Minister Czarnek nie próżnuje

Minister Przemysław Czarnek ostro zabrał się za porządki w resorcie

Choć ostatnie tygodnie obfitują w wydarzenia, którymi żyje cała Polska – pandemia, protest kobiet, veto wobec uzależnienia unijnych pieniędzy od praworządności – nie ma dnia, by wśród tych wiadomości do ogólnopolskich mediów nie przebiły się informacje dotyczące nowego ministra edukacji i nauki, lublinianina Przemysława Czarnka.

Najpierw głośno komentowany był dobór przez szefa resortu edukacji grona najbliższych współpracowników, w którym znaleźli się niemal sami lublinianie. Na samym początku Czarnek zabrał ze sobą do stolicy Radosława Brzózkę, który został szefem gabinetu politycznego ministra. Brzózka (PiS), ostatnio radny i członek zarządu powiatu świdnickiego, był wcześniej pełnomocnikiem ds. oświaty i rzecznikiem prasowym wojewody lubelskiego, kiedy ten urząd w latach 2015-2019 sprawował Czarnek.

Do współpracy, w roli doradcy, minister zaprosił też lubelskiego radnego PiS i od kilku lat pełnomocnika wojewody lubelskiego ds. rodziny Tomasza Pituchę, a później włączył do swojej ekipy Marcina Jakóbczyka – miejskiego radnego PiS i społecznego asystenta w biurze poselskim. Jakóbczyk będzie doradzał Czarnkowi w sprawach edukacji. Z kolei na czele zespołu, który ma wypracować rekomendacje dotyczące zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym, stanął inny lublinian – politolog i szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych, prof. Waldemar Paruch.

Co łączy najbliższych współpracowników ministra, poza tym, że związani są z Lublinem? M.in współpraca z Telewizją Trwam, gdzie występują jako obrońcy tradycyjnego modelu rodziny i wiary katolickiej oraz niechęć do środowisk LGBT. Z inicjatywy Brzózki powiat świdnicki jako pierwszy w kraju podjął stanowisko „Samorząd wolny od ideologii LGBT”. Z kolei Pitucha, któremu za internetowy wpis, że „Marsz Równości w Lublinie” będzie promował homoseksualizm i pedofilię, sąd nakazał wpłacić 5 tysięcy złotych na rzecz organizatorów marszu zapowiada, że dobrowolnie wyroku nie wykona, bo byłoby to wbrew jego przekonaniom.

Personalne decyzje ministra Czarnka pokazują, że nawet o jotę nie zamierza się on ugiąć pod naciskiem protestów i apeli o jego dymisję, kierowanymi do premiera przez środowiska liberalne i lewicowe, ale również naukowe, które zarzucają ministrowi ksenofobiczne wypowiedzi, chęć ideologizacji procesu nauczania na wszystkich szczeblach, próby zastraszania nauczycieli, którzy solidaryzują się z ostatnimi protestami kobiet, czy karania uczelni, których władze też stanęły po stronie protestujących obcięciem grantów i dotacji. Minister zarzutami się nie przejmuje i robi swoje.

Na początku listopada poinformował o przekazaniu Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu (na którym sam jest wykładowcą) prawie 1,8 mln złotych dotacji na wydanie angielskiego tłumaczenia 10-tomowej przygotowanej przez prawie 800 polskich naukowców „Powszechnej Encyklopedii Filozofii”. Ministrowi podziękował rektor KUL ks. prof. Mirosław Kalinowski wyrażając radość, że to wielkie dzieło, dzięki tłumaczeniu na język angielski, zyska rangę międzynarodową, a w przyznaniu subwencji dostrzega dowartościowanie środowiska naukowego uniwersytetu.

Minister zdążył się już również zabrać za zmianę kanonu lektur szkolnych (wprowadzony nie tak dawno przez jego partyjną koleżankę, minister Annę Zalewską), zastrzegając jednak, że będzie to ewolucja, a nie rewolucja. – W nowym ma być więcej dzieł polskich i patriotycznych, które pozwolą poznać młodym Polakom, skąd są i dlaczego żyją w wolnym kraju, poznać dziedzictwo wielkich Polaków – poinformował Czarnek wskazując, m.in. na dzieła Jana Pawła II.

Nowy szef edukacji i nauki rozpoczął również prace nad zmianami w obowiązującej zaledwie od roku nowej ustawie o szkolnictwie wyższym, której autorem jest były minister nauki, jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy, Jarosław Gowin. W tej kwestii ma mu doradzać zespół na czele właśnie z prof. Paruchem. Według Czarnka przygotowywane zmiany mają zagwarantować „wolność nauki”, której zdaniem ministra dzisiaj nie ma.

– Kierunek rozwoju zwłaszcza nauk humanistycznych czy społecznych poszedł nie tam, gdzie byśmy sobie życzyli i to musimy zawracać – mówił minister Przemysław Czarnek na zjeździe klubów „Gazety Polskiej”. – O ile ktoś z poglądami lewackimi może bez trudu zorganizować konferencję, nawet pseudonaukową na dowolnym uniwersytecie publicznym, a co więcej będzie ona dobrze postrzegana przez władze uniwersytetu, to często słyszymy o tym, że konferencji pro-life, czy o tematyce konserwatywnej, katolickiej nie można zorganizować, bo nie ma czasu, nie ma miejsca, albo po prostu władze się nie zgadzają – kontynuował szef resortu edukacji wskazując, że w poprawionej ustawie powinien się znaleźć zapis zwalniający nauczycieli akademickich głoszących poglądy konserwatywne, chrześcijańskie, narodowe z odpowiedzialności dyscyplinarnej.

W ubiegłą środę sejmowa Komisja Etyki Poselskiej ukarała P. Czarnka naganą za wypowiedziane przez niego na antenie TVP Info, w trakcie kampanii prezydenckiej, słowa na temat środowiska LGBT, że „Ci ludzie, nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją”, komentując w ten sposób zdjęcie przedstawiające nagiego mężczyznę w barze dla osób LGBT w Los Angeles.

Za karązagłosował m.in. inny lubelski poseł, członek komisji, Jan Łopata (PSL). Poseł PiS karą się nie przejął. – „Nagana? Dla mnie ludzie ze zdjęcia z LA, chodzący nago w centrum miasta, nie są normalni. Jeśli są normalni dla członków Kom. Etyki, to jest ich problem, a nie mój. Jestem przekonany, że Prezydium Sejmu inaczej oceni tę oczywistą dla większości Polaków sprawę – skomentował na Twitterze Przemysław Czarnek. JAS

News will be here