Nie pobili, a zabili człowieka

Twarz była do tego stopnia zmasakrowana, że prawie nie dało się zidentyfikować zwłok. Brat rozpoznał ofiarę po kurtce, którą 36-latek miał na sobie. Po dwóch latach od zbrodni oprawcy mężczyzny skazani. Sędzia przychylił się do wniosku o zmianę kwalifikacji czynu z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo dla 4 z 5 bandytów, którzy skatowali i posłali do grobu Tomasza C.

Brutalne zabójstwo wstrząsnęło całą Rogatką (gm. Dubienka). Pod koniec października 2016 roku w domu Stanisława D. (58 lat), mieszkańca wsi, trwała libacja, w której uczestniczyli: bratanek gospodarza, Marcin D. (22 lata), Marcin G., Adrian L. i Adam K. W pewnej chwili do Marcina D. miał zadzwonić 36-letni Tomasz C. Rzekomo chełmianin zadeklarował, że niebawem przyjedzie oddać dług. Przyszedł, ale z pustymi kieszeniami, co rozwścieczyło Marcina D. Agresor uderzył mężczyznę w twarz i głowę, a kompani od kieliszka szybko dołączyli się do bójki. 36-latek dostał kilka ciosów i na chwiejnych nogach usiłował wyjść z mieszkania. Rozjuszeni mężczyźni poszli w ślad za nim. Dorwali go kilkaset metrów od domu.

Bity i kopany C. szybko stracił przytomność. Kiedy oprawcy z nim skończyli i wrócili do domu Stanisława, twarz mężczyzny była okrutnie zmasakrowana – niemal cała we krwi.

Leżące kilkadziesiąt metrów od drogi ciało Tomasza znalazła jakiś czas później jedna z mieszkanek wsi. Natychmiast wezwała służby. Na pomoc było już jednak dawno za późno. Mężczyzna zachłysnął się własną krwią. Na domiar złego nikt nie był w stanie rozpoznać denata. Człowiek został skatowany do tego stopnia, że prawie nie dało się zidentyfikować zwłok. Ostatecznie brat ofiary rozpoznał go po kurtce…

Całą piątka została zatrzymana, ale tylko dwaj przyznali się do pobicia Tomasza. W trakcie sekcji zwłok na nogach denata ujawniono rany kłute najprawdopodobniej zadane nożem. Nikt z zatrzymanych nie przyznał się jednak do zadania ran. Wszyscy usłyszeli zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym, a sprawa trafiła na wokandę. W trakcie mowy końcowej prokurator zawnioskował jednak o zmianę kwalifikacji czynu, na co przystał sędzia.

Marcina D. (znany z licznych awantur po alkoholu, straszenia nożem i… sprawy o gwałt) Sąd Okręgowy w Lublinie uznał winnym najcięższej zbrodni, zabójstwa człowieka i skazał go na 12 lat więzienia (z zaliczonym aresztem tymczasowym od 28.10.2016 r.). Marcin G., Adrian L. i Adam K. również zostali uznani winnymi zabójstwa, ale w więzieniu, decyzją sądu, spędzą tylko 10 lat (w tym czas pobytu w areszcie: u L. i K. jest to zaledwie osiem miesięcy, u G. – od 28.10.2016 r. z przerwami).

Gospodarz domu, w którym pili skazani za morderstwo, Stanisław D. został uznany winnym pobicia ze skutkiem śmiertelnym i skazany na 6 lat pozbawienia wolności (z uwzględnieniem aresztu od 27.10.2016 r.). Sąd orzekł też od oskarżonych po 25 tys. zł nawiązki na rzecz rodziny Tomasza C. Wszyscy zostali zwolnieni z kosztów sądowych, decyzją sądu wydatkami obciążono Skarb Państwa.

Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym kodeks karny przewiduje maksymalnie 10 lat pozbawienia wolności, za najcięższą ze zbrodni – nawet dożywocie. Czy oskarżenie zaskarży tak niską karę? To możliwe. Prokuratura wystąpiła już bowiem o uzasadnienie wyroku. (pc)

 

News will be here