komisja rewizyjna w radzie powiatu chełmskiego zaczęła dopytywać o niewygodne dla starosty sprawy, została odwołana i zastąpiona przychylnymi radnymi. Podobny fortel chciano zastosować z komisją skarg i wniosków, która uznała za zasadną skargę na starostę. Tym razem zamiast odwołania całej komisji próbowano dodać do niej dwójkę radnych koalicji, żeby zyskać w niej większość. Rada zdecydowała, że skarga wróci do ponownego rozpatrzenia przez taki rozszerzony skład. Ale ten, kto podpowiadał takie rozwiązanie, nie przewidział, że opozycja nie da się wystrychnąć na dudka. Przeciwnicy starosty sami zgłosili do komisji kolejnych radnych.

A że głosowano nad wszystkimi nowymi kandydaturami na raz – a nie poszczególnymi członkami komisji – opozycja utrzymała w niej większość. Jednocześnie najmniejsza komisja, do której na początku kadencji mało kto chciał należeć, teraz jest największą, liczącą osiem osób. I taka komisja, w której większość ma nadal opozycja (5 do 3 głosów), zgodnie z wolą rady powiatu, ponownie zajmowała się skargą na starostę. Ale nie rozpatrywała jej ponownie, lecz większością głosów przyjęła wniosek formalny Tomasza Szczepaniak, aby przyjąć stanowisko poprzedniej komisji uznające skargę za zasadną.

Przypomnijmy czego dotyczyła skarga. Chodzi o budowę drogi od Święcicy do Czułczyc Dużych. Według Katarzyny Lewandowskiej, mieszkanki gminy Chełm, starosta przekroczył swoje uprawnienia, bo wybrał wykonawcę inwestycji wbrew rekomendacji komisji przetargowej. Decyzję starosty unieważniła później Krajowa Izba Odwoławcza, nakazała podpisanie umowy z firmą wskazaną przez komisję przetargową i obciążyła powiat kosztami postępowania (ponad 20 tys. zł), co zdaniem skarżącej świadczy także o niegospodarności.

Autorka skargi domagała się wyciągnięcia sankcji przewidzianych w prawie lub skierowania skargi do odpowiednich organów. Przy rozpatrywaniu skargi przez poprzedni skład komisji radny Radosław Rakowiecki dopatrzył się, że do reprezentowania przed KIO starostwo wynajęło zewnętrzną kancelarię. Chce wiedzieć, jakie powiat poniósł w związku z tym koszty. Ale z odpowiedzi na jego interpelację wynika, że wcale tak nie było. A w wyroku KIO nie ma stwierdzenia, żeby starosta naruszył swoje uprawnienia, bo to nie on tylko zarząd powiatu podejmował decyzję o wyborze najkorzystniejszej oferty.

Skarga stanie teraz na sesji i cała rada będzie głosowała nad jej przyjęciem albo odrzuceniem. Wynik głosowania raczej nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, bo poplecznicy starosty mają w radzie większość. Ale odrzucenie przez radę projektu uchwały, która wyszła z komisji (czyli uznania skargi za zasadną) wcale nie kończy sprawy. Pozostawia ją niezałatwioną. Co może być przedmiotem kolejnej skargi… (bf)

News will be here