Gromy posypały się na miejskich planistów

Od momentu sprzedaży parku prywatnemu inwestorowi ubyło w nim ponad 300 drzew – pokazywali na ortomapach mieszkańcy, dzięki temu teraz powstało miejsce na postawienie w parku dodatkowego obiektu. Przedstawiciel właściciela zapewniał jednak, że w parku nigdy nie doszło do bezprawnej wycinki jakiegokolwiek drzewa

Jak będzie wyglądała przyszłość zabytkowego zespołu dworsko-parkowego na Węglinie? Prywatny właściciel chce, aby w dworku przywrócona została funkcja mieszkaniowa. Zamierza też część działki zabudować pod usługi. Na to nie godzą się okoliczni mieszkańcy, pragnący zieleni i spokoju. Inwestorowi z pomocą może jednak przyjść miasto, które przygotowało kolejny projekt planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu. W czwartek w ratuszu odbyła się publiczna dyskusja, w której udział wzięły wszystkie zainteresowane strony.

Plan dla terenu zabytkowego zespołu dworsko-parkowego na Węglinie (al. Kraśnicka/ul. Kielecka) wyłożony został już po raz drugi. Pierwszy raz ujrzał światło dzienne na przełomie sierpnia i września 2019 roku. Propozycje miejskich planistów nie spodobały się mieszkańcom, którzy przesłali do Ratusza ponad 1300 uwag. Urzędnicy musieli ponownie pochylić się nad planem. Jakie zmiany znalazły się w jego najnowszej wersji? Architekt Anna Zniszczyńska, główny projektant planu, poinformowała podczas czwartkowego spotkania, że zmodyfikowana została nieprzekraczalna linia zabudowy jeśli chodzi o nowy budynek, który miałby powstać w parku, dziś znajduje się tam jedynie zabytkowy dworek.

– Odsunęliśmy się od pomnika przyrody, odsunęliśmy się od istniejących drzew, które znajdowały się na południu od wyznaczonego nowego obszaru zabudowy. Ponieważ odsuwaliśmy się od drzew odrobinkę w tym miejscu rekompensata w tych liniach zabudowy się przesunęła – mówiła A. Zniszczyńska, dodając, że zmienił się także przebieg Ekologicznego Systemu Obszarów Chronionych, który został dostosowany do przebiegu ESOCH w nowym studium uchwalonym w połowie 2019 roku. Wcześniej granica przebiegała wzdłuż parku, nie obejmowała ogrodów działkowych i terenów zamkniętych.

W planie pojawiły się także dodatkowe zapisy mocniej chroniące istniejący drzewostan na działce. Chyba nieco spóźnione, bo drzew w parku jest dziś o wiele mniej niż w 1999 roku, gdy miasto sprzedawało prywatnemu inwestorowi ten teren – z 556 zostało zaledwie 237.

Ustalona została minimalna odległość zabudowy od korony istniejącego na działce pomnika przyrody (15 m) oraz wprowadzone zostały zakazy realizacji kondygnacji podziemnych w liniach zabudowy gdyby naruszały istniejącą bryłę korzeniową. Zgodnie z ustaleniami z wojewódzkim konserwatorem zabytków wpisano do projektu dodatkowe obostrzenia, które mówią o tym, że te prace, które będą prowadzone w granicach parku mają mieć na celu podkreślenie wartości historycznych i zabytkowych zespołu dworsko-parkowego i powinny odtwarzać powiązania architektoniczne, krajobrazowe dla poszczególnych elementów parku.

– Dodatkowo konserwator zalecił wpisanie nakazu przywrócenia pierwotnego układu kompozycyjnego zabytkowego parku, poprzez dobór właściwego układu gatunków roślin i odtworzenie układu komunikacyjnego oraz realizację małej architektury parkowej – mówiła Anna Zniszczyńska, kończąc omawianie zmian.

– Już wiemy, czym różni się ten plan od poprzedniego, ale dalej ciężko mi się zorientować, co w tym miejscu może tak naprawdę powstać. Patrząc na ten plan, widząc że budynki mogą powstać w tych dwóch miejscach, jak to będzie połączone komunikacyjnie, żeby zachować istniejące chociażby drzewa? – zapytał Krzysztof Kowalik, jeden z mieszkańców.

Odpowiadając A. Zniszczyńska wyznała, ze plan miejscowy nie wkracza w tak szczegółowe w tej chwili elementy, jeszcze nieznanego zagospodarowania terenu, na którego pozwolenie będzie musiał wystąpić właściciel. – My dopuszczamy realizacje chodników i dojazdów, a jak będą zrealizowane to będzie przedmiotem pozwolenia na budowę – mówiła A. Zniszczyńska.

– Jaka jest wysokość tych budynków? Czy istniejący dwór można zburzyć? Czy ten nowy budynek będzie niższy, podobnej konstrukcji, czy wyższy? – dopytywał K. Kowalik.

– Parametry wysokości dla nowej budowy nie przekraczają 11 m od poziomu terenu – usłyszał w odpowiedzi. A. Zniszczyńska dodała także, że zabudowa na tym terenie nie może przekroczyć 10 procent powierzchni całego parku, a 75 procent powierzchni parku musi pozostać jako biologicznie czynna. Powtórzyła raz jeszcze, że decydujący głos będzie miał wojewódzki konserwator zabytków. – My dajemy tylko te warunki, które są standardowo określone w planach – dodała.

Mocno krytycznie do proponowanych zmianach podczas dyskusji odniosła się radna Małgorzata Suchanowska z PiS, która jako kolejna zabrała głos i momentami nie przebierała w słowach. – Dzisiaj zmieniamy plan na koszt miasta dla dewelopera, żeby nam zniszczył park, za nasze pieniądze, a za rok albo za dwa zrobimy znowu taki myk, że zrobimy zmianę planu, bo reszta drzew uschła, to damy przy Kraśnickiej, w tym górnym rogu, gdzie jest łysa polana pozwolenie na następne, czyli zmienimy plan ponownie – mówiła M. Suchanowska.

– Wykonuje się plan dla osoby prywatnej, która sobie wnioskuje i zmienia coś czego nie powinna, ponieważ wiedział co kupuje i wiedział co ma z tym zrobić, i jak to utrzymać, więc w tym przypadku dziwię się bardzo i jestem na: Nie! (…) Kategorycznie mówię i krzyczę, wołam: Uczciwości! Nie okradajcie nas z publicznych pieniędzy! Ja się na to nie zgadzam jako radna miasta. Nie okradajcie nas z publicznych pieniędzy, bo to jest teren publiczny i powinien służyć ludziom, mieszkańcom Lublina. Nie powinniście w ogóle manewrować przy tym. Nie powinniście w ogóle dawać mu takich możliwości! Dlaczego na prywatnych gruntach tworzycie zieleń towarzyszącą? Dlaczego na prywatnych gruntach tworzycie drogi i ciągi pieszo-jezdne, które obsługują inwestycje deweloperskie i w tym momencie nie zrobicie mu konkretnego zakazu tworzenia czegokolwiek na tym obszarze?

Przepraszam bardzo za ton, ale w sytuacji takiej, kiedy mam do czynienia ostatnio z taką straszną patologią planistyczną i z taką straszną patologią wydawania pozwoleń na budowę, głośno krzyczę: Nie! Mam tego dosyć, skrzywdzonych ludzi, którzy do mnie przychodzą. Będę chodzić na te debaty i będę krzyczeć: Koniec patologii w Lublinie i planowania dla deweloperów za publiczne pieniądze! – grzmiała radna Suchanowska, apelując przy tym do prezydenta Lublina o zmianę dyrektorów i pracowników w wydziałach zajmujących się planowaniem i pozwoleniami na budowę.

O tym, że właściciel wiedział co kupuje i wiedział co może w zabytkowym zespole parkowo-dworskim zrobić przypomniała także Iwona Mańko, mieszkanka Węglina i radna dzielnicowa. – Właściciel zakupił nieruchomość z pełną świadomością, że to takie dobro, na którym nie można budować, a na pewno nie mieszkaniówkę – mówiła oburzona, przytaczając wcześniej krótkie fragmenty aktu notarialnego. I. Mańko przypomniała, że w momencie sprzedaży, w 1999 roku wszystkie drzewa w parku były zdrowe i pokazała ortomapy, jak zmieniał się drzewostan na przestrzeni lat: 2003, 2007 i z 2010 roku. Dziwiła się, że w miejsce usuniętych kilkuset drzew nie pojawiły się nasadzenia kompensujące. – To nie przydomowy ogródek, ale park objęty ochroną konserwatorską – grzmiała.

Oburzenia nie kryła także Henryka Jarosławska, mieszkanka Węglina. – Kupując tu domy braliśmy pod uwagę, że będziemy mieszkać tuż obok zabytkowego parku Węglińskich i Sobieszczańskich – mówiła. Przypomniała pismo, które w 2008 r, podpisywali mieszkańcy skierowane do wojewódzkiego konserwatora zabytków, by właściciel mógł w dworku utworzyć salę gastronomiczną i konferencyjną.

– Pan konserwator powiedział wówczas, że nic nie można w parku budować, że żaden budynek nie może powstać, a teraz okazje się, że ma tam być mieszkaniówka. Dlaczego urzędnicy zmieniają zdanie? – pytała H. Jarosławska. – Dziś Wydział Planowania z każdej strony otacza nas kordonem bloków. Na terenie po Lift Service ma wyrosnąć Manhattan, przy ul. Roztocze wysokie bloki. Dlaczego państwo musicie wszyscy działać pod dyktando dewelopera? – dodała.

Podczas spotkania głos zabrał także pełnomocnik właściciela zespołu dworsko-parkowego. Sławomir Sawulski zapewnił, że w parku nigdy nie doszło do bezprawnej wycinki jakiegokolwiek drzewa. Przyznał też, że zamiast jednego obiektu, który miałby powstać, mogą być wybudowane dwa lub trzy o znacznie mniejszej kubaturze. Dzięki temu dwór utrzymałby funkcję dominanty, a tylko w takim przypadku właściciel miałby otrzymać pozwolenia na inwestycję.

W spotkaniu wzięli udział tylko pojedynczy radni, którzy w przeciwieństwie do M. Suchanowskiej, nie zabierali głosu. Mieszkańcy, którzy uczestniczący w konsultacjach nie kryli, że mają o to do nich żal. – Radni dostają teraz po 4 tys. zł diety, a nawet nie chce się im przyjść na tak ważne dla mieszkańców spotkanie, a potem będą głosować nad dokumentem, którego nie znają – żaliła się nam w kuluarach jedna z mieszkanek.

Uwagi do planu można zgłaszać do 31 stycznia drogą e-mail (planowanie@lublin.eu) lub na papierze (Prezydent Miasta Lublin, pl. Łokietka 1, 20-109 Lublin). W piśmie należy podać swoje imię, nazwisko, treść uwagi oraz oznaczenie nieruchomości, której ona dotyczy. BS

News will be here