Ożywienie kulturalne Lublina

Wydarzenia w tej branży zaczynają płynąć wartkim nurtem. W ubiegły czwartek rozpoczęła się najdłuższa, bo trwająca aż do 21 lipca, Noc Kultury, sale koncertowe, teatralne i kinowe znów zapełniają się… do połowy. Artystyczne apetyty rosną zarówno u twórców jak i konsumentów kultury. Nikt nie chce ograniczeń, a tymczasem na horyzoncie kanikuła…

W czerwcu swój sezon muzyczny wieńczy Filharmonia Lubelska, która do końca miesiąca przewiduje cztery wydarzenia. W ramach cyklu Muzyczne czwartki w najbliższy – 10 czerwca odbędzie się tu koncert pt. „Przystanek Muzyczna 10”. Grać będą uczniowie i nauczyciele Szkoły Muzycznej im. K. Lipińskiego w Lublinie. Prowadzenie Anna Lipińska i Błażej Lipiński. W programie: N. Paganini, G. Markovich-Kalinkovich, W. Gillock, G.F. Händel, J.N. Hummel, M. Mier, W. Potstock, J.B. Loeillet, G. Bacewicz, B. Martinů, O. Taktakishvili, H. Breuer, F. Chopin, E. Séjourné, F. Mendelssohn-Bartholdy, A. Babadjanian.

Koncert symfoniczny najwyższej rangi melomani usłyszą 11 czerwca. Zagra go Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lubelskiej pod dyrekcją Igora Bojczuka oraz wybitna skrzypaczka Sulamita Ślubowska. W programie: W.A. Mozart – Serenada G-dur KV 525, „Eine kleine Nachtmusik”; R. Twardowski – „Koncert staropolski” na orkiestrę smyczkową; A. Vivaldi – „Cztery pory roku”, op. 8, nr 1-4. A propos przebojowej serenady, Mozart za życia nie doczekał się jej publikacji. Już po jego śmierci żona Konstancja, znajdując się w trudnej sytuacji finansowej, sprzedała dzieło firmie Johann André, a ta wydała je dopiero w 1827 roku, 40 lat od daty napisania. W następny czwartek znów koncert popularny „Przystanek Muzyczna 10”, jak zwykle w wykonaniu uczniów i nauczycieli Szkoły Muzycznej Im. K. Lipińskiego w Lublinie. Poprowadzi go Mariusz Gumiela a w programie: R. Glière, J.-Ph. Rameau, E. Mollenhauer, J. Garścia, G. Ellerton, F. Chopin, H. Wieniawski, R. Twardowski, C. Machado, A. Chaczaturian, C. Saint-Saëns, A. Piazzolla, M. de Falla. Obydwa koncerty z tego cyklu zaczną się o godz. 17.00.

18 czerwca na zakończenie sezonu 2020/21 Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lubelskiej, którą dyryguje Wojciech Rodek oraz solista Konstanty Andrzej Kulka – skrzypce zagrają: L. van Beethovena Koncert skrzypcowy D-dur, op. 61 oraz J. Brahmsa IV Symfonię e-moll, op. 98.

Koncertowo w Teatrze Starym

Wydarzenie muzyczne „Pieśni Kresów Naszych”, 16 czerwca, w którym wystąpią Jan Kondrak i Adam Szabat odbędzie się dwukrotnie – to w związku z dużym zainteresowaniem tym koncertem w konwencji na dwa męskie głosy i gitarę. Pierwszy z nich jest filarem Lubelskiej Federacji Bardów. Ten kompozytor i śpiewak piosenek ma wielki głos, co do siły i skali pewnie największy spośród polskich bardów. Wiadomo więc skąd jego sukcesy na Studenckich Festiwalach Piosenki w Krakowie, Festiwalu Piosenki w Opolu i FAMA w Świnoujściu. Drugi to artysta obdarzony niesamowicie ciepłym, też mocnym, barwnym głosem. Nietuzinkowe umiejętności wokalne pozwalają mu na porywające i pełne ekspresji wykonania, jak np. w ramach Festiwalu Piosenki Autorskiej i Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego. Pierwszy koncert odbędzie się o godz. 18, dodatkowy o 21.00.

Dzień później w tymże miejscu koncert Waglewski/Fisz/ made „Duchy ludzi i zwierząt”. Zespół słynnego ojca i jego dwóch coraz bardziej popularnych synów to osobne zjawisko polskiej sceny muzycznej. Artystyczne szlaki przedstawicieli dwóch pokoleń Waglewskich splatają się często, choć ich muzyka nie jest nowa. To potrafi być walorem oraz fakt, że wymyka się kategoryzacji. Znajdzie się tu oczywiście mistrzowska gitara ojca, elementy hip-hopu jego synów i bardzo męskie teksty. Wystąpią 17 czerwca o godz. 18 i 20.00.

Kilka dni wcześniej, 9 i 10 czerwca zaśpiewa tu Błażej Król. Piosenkarz jest zdobywcą prestiżowych nagród: m.in. Fryderyka oraz „Mateusza” Trójki, wykonuje autorski repertuar. Na koncercie w Teatrze Starym przedstawi premierowe piosenki z płyty „Dziękuję”, która ukazała się w kwietniu. Lecz nie zabraknie popularnych utworów z wcześniejszych lat, w tym piosenki „Te smaki i zapachy”. Król wystąpi w kwintecie. Co istotne, przy niewielkiej widowni „Stary” zapewnia sporo tańsze miejsca stojące na swych koncertach, by jakoś domknąć budżet.

Wystawa w TPSP

Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Lublinie zaprasza do swej Galerii „Przy Bramie” ul. Grodzka 34 by obejrzeć kolejną odsłonę konkursu artystycznego o Lublinie. Wernisaż wystawy „Lublin w Malarstwie” miał tu miejsce 4 czerwca. Wówczas zostały ogłoszone wyniki oraz wręczone nagrody i wyróżnienia laureatom konkursu.

W tym roku ta rywalizacja malarzy objęła 36 obrazów, z których jury zakwalifikowało na wystawę 32 prace 21 autorów. Są to: Aleksander Avetisyan, Krzysztof Banach, Alina Bartler, Alicja Buczek, Anna Celińska-Banaszek, Lech Chabros, Anna Chmiel-Futa, Małgorzata Gietka, Henryk Kołodziejczyk, Tadeusz Łuszczak, Maria Małecka, Adam Pyryt, Krystyna Rakowska, Jolanta Rodak, Zofia Skiba, Wiesław Stefański, Barbara Telejko, Elwira Wasak, Tomasz Winiarski, Krystyna Zlot, Maria Majka Zuzańska. Spośród dzieł zakwalifikowanych do konkursu komisja wyłoniła 3 nagrody oraz 3 wyróżnienia. Warto zobaczyć, które…

Wystawa konkursowa „Lublin w Malarstwie” jest organizowana cyklicznie i jest możliwa do zrealizowania dzięki dofinansowaniu Wydziału Kultury Urzędu Miasta Lublin. Ponadto jest ona wpisana w program wydarzenia „Noc Kultury.” Wystawa potrwa do 23 czerwca 2021.

…oraz w Zaułku Hartwigów

Do 23 czerwca potrwa wystawa niezwykła zorganizowana w plenerze przez lubelskie Warsztaty Kultury. Wystawa „Julia Pirotte – Twarze” jest dostępna całą dobę, wstęp wolny. Prezentuje ona zbiór foto-reprodukcji, głównie portrety napotkanych przez fotografkę osób. Autorka urodziła się w Końskowoli 30 km od Lublina w rodzinie polskich Żydów. Na emigracji we Francji podczas II wojny światowej należała do ruchu oporu. W życiu Julii Pirotte nie brakło wielkich dramatów. W czasie wojny straciła męża, po którym zachowała nazwisko. Jej rodzice podzielili los innych lubelskich Żydów zgładzonych przez hitlerowców. Straciła też siostrę działającą we francuskim ruchu oporu, a przebywający w ZSRR brat nie wrócił z sowieckich łagrów. Po powrocie do Polski była jedynym fotografem, który w 1946 roku dokumentował pogrom kielecki. Fotografowała również odbywający się w 1948 roku we Wrocławiu Światowy Kongres Intelektualistów.

Sztuka Pirotte najpełniej wyraża się w portretach, na których obok twarzy ważne miejsce zajmują dłonie ujmowanych postaci. Interesowali ją ludzie w działaniu, w akcji. Na jej zdjęciach widać nie tylko ludzkie twarze, lecz i gestykulację. Niezależnie, czy była to okupowana Francja, czy powojenna Polska, Pirotte z pasją i ogromnym wyczuciem fotografowała życie codzienne prostych ludzi. Niezwykłe są zdjęcia starszych kobiet oraz dzieci, ale też portrety Tuwima, Picassa, Edith Piaf, Paula Eluarda. W większości wykonała je w latach 40. i 50. XX wieku. Tylko niektóre powstały później. Julia Pirotte tuż przed śmiercią przekazała Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu część swego archiwum w postaci foto-odbitek, często opatrzonych jej imienną pieczątką. Zdjęcia artystki obiektywu były prezentowane na wystawach w Belgii, Francji i USA, a w latach 80. także w Polsce.

A na scenie…

W Teatrze J. Osterwy ponownie zobaczymy „Czego nie widać” Michaela Frayna (reż. Marcin Sławiński). Ta kompletnie szalona komedia zostanie powtórzona w dniach 10-13 czerwca. Jej premiera ruszyła już w pierwszy dzień „odmrożenia” sal teatralnych – spektakle w dniach 21,22,23 maja.

Prawdziwą sztuką jest zagrać owo przedstawienie pomimo braku w nim treści. W przypadku nieruchomości na wynajem jest to możliwe. Tu wystarcza tylko broadwayowski scenariusz i sprawny zespół aktorów, który bez żadnych potknięć brawurowo ogarnia tak zwariowany utwór. To duży kunszt reżyserski i aktorski. Z kilkunastu członków obsady trudno którąś osobę wyróżnić, tak świetnie odgrywają swoje postaci.

Pierwsza część spektaklu jawi się dość monotonnie, obfituje w liczne powtórzenia scen i gagów. Parodia teatru w teatrze i długo nie wiadomo o co tu chodzi. Ten „awers” sztuki może nieco męczyć. Po przerwie, gdy akcja przenosi się na „rewers”: za scenografię i kulisy, tempo wydarzeń rośnie. A dowcip idzie w stronę absurdu dramaturgii, aż do komedii pomyłek i wzajemnych gonitw aktorów. To cieszy widownię. Obserwujemy istną erupcję wariactwa w pokazywaniu tego… ‘czego nie widać’ – przynajmniej w warstwie znaczeniowej tekstu. A może „czego nie słychać’, bo sztuka jest zgiełkliwa do bólu… Króluje intryga, ruch i tumult sceniczny. Aż dziw, że nieruchomość (scenografia Wojciech Stefaniak) wytrzymuje te brewerie, maniakalny szał – jak na pewnym oddziale… A jeśli widz, mimo poczucia chaosu, nadąża za wartkim biegiem tej clownady, zalicza 2,5 godziny fantastycznego relaksu.

Kolejne wznowienia „Osterwy” obejmą dni 24-27 czerwca i będzie to „Nora” Henryka Ibsena (reż. Kuba Kowalski) z rewelacyjną kreacją Edyty Ostojak w roli tytułowej. Recenzję tej sztuki opublikujemy za tydzień. Marek Rybołowicz

News will be here