„Królowa art déco” wyjeżdża…

Od wernisażu wystawy, który miał miejsce 18 marca, a na który przybyły nie tylko lubelskie VIP-y , do jej zakończenia – 14 sierpnia, ekspozycję „Tamara Łempicka - kobieta w podróży” obejrzało ponad 80 tys. osób, czyli średnio ponad 500 dziennie!

Blisko 80 tys. sprzedanych biletów, a goście z całego świata. Jej malarstwo, gadżety osobiste i epoka szalonych lat 20. przyciągały tłumy. Tak było przez niemal 5 miesięcy. Finisaż wystawy „Tamara Łempicka – kobieta w podróży”, jednej z najliczniej odwiedzanych w tym roku wystaw w całym kraju, odbył się w muzeum na lubelskim zamku 14 sierpnia 2022.

Lublin gościł pierwszą w Polsce wystawę monograficzną poświęconą twórczości czołowej przedstawicielki stylu art déco. Ekspozycja pt. „Tamara Łempicka – kobieta w podróży”, czynna tu od 18 marca, przyciągała rekordową ilość zwiedzających. To duży sukces frekwencyjny muzeum.

Na wystawie prezentowano obrazy pochodzące z polskich kolekcji publicznych i prywatnych oraz muzeów z Francji, m.in. Centre Pompidou. W sumie można było zobaczyć 60 prac Tamary Łempickiej: 42 obrazy olejne, 15 rysunków, 3 grafiki. Wśród najbardziej znanych obrazów były m.in. „Dziewczyna w zielonej sukience”, „Kizette na balkonie”, „Pierwsza komunia”, „Saint Moritz”, „Ucieczka”, „Uchodźcy”. Można było też przeczytać znakomite opisy biograficzne i analizy z historii sztuki.

Wystawa, zgodnie z jej tytułem, opowiadała o podróżach malarki – były pretekstem do opowieści o jej życiu, jej miłościach, słabościach, o jej malarstwie i pasji tworzenia. Organizatorzy ekspozycji zabrali widzów w podróż rozpoczynającą się w Petersburgu, gdy artystka liczyła ledwie kilkanaście lat. Dopiero później był Paryż jako jej okno na świat. Widz mógł tu poznać dwa ważne wydarzenia w życiu Tamary: związek z Tadeuszem Łempickim, następnie związek z baronem Kuffnerem. Pokazani są jej nauczyciele, m.in. André Lhote, który odegrał bardzo ważną rolę w jej karierze. – Zabraliśmy tu widzów do Paryża z dwudziestolecia międzywojennego, który był absolutnie niesamowity i przepiękny – widziany w obrazach Łempickiej, lecz także w pracach innych artystów. Pokazaliśmy serię portretów Tamary, galerię martwych natur, aż po obrazy z podróży do Włoch i Maroka, dalej – do Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Idąc tymi śladami malarki za każdym razem opowiadaliśmy, jak wyglądał ówczesny świat, co fascynowało artystów i jak odbierana była rzeczywistość – mówią organizatorzy wystawy.

Tłumy zwiedzających

Dzieła Łempickiej obejrzało tu blisko 80 tys. ludzi z Polski i zagranicy. A właściwie to ci, którzy kupili bilety, bo są też osoby, które wchodzą bezpłatnie, np. muzealnicy – a w tym przypadku również Ukraińcy. – Łączne podliczenie frekwencji dopiero nastąpi, lecz bez wątpienia padł rekord, gdy chodzi o pojedynczą wystawę. Może nie jest to szokująca ilość – muzeum lubelskie z reguły miewa ponad 300 tys. zwiedzających rocznie – mówi jedna z organizatorek.

– Było tu dużo, naprawdę dużo pracy. Ale przeżyliśmy piękne 150 dni z Tamarą Łempicką. Najtrudniejsze było zapewnienie obsługi wszystkim zwiedzającym, szczególnie w ostatnim czasie, bo duża część zostawiła tę wizytę w muzeum na ostatnie dwa weekendy. Nie było to łatwe dla czekających, a z drugiej strony także dla nas, by móc w miarę zapewnić komfort funkcjonowania całej instytucji. W sumie, wielki wysiłek naszych pracowników, kuratorów, strażników, osób pilnujących – zwierza się Katarzyna Mieczkowska, dyrektorka Muzeum Narodowego w Lublinie. Opowiada jak trudne to było logistycznie, gdy w weekendy wystawę oglądało ponad 2 tys. osób dziennie. Trudne, ponieważ przepustowość takiej wystawy jest ograniczona. Ekspozycja była nieduża w sensie przestrzeni, lecz intensywnie wypełniona. Taka zresztą była idea projektantów wystawy – że będzie intymna, w bliskiej relacji z obrazem. I przez ten fakt zbyt dużo osób na raz nie mogło przebywać w tych pomieszczeniach. Tworzyły się zatory. By czekanie nie było za bardzo uciążliwe, pracownicy umilali je opowiadaniem kuratorskim, mówiąc ciekawostki, prezentując filmy a propos.

– W ostatnie dni mieliśmy prawdziwe oblężenie wystawy. Wiele osób zostawiło zwiedzenie jej na ostatnią chwilę. To oznaczało konieczność stania w kolejkach. W ostatni dzień ekspozycji ok. godz. 15 na wejście oczekiwało 900 osób. Ostatni zwiedzający wyszli z muzeum ok. godz. 1.30 w nocy, już w poniedziałek – podsumowuje Mieczkowska.

Jednak warto było

– To barwna, niezwykle kontrowersyjna postać, niezwykły życiorys. Kobieta bardzo niezależna, skoro będąc Polką zrobiła wielką karierę – mówi jedna ze zwiedzających wystawę ostatniego dnia. Fakt, że ekspozycja i postać Łempickiej przyciągnęła tu ludzi z całej Polski nikogo nie dziwi. Jednak niektóre wizyty gości mogły zaskoczyć – najdalej leciała na nią pewna kobieta aż z Sydney. Młody mężczyzna przyjechał z Lyonu, bardzo wiele osób przybyło z Niemiec. Oprowadzający wspominają koneserkę, która była na wystawie już szósty raz…

„Królowa art déco” przyciągała. Dzięki tej wystawie na pewno dowiedzieliśmy się o Tamarze Łempickiej więcej niż można było się spodziewać. Do tego przyczyniła się współpraca muzeum z rodziną artystki. W organizację wystawy zaangażowała się bardzo Marisa de Lempicky – prawnuczka malarki. Nie tylko przybyła na otwarcie wystawy, lecz sprawiła, że można było eksponować tu ciekawe memorabilia, rzeczy bardzo osobiste artystki.

– Dzięki wnuczce malarki, która brała udział w imprezach towarzyszących wystawie, jej narracji lepiej poznaliśmy bohaterkę wydarzeń. Choćby relacje rodzinne czy jej związki z Polską – coś, czego nigdzie w bezpośredni sposób wyczytać się nie da. Poczuliśmy smak sukcesu Łempickiej – mówią organizatorzy.

Niezapomniana ekspozycja

Tak więc wystawę malarstwa w Lublinie uzupełniały pamiątki rodzinne malarki. Wśród przedmiotów należących do Łempickiej znajdowały się m.in. szkicownik, podróżna paletka malarska, skórzane rękawiczki, torebka wieczorowa oraz liścik miłosny, który artystka otrzymała od swojego drugiego męża Raula Kuffnera wraz z dołączonym do niego kwiatem szarotki. Oglądaliśmy także niezwykle cenną biżuterię artystki, w tym słynny pierścień z topazem okutym w srebro, który malarka otrzymała od Gabriele’a D’Annunzio. Wśród memorabiliów znajdowały się i fotografie pochodzące z rodzinnego albumu artystki, w tym zdjęcia portretowe Tamary wykonane na zamówienie oraz fotografie z jej prywatnego życia. Był wreszcie pojazd zaparkowany na dziedzińcu zamkowym, zabytkowe bugatti T40 z 1928 roku, czyli taki, jakim artystka podróżowała po Europie.

Wystawę „Tamara Łempicka – kobieta w podróży” zorganizowało Muzeum Narodowe w Lublinie i Villa la Fleur we współpracy z Tamara de Lempicka Estate. Na finisażu wystawy ogłoszono zwyciężczynię aukcji charytatywnej dzieła Tamary Łempickiej, a dokładniej jego kopii, gestu na rzecz Ukrainy.

Marek Rybołowicz

News will be here