Nadszedł czas, więc użytkują

Nie milkną echa ogólnopolskiej akcji obywatelskiej „Las i obywatele”, która uderza w leśników. Ekolodzy oznaczyli wielkie połacie kraju na czerwono, co ma sugerować, że tyle drzew zniknie z naszych lasów do 2026 roku. Manipulację wyjaśniamy na przykładzie Nadleśnictwa Sobibór.

Od przynajmniej kilkunastu lat widać większy ruch w Lasach Sobiborskich. W lesie słychać odgłosy pił, ciągników i ciężarówek. Przy wielu duktach i gruntowych drogach składowane są stosy drewna. Nie dziwi więc, że niektórzy obserwatorzy wyciągają z tego proste wnioski: trwa wycinka polskich lasów! Różne organizacje proekologiczne, stowarzyszenia i fundacje robią wszystko, by ten – ich zdaniem – zorganizowany na wielką skalę wyręb powstrzymać.

M.in. dlatego powstała oddolna inicjatywa „Las i obywatele”, która niedawno opublikowała mapę planowanych do 2026 roku w Polsce wycinek drzew w Lasach Państwowych. Zagrożone tereny zaznaczono kolorem czerwonym i trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka wygląda to przerażająco, bo według mapy z powierzchni kraju zniknie miliony hektarów drzew. O tym, że sytuacja wygląda zgoła inaczej, a mapa jest manipulacją, mającą na celu wprowadzenie w błąd opinii publicznej, przekonuje nadleśniczy Nadleśnictwa Sobibór Dariusz Filipczak.

Mariusz Szymański: – Po lewej stronie mapa planowanych cięć według organizacji „Las i Obywatele”. Po prawej prawdziwe dane na lata 2017-2026. Należy dodać, że absolutnie żadna powierzchnia planowanych cięć odnowieniowych nie jest położona na obszarze rezerwatu przyrody, co mogłaby sugerować pierwsza mapa.

– Faktycznie, od kilkunastu lat pozyskujemy więcej drewna niż w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych. Nie są to jednak wycinki, ale cięcia odnowieniowe. O wycince można powiedzieć tylko wtedy, gdy po lesie zostaje goła przestrzeń na zawsze, np. pod pola uprawne czy autostrady. Aby zrozumieć tego istotę, należy cofnąć się w czasie o kilkadziesiąt lat. W wielu miejscach na tym terenie lasu nie było. Drzewa, które obecnie tutaj rosną, sadzili nasi dziadkowie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Później nasi ojcowie użytkowali las, stosując tzw. ciecia pielęgnacyjne, poprawiając jego jakość i stan zdrowotny.

Dzisiaj osiągnęły one dojrzałość, więc naturalną koleją rzeczy jest, że zaczynamy z tych zasobów korzystać, podobnie jak rolnik zbiera plony ziemi, którą uprawia i o którą dba. My, leśnicy, czynimy podobnie, jednak w o wiele dłuższym cyklu. Nie ma mowy o wycinaniu wielkich połaci do gołej ziemi, o co jesteśmy oskarżani. W naszej pracy trzymamy się planu urządzenia lasu, które sporządza się na okres 10 lat. Taki plan nie określa tylko pozyskania drewna z lasu, ale też mnóstwo form jego ochrony, rodzajów odnowień i przebudowy. Dbamy o las lepiej niż nasi przodkowie, bo jesteśmy bogatsi o nową wiedzę i ich doświadczenia.

Nie ma już mowy o sadzeniu wielkich połaci terenu monokulturami: wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, staramy się wzbogacać drzewostan o inne gatunki drzew, co jest o wiele lepsze dla bioróżnorodności. Mało tego, nasze nadleśnictwo jest jednym z liderów, jeśli chodzi o tzw. odnowienia naturalne, które polegają nie na sadzeniu drzew ze szkółki, ale pozostawianiu na terenie kęp i pojedynczych starych drzew, z których nasiona zasiedlają obszar zrębu.

Taki las jest bardziej stabilny biologicznie, zdrowszy, a więc i odporniejszy na coraz częściej zmieniające się warunki środowiskowe. Naturalną koleją rzeczy jest czerpanie z naszych zasobów. Wykorzystując potencjał przyrodniczy w sposób trwały i zrównoważony, służymy społeczeństwu i gospodarce, dostarczając rodzimego certyfikowanego drewna – tłumaczy Filipczak.

Jeśli spojrzymy na wycinek mapy „Lasy i obywatele” obejmujący jeden z najpopularniejszych w powiecie włodawskim rezerwatów, a dokładnie „Trzy Jeziora”, okazuje się, że wielkie obszary lasu między jeziorami Płotycze i Brudno, leżące poza obszarem rezerwatu, są zaznaczone na czerwono, co sugerowałoby, że w ciągu najbliższych 5 lat zostaną wycięte w pień. Jest oczywiście inaczej. – Obszary w czterech oddziałach zaznaczonych w tej aplikacji mają łączną powierzchnię ponad 64 ha – mówi Mariusz Szymański, zastępca nadleśniczego.

– Tymczasem do roku 2026 planujemy w każdym z tych oddziałów prowadzenie cięć odnowieniowych w 90-letnich monokulturach sosnowych wprowadzonych sztucznie na gruntach porolnych na powierzchni maksymalnie ok. 6 ha, wykorzystując w możliwie największym stopniu odnowienia naturalne i wprowadzając młode uprawy, które uzupełnią drzewostan.

To normalna, zrównoważona gospodarka leśna, którą uprawiamy z powodzeniem od wielu lat – wyjaśnia Szymański. Jednak chyba najważniejszym dowodem na to, że lasy w Polsce nie są zagrożone, jest statystyka. Według niej obszar zalesiony zwiększa się systematycznie od 1946 roku i wynosi obecnie niemal 30 procent powierzchni kraju. (bm)

News will be here