Miłość za kratami mało romantyczna

Bez hucznego przyjęcia z gronem weselników, bez tortu dla nowożeńców i nocy poślubnej. Mimo to co roku kilka kobiet decyduje się na taki mało romantyczny ślub z osadzonymi w chełmskim więzieniu, bo podobno miłość nie wybiera, a z niektórymi decyzjami w życiu nie warto czekać.

Tydzień temu zakochani obchodzili swoje święto. Walentynki – chociaż na odległość – celebrowali również niektórzy osadzeni w Zakładzie Karnym w Chełmie. Mówi się, że miłość jest ślepa – coś w tym jest, bo na wielu skazańców czekają w domach ich żony czy partnerki. Jedne poznały swoich ukochanych kryminalistów w trakcie odbywania przez nich kary (drogą korespondencyjną), inne jeszcze przed wyrokiem.

Niektóre są na tyle zdeterminowane, że świadomie podejmują tę najważniejszą decyzję w życiu i rezygnują z wielomiesięcznych przygotowań do ślubu na rzecz szybkiego zalegalizowania związku za kratami (znacznie częściej to pan młody przebywa za kratami, a panna młoda na wolności. Zdecydowanie rzadziej zdarzają się śluby między dwiema osobami odsiadującymi kary).

W 2019 r. w Zakładzie Karnym w Chełmie 6 osadzonych zawarło związek małżeński, w 2020 r. – 4 osadzonych, a w roku ubiegłym – 5. W bieżącym, 2022, jeszcze żaden nie poinformował tutejszej kadry o chęci zawarcia ślubu, ale z czasem wszystko może się zmienić.

Choć w ZK są zatrudnieni duchowni, nie zdarzyło się jeszcze, żeby któryś udzielał ślubu. Wszystkie związki zawarte zostały przed urzędnikiem USC. Wszystko odbywa się prawie tak, jak w przypadku „normalnego” ślubu. Jest wybranie terminu, zgoda od dyrekcji więzienia, a w ten wielki dzień panna młoda wraz ze świadkami i obrączkami oraz garniturem dla pana młodego stawiają się w zakładzie karnym. Sama ceremonia nie ma szczególnie eleganckiej oprawy, odbywa się w więziennej sali widzeń, bez żadnych dekoracji.

Nie uczestniczą w niej ani inni goście, ani nawet rodzice nowożeńców. Urzędnik wygłasza mowę, zakochani powtarzają słowa przysięgi, podpisują dokumenty, wymieniają się obrączkami i całusami. Całość trwa parę chwil, a potem przychodzi czas rozstania. Osadzony wraca do celi, a jego świeżo poślubiona małżonka musi wraz ze świadkami opuścić mury więzienia. Przed pandemią mogłaby jeszcze zostać na widzenie, ale te z uwagi na obostrzenia zostały zawieszone. Na pamiątkę skazanemu zostaje jedynie obrączka, a jego luba w samotności odlicza dni w kalendarzu do wyjścia męża na wolność. (pc)

News will be here