Odbudowują skalane miłosierdzie

Nowa pani prezes Bractwa Miłosierdzia im. Świętego Brata Alberta w Lublinie Monika Zielińska z panią Marią, kucharką przy garze, w którym gotuje się zupę dla bezdomnych i najuboższych

Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta już od trzydziestu sześciu lat wspiera najuboższych lublinian. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje pomocy ludzi dobrych woli.


Medialny wizerunek Bractwa został pod koniec ubiegłego roku poważnie nadszarpnięty przez skandal związany z byłą panią prezes, która przywłaszczyła sobie ponad 220 tysięcy złotych, okradając tym samym podopiecznych Bractwa – ludzi najuboższych. Pod koniec zeszłego roku postawiono jej zarzuty prokuratorskie a prezes przyznała się do winy. Zarzuty współudziału postawiono także księgowej i skarbniczce. Wszystkie pożegnały się z pracą. Bractwo liczy na odzyskanie środków od byłych pracownic.

Straty w wielu wymiarach

Od początku tego roku Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta zatrudniło na stanowisku pani prezes Monikę Zielińską, absolwentkę finansów i rachunkowości UMCS, specjalistkę z dziedziny księgowości. Nowa pani prezes nie ukrywa, że jej sytuacja jest trudna, ma jednak pomysł na uzdrowienie i reformę Bractwa. – Chaos dokumentacyjny, jaki tu zastałam, był po prostu straszny – mówi Monika Zielińska. – Niestety, uważam, że zawiódł system kontroli – dodaje.

Jak tłumaczy prezes Zielińska, Bractwo nie tylko straciło materialnie, ale i wizerunkowo. – Teraz nasi dotychczasowi sponsorzy dwa razy obrócą każdą złotówkę w dłoni, zanim nam ją przekażą. Nie dziwi mnie to. Pragnę jednak z całą mocą podkreślić, że my działamy dalej. Nie możemy po prostu się zatrzymać. Tak jak nasz patron, św. Adam Chmielowski, bez względu na okoliczności niesiemy pomoc ludziom wykluczonym i najuboższym – podkreśla.

Mimo ciosu zadanego przez oszustwo Lubelskie Bractwo Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta nie przerwało swojej działalności ani na moment. Codziennie przy ulicy Zielonej oferowało ciepłą zupę licznym ubogim – osobom samotnym, rencistom i rodzinom, nieprzerwanie oferowało też ciepły kąt i schronienie bezdomnym mężczyznom przy ul. Dolnej Panny Marii. Nie odmówiło schronienia i pomocy osobom zamieszkującym mieszkanie adaptacyjne czy Ośrodek Aktywizacji Społecznej i Zawodowej w Bystrzejowicach.

Zorganizowało ponownie doroczne spotkanie wigilijne dla tych najbardziej potrzebujących. – Niestety, w nowy rok wchodzimy z o wiele mniejszymi środkami. Była pani prezes nie zadbała o to, by złożyć na czas i przygotować dokumenty o dofinansowanie Bractwa ze środków miejskich i ministerialnych. Pieniądze z tych źródeł to dla nas rokrocznie był spory zastrzyk gotówki – przyznaje Monika Zielińska.

Noclegownia

Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta ma w Lublinie dwie placówki: jadłodajnię przy ul. Zielonej, w której wydaje codziennie około 500 ciepłych posiłków i Ośrodek Wsparcia dla Bezdomnych przy ulicy Dolnej Panny Marii 32, gdzie mieści się noclegownia dla mężczyzn. – W tym roku była dość łagodna zima, ale i tak udało nam się do końca 2018 roku pomóc 251 osobom.

Na co dzień w noclegowni może przybywać około 35 mężczyzn, ale w czasie siarczystych mrozów nikomu nie odmawia się pomocy. Bywały takie lata, w których w jednej sali, na łóżkach i materacach rozłożonych na podłodze spało ponad 60 bezdomnych. Przyjmowani są wyłącznie mężczyźni. Wielu z nich to osoby w podeszłym wieku, samotne, więc zdarzają się sytuacje, że na Dolnej Panny Marii przebywają przez wiele lat.

Mieszkanie adaptacyjne

Tym, którzy mają wolę poprawienia swojej sytuacji i chcą wychodzić z bezdomności, Bractwo oferuje możliwość pobytu w mieszkaniu adaptacyjnym. Warunkiem jest znalezienie pracy i bezwzględna trzeźwość. – Takie mieszkanie to początek powrotu do normalnego życia. Osobom długotrwale bezdomnym ciężko jest zadbać o takie podstawowe rzeczy, jak co dzienne zakupy, czy płacenie rachunków na czas. Muszą ponownie nauczyć się, jak funkcjonować w społeczeństwie. Ułatwia im to właśnie samodzielne mieszkanie adaptacyjne i pomoc opiekuna – tłumaczy Monika Zielińska.

Mieszkanie adaptacyjne nie jest lokalem na całe życie – osoby już usamodzielnione przechodzą do lokali socjalnych, a mieszkanie adaptacyjne zamieszkują kolejni mężczyźni. Bractwo od dekady prowadzi także ośrodek w Bystrzejowicach, gdzie byli bezdomni mogą tymczasowo zamieszkać z opiekunami przyuczając się do zawodu np. brukarza.

– Chciałabym wprowadzić tu znaczne zmiany, bo ten lokal jest duży – jest to budynek po dawnej szkole, więc z powadzeniem mógłby służyć większej liczbie osób – tłumaczy pani prezes. Bractwo wspólnie z MOPR-em w Lublinie prowadzi także Klub Integracji Społecznej w którym stara się aktywizować zawodowo osoby bezrobotne. – Udało nam się np. przeszkolić sześć pań, które pomagają nam teraz na co dzień w kuchni przy ulicy Zielonej – mówi pani prezes.

– Staram się nie oceniać naszych podopiecznych, choć przyznaję, że wielokrotnie bywa to po prostu trudne. Często są to osoby bardzo roszczeniowe i kłótliwe. Wiem, że niejednokrotnie jest to ich taki system obrony przed światem. To w wielu przypadkach osoby, którym nie powiodło się w życiu. Wypadek, choroba, długi, samotność, to może spotkać naprawdę każdego – tłumaczy Monika Zielińska.

W kolejce po zupę i dobre słowo

Wielu osobom Bractwo Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta kojarzy się z budynkiem na Zielonej i wydawaniem ciepłych posiłków. – Tak, jest to najbardziej widoczna część naszej działalności – przyznaje pani prezes. – Wielu z tych, którzy ustawiają się codziennie w tej kolejce, zjada tylko jeden ciepły posiłek dziennie. Gdyby nas zabrakło, to nie mieliby za bardzo gdzie pójść. Mieścimy się w centrum, łatwo do nas dojechać – dodaje. – Staramy się, jak możemy by to jedzenie było w miarę obfite i pożywne, ale brakuje nam obecnie funduszy – tłumaczy pani prezes. Podobnego zdania są panie odpowiedzialne za kuchnię Bractwa.

– Pracuję przy ulicy Zielonej już siedem lat, układam jadłospisy z tego, co mam. Najbardziej potrzebne nam są kasze, makarony, mięso, smalec, śmietana i warzywa. Bardzo nam potrzeba warzyw, one są o tej porze roku po prostu drogie – wylicza pani Maria Zielonka (60 lat).

– Staram się codziennie robić mięso, a raz w tygodniu planuję dodatkowo drugie danie: makaron z serem, gulasz z kaszą, pulpety. W kuchni na stałe pracują dwie osoby, cztery kolejne nam pomagają. Dziennie obieramy 50 kilogramów ziemniaków, dziesięć, dwadzieścia kilo warzyw. Gotuję na wywarach, staram się by te zupy były treściwe. Do pracy przyjeżdżam o 7.30, posiłki wydajemy od 10.00. Dziennie karmimy ponad 300 osób, biorą też posiłki na wynos.

Nie odmawiamy drugich porcji, ludzie zabierają też porcje do domu – tłumaczy pani Maria. – Jeśli ktoś z czytelników „Nowego Tygodnia” ma w domu przetwory takie jak sałatki w słoikach czy ogórki kiszone, domowe dżemy czy inne przetwory – to też chętnie je przyjmiemy. Może ktoś miałby też dostęp do warzyw – prosimy o takie darowizny, bo jest gorzej z zaopatrzeniem niż rok temu – dodaje pani Maria.

Być dobrym jak chleb

Bractwo zamierza w dalszym ciągu kontynuować dzieło swojego założyciela, ś.p. księdza Jana Mazura, nazywanego lubelskim Bratem Albertem. To on 8 lutego 1988 roku uruchomił w budynku przykościelnym przy ul. Zielonej w Lublinie kuchnię i jadłodajnię dla ubogich. Następna powstała w Świdniku.

Wkrótce po tym uruchomił schronisko dla bezdomnych mężczyzn w Lublinie, a potem jeszcze w Chełmie, Zamościu i Puławach. Udało mu się również otworzyć przychodnię lekarską dla bezdomnych przy ul. Zielonej w Lublinie. Pod koniec 1991 roku lubelskie koło Towarzystwa Pomocy przekształciło się w samodzielne stowarzyszenie, które przyjęło nazwę Bractwo Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta.

Działalność księdza Jana Mazura budziła coraz większy podziw i uznanie. W 1992 roku został on odznaczony Medalem Ludzi Gorących Serc, a w 1998 został Człowiekiem Roku Lubelszczyzny. Rok później otrzymał tytuł Dobroczyńcy Roku. Uwieńczeniem działalności księdza Mazura był Złoty Medal Zasługi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej za szczególną działalność na polu pomocy społecznej, który otrzymał w roku 2005.

Od samego początku kierował się w swojej działalności przesłaniem patrona Towarzystwa, Św. Brata Alberta: „Powinno się być dobrym jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny.”

Emilia Kalwińska

Bractwu można również pomóc poprzez wpłaty finansowe na konto ING Bank Śląski: 23 1050 1953 1000 0023 3387 2428. Wpłat można dokonywać także bezpośrednio w siedzibie Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie przy ul. Zielonej 3 w godzinach: 8.00-15.00 (od poniedziałku do piątku).

Bractwo przyjmuje też 1% podatku. W zeznaniu podatkowym należy wpisać: Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta, KRS: 0000135612.

Przyjmowane są również dary materialne: Każdy z podopiecznych Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta potrzebuje podstawowych środków do życia: proszków do prania, płynów do zmywania, mydła. Coraz częściej wśród grona potrzebujących pojawiają się także osoby z małymi dziećmi. Zwracają się do nas z prośbą o ubranka dla maluchów, zabawki, środki do pielęgnacji niemowląt. Na Zieloną dostarczać można też trwałe produkty żywnościowe: maki, kasze, makarony oraz pościele, koce kołdry, ubrania i buty. Chętnie zostaną przyjęte też znajdujące się w dobrym stanie meble – w tym celu należy się wcześniej skontaktować z pracownikami Bractwa pod numerem tel. 81 532 64 37 lub mailowo: bractwo@albert.lublin.pl

News will be here