Jak zginął Krzysiek?

Jeszcze w poniedziałek śmiał się z kolegami. Trzy dni później jego ciało unosiło się na środku zbiornika, w którym obowiązuje zakaz kąpieli. – Sprawa jest dość tajemnicza – przyznają śledczy.

Czwartek (17 sierpnia), około godz. 10. Dla pracowników Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Wojsławicach ranek zaczął się normalnie, jak co dzień – wyszli na dwór, by przed rozpoczęciem pracy uporządkować teren wokół ośrodka i pobliskiego stawu. Tego popołudnia mieszkańcy Wojsławic mieli pływać kajakami w ramach wakacyjnej akcji rekreacyjnej. Wtem jeden z mężczyzn zobaczył unoszące się na wodzie ludzkie ciało. Natychmiast wezwano pogotowie, policję i straż pożarną.
– Skierowani na miejsce funkcjonariusze straży pożarnej wyłowili je z wody. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Decyzją prokuratora zwłoki zostały zabezpieczone i przekazane do zakładu medycyny sądowej, celem wykonania sekcji zwłok – informuje podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Okazało się, że zwłoki należały do Krzysztofa K. Młody, bo 23-letni chłopak mieszkał z matką i bratem przy jednej z głównych ulic Wojsławic (niedaleko stawu, w którym go znaleziono). Ostatni raz był widziany w nocy z poniedziałku na wtorek (14-15 sierpnia). Wówczas – jak wynika z ustaleń Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie, która bada sprawę jego śmierci – miał spotkać się ze znajomymi. Koledzy siedzieli u Krzyśka w domu i popijali alkohol. Jeden z mężczyzn zasnął, a gdy obudził się następnego dnia, 23-latka w mieszkaniu już nie było. Choć Krzyśkowi zdarzało się wcześniej znikać, bliscy zaczęli się niepokoić i szukać chłopaka. Do czwartku.
– Ciało pływało mniej więcej trzy metry od brzegu. Mężczyzna był w ubraniu. Dokoła stawu nie znaleźliśmy żadnych śladów świadczących o udziale osób trzecich, teren był czysty – mówi prokurator Michał Wolski z PR w Krasnymstawie.
Na ten moment śledczy nie chcą zdradzać szczegółów sprawy, przyznają jedynie, że śmierć młodego chłopaka jest dość zagadkowa. W stawie jego ciało znajdowało się prawdopodobnie od kilku dni, ale dopiero gdy wypełniły je gazy, zwłoki wypłynęły na powierzchnię wody.
– Lubił czasem wypić, ale nie sprawiał nikomu problemów. Owszem, jego brata ludzie mieli za urwisa, ale Krzysiek był tym spokojnym i dobrym chłopakiem. Nie mamy pojęcia, co mogło się stać. Chłopak przecież umiał pływać, uratowałby się, gdyby wpadł do wody – mówią mieszkańcy Wojsławic.
Tam, gdzie znaleziono jego zwłoki, obowiązuje zakaz kąpieli. Ze zbiornika korzystają jedynie w weekendy wędkarze, a teraz – w wakacje – mieszkańcy mogą pływać kajakami. (pc)

News will be here