Cios w narkobiznes

To jedna z największych narkotykowych spraw, które prowadziła Prokuratura Rejonowa we Włodawie. Na obrzeżach Poleskiego Parku Narodowego policjanci zlikwidowali fabrykę marihuany. Gdyby „plantatorzy” zebrali cały plon, do obrotu mogliby wprowadzić nawet 32 kilogramy narkotyku.

– Z informacji posiadanych przez policjantów wynikało, że prowadzona jest tam plantacja konopi indyjskich – opowiada Magdalena Krasna z KPP w Łęcznej. – Przypuszczenia funkcjonariuszy potwierdziły się. Na miejscu zastali dwóch mężczyzn. 50-letniego mieszkańca Limanowej, który wynajmował pomieszczenia oraz jego 34-letniego kompana. Obaj zostali zatrzymani.

Podczas przeszukania terenu posesji policjanci ujawnili w pomieszczeniach gospodarczych, tunelu foliowym oraz w obrębie budynków rośliny konopi innych niż włókniste w różnej fazie wzrostu, o wysokości do blisko 2 metrów. Łącznie funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 1400 roślin konopi. Ponadto w jednym z budynków policjanci znaleźli blisko 2 kilogramy suszu marihuany. Kryminalni zabezpieczyli również oprzyrządowanie służące do prowadzenia uprawy, między innymi wentylatory, lampy, wiatraki, sterowniki. Jak ustalili kryminalni, z zabezpieczonych roślin można uzyskać ponad 32 kilogramy marihuany.

Obaj zatrzymani mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego zatrzymanym postawiono zarzuty uprawy ziela konopi innych niż włókniste. Dodatkowo 50-latek usłyszał zarzuty posiadania znacznej ilości środków odurzających oraz zarzut niedozwolonego wytwarzania, przetwarzania, przerobu środków odurzających.

Grozi mu kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Z kolei 34-latkowi grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności – wylicza Krasna. Wszystko wskazuje na to, że organizatorem całego przedsięwzięcia był mieszkaniec Limanowej. – To właśnie on wynajął od przebywającej za granicą właścicielki dom wraz z działką i tam zamieszkał – opowiada Jolanta Sołoducha, szefowa Prokuratury Rejonowej we Włodawie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

– Sprawa jest bardzo rozwojowa i wiele wskazuje na to, że zamieszanych może być w nią więcej osób. 50-latek został aresztowany na 3 miesiące, zaś 34-latek po wpłaceniu poręczenia majątkowego został z niego zwolniony. W trakcie przesłuchań każdy z nich bagatelizował swoją rolę w procederze i winę zrzucał na kolegę – dodaje Sołoducha. (bm)

News will be here