Migranci utknęli na mokradłach

Straż Pożarna wyciągnęła z bagien między Tarasiukami a Żłobkiem (gm. Włodawa) trójkę wycieńczonych i wychłodzonych migrantów z Syrii. Akcję na żywo relacjonowała w internecie znana warszawska aktywistka, która zasłynęła z umieszczenia w przestrzeni publicznej modyfikacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą.

We wtorek (28 września) o godzinie 19:17 do włodawskiej straży pożarnej wpłynęło zgłoszenie o trzech potrzebujących pomocy osobach, które utknęły w bagnistym terenie nieopodal rzeki Tarasieńka niedaleko Okuninki. – Po przybyciu na miejsce zdarzenia pierwszych zastępów przeszukano rzekę, tereny leśne oraz pobliskie bagna – opowiada Wojciech Chomik z PSP we Włodawie.

– Po długich i żmudnych poszukiwaniach odnaleziono trzy osoby znajdujące się w stanie wyczerpania, odwodnione, ze wstępnymi objawami hipotermii. Ze względu na trudny teren podjęto decyzję o ich ewakuacji w bezpieczne miejsce. Strażacy nieśli poszkodowanych na rękach przez około 1000 metrów ciężkiego bagiennego terenu. Już na drodze udzielili kwalifikowanej pierwszej pomocy i przekazali uratowanych zespołom ratownictwa medycznego. Na miejscu obecna była również Straż Graniczna oraz Policja.

W działaniach brały udział dwa zastępy z JRG Włodawa, po jednym zastępie z OSP Włodawa i OSP Orchówek oraz Specjalistyczna Grupa Wodno- Nurkowa z Lublina – łącznie 24 ratowników – wylicza Chomik. Poszkodowanymi okazała się trójka obywateli Syrii: dwie kobiety w wieku 18 i 31 lat oraz 20-letni mężczyzna. Młody człowiek był w najlepszym stanie, więc przewieziono go do placówki Straży Granicznej, kobiety trafiły do włodawskiego szpitala, skąd wypisano je na drugi dzień. Wszyscy trafili do ośrodka dla uchodźców i będą ubiegać się o azyl.

O trójce wycieńczonych Syryjczyków, którzy utknęli w bagnie straż pożarną poinformowała stołeczna aktywistka związana z Grupą Granica Elżbieta Podleśna. Zasłynęła ona z rozpowszechnienia zmodyfikowanego wizerunku obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli. Twierdzi, że w okolicach Włodawy znalazła się zupełnym przypadkiem, a celem jej wyprawy było ponoć… grzybobranie.

Kobieta relacjonowała akcję na żywo, prowadząc transmisję w mediach społecznościowych (filmy można obejrzeć na jej fejsbuku). I to właśnie te nagrania nie tylko budzą kontrowersje, ale pokazują prawdziwy obraz ludzi, którzy zasłaniając się szlachetnymi na pozór pobudkami, usiłują zaistnieć w przestrzeni publicznej mieszając z błotem, wyzywając i na wszelkie możliwe sposoby znieważając funkcjonariuszy policji i straży granicznej. Podleśna mówiła wprost, że przyjechała pod Włodawę, by robić wszystko, by utrudnić pracę policji.

Mało tego, porównała mundurowych do osób, które w latach 40. XX w. pilnowały Żydów wywożonych do niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze! Nie szczędziła obelg policjantom, którzy pilnowali, by nie przeszkadzała strażakom i załodze pogotowia w prowadzeniu akcji ratunkowej. Wyzywając od chamów, łazęg czy damskich bokserów cały czas usiłowała wyprowadzić funkcjonariuszy z równowagi. Niezwykłą siłą spokoju wykazał się sierżant sztabowy Sylwester Kosidło z KPP we Włodawie, który nie dał się sprowokować furiatce i skutecznie oraz bardzo profesjonalnie wykonywał wyznaczone mu zadanie. Podleśna wyraźnie usiłowała podkreślić, że uchodźcy zostali uratowani dzięki niej.

Może nie uważałaby się za tak wielką bohaterkę, gdyby wiedziała o dokonaniach funkcjonariusza, który miał na nią baczenie. Otóż dzięki ofiarnej postawie Sylwestra Kosidło życiem cieszy się przynajmniej kilka osób. Sierżant sztabowy w swojej karierze wielokrotnie ratował tonących w Jeziorze Białym ludzi i odwodził od śmierci samobójców.

Policjant był wielokrotnie odznaczany za zasługi w służbie. W 2007 roku otrzymał Krzyż Zasługi za dzielność nadany przez Prezydenta RP oraz Medal Wojewody Lubelskiego za ofiarność i odwagę. Był też niejednokrotnie delegowany do pomocy podczas akcji powodziowych na terenie kraju, za co otrzymał w 2010 podziękowanie od premiera. (bm)

News will be here