Farmer murem za chlewniami

Do końca lutego zainteresowani mieszkańcy gminy Hańsk mogą składać uwagi do raportu o oddziaływaniu na środowisko inwestycji polegającej na budowie czterech wielkich chlewni. Gminne władze planują wyjazd studyjny do podobnej instalacji, by się przekonać o ewentualnej uciążliwości. Sprawą zainteresował się ogólnopolski portal rolniczy, przekonując, że właśnie takich inwestycji w naszym kraju potrzeba jak najwięcej.

Inwestorem jest mieszkaniec gminy, który jest właścicielem dawnego PGR-u położonego w linii prostej ok. 500 metrów od zwartej zabudowy Hańska. W czterech budynkach ma być miejsce na hodowlę ok. 20 tys. sztuk świń, z czego 600 to lochy, a reszta prosięta do 30 kg, które po osiągnięciu takiej wagi będą wywożone do dalszej hodowli. Mimo tego, że miejsce jest typowo rolnicze i położone na wschód od Hańska, a co za tym idzie przez większą część roku wiatr wiejący z zachodu będzie oddalał odór chlewni w stronę lasu, to część mieszkańców jest zdecydowanie przeciwko tej budowie.

Nie przekonują ich nawet takie argumenty jak powstanie przynajmniej kilkunastu nowych miejsc pracy czy spływające do gminnej kasy wpływy z podatków, za które będzie można np. zbudować chodnik albo plac zabaw. Pojawiały się głosy, że nie tylko będzie śmierdziało, ale też, że mieszkańcy będą musieli się mierzyć z większym ruchem samochodów ciężarowych. Przeciwnicy inwestycji przynieśli do Urzędu Gminy petycję, w której wyrażają swoje niezadowolenie z tego pomysłu.

Wójt Alan Struski stara się w tej sytuacji zachować neutralność, choć doskonale zdaje sobie sprawę, jakie korzyści dla gminy może przynieść taka inwestycja i zapowiada, że gdy tylko zrobi się cieplej, zorganizuje wyjazd studyjny do podobnej chlewni, podczas którego przedstawiciele różnych środowisk będą mogli naocznie się przekonać, czy taka działalność jest uciążliwa dla okolicznych mieszkańców.

Sprawą zainteresował się ogólnopolski portal rolniczy farmer.pl, którego autorzy dowodzą, że za wydaniem pozwolenia dla hodowcy przemawia kilka argumentów. – Inwestycja zaplanowana jest na obszarze dawnego PGR-u, co oznacza, że teren ten od dekad dedykowany był produkcji rolniczej. Kolejna rzecz – to planowana lokalizacja obiektu. Ma być on wybudowany kilkaset metrów na wschód od zwartej zabudowy. Biorąc pod uwagę wiodący kierunek wiatrów wiejących w naszym kraju, przez większość roku ewentualne odory nie będą kierowane w stronę wsi.

Przeczy to również obawom mieszkańców na temat uciążliwości fermy pod kątem hałasu. Kolejny „naciągany” naszym zdaniem zarzut to wzmożony ruch ciężarowy. Ile bowiem transportów może na taką fermę trafiać w ciągu tygodnia? Jej funkcjonowanie będzie się wiązało z przejazdem maksymalnie kilku ciężarówek tygodniowo. Czy to aż tak duża uciążliwość? Trudno natomiast dyskutować z obawami o uciążliwość zapachową. Ta w mniejszym lub większym stopniu zawsze towarzyszy produkcji zwierzęcej.

Dlatego dobrym pomysłem jest decyzja władz gminy o przeprowadzeniu wyjazdu studyjnego do jednego z funkcjonujących w kraju tego typu obiektów. Liczymy tylko na to, że decyzja o wyborze gospodarstwa będzie podjęta w sposób uczciwy i pokaże fermę funkcjonującą w powszechnie dziś funkcjonującym standardzie, nie zaś pełną uchybień – bo takie przecież też się zdarzają. Z punktu widzenia gospodarki i samowystarczalności żywnościowej powstanie tego typu obiektów jest kluczowe. Biorąc pod uwagę fakt, że rocznie tracimy na imporcie wieprzowiny 8 miliardów złotych, które nigdy nie trafią do budżetu kraju, to właśnie inwestycje w produkcję prosiąt są najważniejsze – czytamy na stronie.

Trwa proces administracyjny, którego efektem końcowym będzie wydanie przez gminę lub nie tzw. warunków zabudowy. Zainteresowane osoby mogą do końca lutego zapoznać się i złożyć uwagi do raportu o oddziaływaniu na środowisko tej inwestycji. (bm)