Nieskuteczny Brat

GRYF GMINA ZAMOŚĆ – BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA 4:1 (0:0)


1:0 – Myszka (70), 2:0 – Woźniak (77), 2:1 – Kister (79), 3:1 – Sałamacha (90), 4:1 – Dołba (90+3).

BRAT: Grzęda – Malinowski (73 Stec), Jopek, Pachuta, Szczepaniuk, Mazurek (70 Urbański), Kniażuk (83 Wójcik), Kister, Płatek (65 Chwaszcz), Suduł, Dubaj.

Trudno wygrać mecz, jeśli nie wykorzystuje się stuprocentowych sytuacji strzeleckich. Brat doznał ósmej porażki w sezonie, choć z przebiegu gry na nią nie zasłużył. Końcowy wynik zupełnie nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Gdyby zawodnicy beniaminka mieli lepiej ustawione celowniki, do domu wracaliby w zdecydowanie lepszych nastrojach.

– Zagraliśmy dobry mecz, wcale nie byliśmy gorsi od rywala – podkreślał po końcowym gwizdku sędziego trener gości, Andrzej Ignaciuk. – Po raz kolejny nie możemy zapunktować, choć z przebiegu gry na ten remis zasługujemy. Czasami wydaje się, że jesteśmy bardzo blisko zdobycia punktu, a czasami daleko.

Brat w konfrontacji z Gryfem Gmina Zamość nie zamierzał się tylko bronić. – Zagraliśmy z kontrataku i mieliśmy kilka swoich sytuacji, niektóre były stuprocentowe i powinny zakończyć się zdobyciem goli. Niestety, znów byliśmy nieskuteczni i popełniliśmy zbyt proste błędy w defensywie – uważa trener Ignaciuk.

Przez 70 minut na boisku utrzymywał się bezbramkowy wynik. Nie wiadomo, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby piłka po strzale Arnolda Kistera, przy stanie 0:0, nie odbiła się od poprzeczki, a wpadła do siatki. – Straciliśmy gola i ruszyliśmy odrabiać straty. Po kilku minutach dostaliśmy kontrę i było 0:2. Wierzyliśmy jednak, że w tym meczu jeszcze nie wszystko stracone. Dosłownie dwie minuty po stracie drugiej bramki Kister trafił do siatki i złapaliśmy kontakt z rywalem. Przycisnęliśmy i mieliśmy stuprocentową okazję do zdobycia wyrównującej bramki. Łukasz Stec dostał wymarzone podanie i z 3 metrów trafił w słupek, choć miał prawie pustą bramkę. Jestem przekonany, że gdyby strzelił gola, moglibyśmy to spotkanie jeszcze wygrać, bo byliśmy uskrzydleni – opowiada Andrzej Ignaciuk.

Brat do samego końca walczył o wyrównującego gola. – Wiara w to, że możemy strzelić bramkę, była bardzo duża. Zaatakowaliśmy i odkryliśmy się, co wykorzystał przeciwnik i w 90 min. oraz doliczonym czasie gry straciliśmy, po kontratakach, dwa gole. Ostatecznie przegraliśmy wysoko, ale wynik zamazuje to, co działo się na boisku. Nie zasłużyliśmy na 1:4, ba nie zasłużyliśmy na przegraną. Remis był blisko i w pełni się nam należał. Niestety, w piłce nożnej liczą się gole, a tych nie strzeliliśmy tyle, ile przeciwnik. Musimy coś zmienić w naszej grze, poprawić przede wszystkim skuteczność, bo sytuacje mamy w każdym meczu, tylko nie potrafimy ich wykorzystać – dodaje trener Ignaciuk.

W dziewiątej serii spotkań w Siennicy Nadolnej dojdzie do derbów powiatu krasnostawskiego. Brat będzie podejmował odwiecznego rywala Start Krasnystaw. Początek rywalizacji w sobotę 25 września o godz. 11.00. (d)

News will be here