Obyś cudze dzieci uczył?

Szkoły w dużych miastach od dawna cierpią na braki kadrowe. Ta tendencja zaczyna docierać także do Chełma. W mieście brakuje nauczycieli zawodu i przedmiotów ścisłych. Dzięki temu na pracę w szkole mają szanse osoby bez pełnych kwalifikacji. Może to nie taki zły pomysł, żeby „cudze dzieci uczyć”?

Młodzi ludzie nie garną się do pracy w oświacie, bo ta niewiele ma dzisiaj prestiżu a zarobki, w porównaniu do sektora prywatnego, pozostają nadal w tyle – tak o brakach kadrowych w szkołach mówi się w dużych miastach, w których o pracę w innych branżach najłatwiej. Szkoły na prowincji, a zwłaszcza na wsiach, na braki nie narzekały.

To raczej do nich ustawiały się kolejki nauczycieli, którzy jak raz zaczepili się na etat, to trzymali się go wszelkimi możliwymi sposobami – robiąc dodatkowe kwalifikacje, kursy i specjalizacje, by uczyć kilku przedmiotów i w ten sposób uskładać pensum. Ale i tu widać zmianę. Z ofert pracy publikowanych przez kuratorium oświaty wynika, że również mniejsze ośrodki zaczynają mieć problem ze skompletowaniem kadry. Tylko z samego Chełma jest ponad 30 ofert pracy w szkołach. Aż dziewięć wakatów zgłosił Zespół Szkół Budowanych i Geodezyjnych.

– Te oferty wynikają z konieczności zapewnienia kadry dla większej ilości klas, która wynika z symulacji. W lipcu i sierpniu będziemy wiedzieć jakie są nasze rzeczywiste potrzeby – przyznaje Dorota Michalska, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych i Geodezyjnych w Chełmie. Szkoła szuka głównie tzw. „zawodowców”, czyli nauczycieli przedmiotów technicznych i ścisłych – geodezji, architektury krajobrazu, fizyki czy informatyki.

Nauczycieli w specjalizacji pożarniczej, wojskowej czy straży granicznej poszukuje Technikum Ekonomiczne i III LO, w którym są klasy mundurowe. Oferty dla nauczycieli fizyki, chemii czy informatyki przewijają się także w innych szkołach. – O ile nie brakuje nam propozycji od nauczycieli języków obcych, to na wakat nauczyciela chemii nie mamy nadal oferty – mówi Zbigniew Niderla, dyrektor II LO w Chełmie.

Tych specjalności jest najmniej na rynku, bo osoby wykształcone w tych kierunkach raczej omijają pracę w oświacie – przyznają dyrektorzy szkół. Nawet pomimo tego, że praca na podstawie Karty Nauczyciela daje sporo przywilejów, jak chociażby wakacyjną przerwę czy 18-godzinny tydzień pracy (jest zamysł, aby zwiększyć do 22 godz.). Przez braki kadrowe dyrektorzy muszą sięgać po osoby bez pełnych kwalifikacji zawodowych, tj. np. przygotowania pedagogicznego.

Ale to szansa dla osób spoza środowiska nauczycielskiego, aby spróbowali swoich sił w tym zawodzie. – W przypadku nauczycieli ogólnokształcących zgodę na zatrudnienie takiego nauczyciela bez pełnych kwalifikacji daje kurator oświaty a w przypadku nauczycieli zawodu – prezydent miasta – mówi dyrektor Michalska. – Mieliśmy takie przypadki i nigdy nie spotkaliśmy się z odmową.

– Jest specjalne rozporządzenie, które określa, jakie kwalifikacje wymagane są w pracy w szkole, ale dopuszczalne są od tego odstępstwa – mówi Arkadiusz Kwieciński, dyrektor chełmskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Lublinie. – Jeżeli brakuje nauczyciela z określonymi kwalifikacjami, nie ma takich osób zarejestrowanych w urzędzie pracy a dyrektorowi mimo prób nie udało się nikogo takiego znaleźć, może za zgodą kuratora zatrudnić osobę bez kwalifikacji.

Kwalifikacje nowy nauczyciele będzie mógł uzupełnić w trakcie pracy. Ale do tego czasu będzie zatrudniony na tradycyjną umowę o pracę, a nie zgodnie z Kartą Nauczyciela. Szkoły z Chełma zgłosiły 32 wakaty, ale z powiatu chełmskiego żadna placówka nie szuka nauczycieli. Osiem wakatów jest w powiecie włodawskim i jeden w powiecie krasnostawskim. (bf)

News will be here