Kobieta spłonęła w fotelu

Ogień nie tknął niczego prócz stolika kawowego i fotela, na którym w wielkanocne południe przysiadła gospodyni. Kobieta spłonęła żywcem lub zaczadziała, a płomienie spaliły jej ciało po śmierci. Wciąż nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.

Tragedia w domu na wsi. W niedzielę wielkanocną (21 kwietnia, o godz. 12:30) chełmscy strażacy otrzymali wezwanie do ujawnionych na terenie Rudy-Huty zwęglonych zwłok jednej z mieszkanek.

Martwą 68-latkę znalazł syn kobiety, który przyszedł w odwiedziny ze świątecznymi życzeniami. Ujrzawszy tlące się jeszcze w starym fotelu ciało matki, rzucił się na ratunek, by ugasić żar. Na pomoc było już jednak za późno. Mężczyzna chwycił za telefon i zadzwonił po straż.

– Pożarem został objęty fotel, w którym siedziała kobieta, i stojący obok stolik. Z powodu braku dopływu tlenu ogień nie rozprzestrzenił się na dalszą część pomieszczenia. Został ugaszony jeszcze przed przybyciem pierwszych zastępów – mówi mł. bryg. Wojciech Chudoba, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie.

Ciało kobiety było spalone do połowy. Przypuszczalnie (jak ocenił dowódca jednostki) fotel, w którym przysnęła 68-latka, zapalił się od pozostawionego niedopałka papierosa. Wciąż nie wiadomo jednak, czy kobieta spaliła się żywcem czy zmarła wskutek zaczadzenia, a płomienie nadpaliły jej ciało już po śmierci.

Bezpośrednią przyczynę zgonu wskażą wyniki przeprowadzonej na zlecenie prokuratora sekcji zwłok. Ta odbyła się w ubiegłym tygodniu, ale wyniki badań jeszcze nie są znane. Do sprawy został też powołany biegły z zakresu pożarnictwa, który przeprowadził oględziny miejsca tragedii. (pc)

News will be here