Pijackie burdy w sylwestrową noc

Fajerwerki, które spadły na samochód, awantury domowe, pijani, pobici i nieprzytomni na ulicach miasta i inne. Chełmskie służby miały co robić w noc sylwestrową. Karetki jeździły niemal bez przerwy.

Od godz. 20 (31 grudnia) do 5 rano (1 stycznia) dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Chełmie odebrał w sumie 45 zgłoszeń. Jak mówi podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowa komendy, nie we wszystkich przypadkach policjanci podejmowali interwencję – niektóre zdarzenia nie potwierdziły się, część została odwołana przez zgłaszających jeszcze przed wysłaniem patrolu, a w przypadku niektórych (jak np. przy petardach lub fajerwerkach, które miały spaść na zaparkowany na os. Działki samochód, dyżurny poinformował zgłaszającego, że musi osobiście złożyć w komendzie wniosek o ściganie sprawcy uszkodzenia mienia. Zawiadomienie wpłynęło w czwartek, 2 stycznia).

– Mieliśmy bardzo dużo wyjazdów. Karetki jeździły niemal bez przerwy – podsumowuje sylwestrową noc Anetta Szepel, pielęgniarka koordynująca w Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie.

Przykładowo, około godz. 18 karetka wyjeżdżała do Ostrowa (gmina Wojsławice), gdzie 47-latek w ferworze wczesnego świętowania Nowego Roku zdążył się już upić do tego stopnia, że stracił równowagę, poleciał na szklany stolik i rozbił sobie potylicę. Po godz. 22 medycy interweniowali z kolei na os. Cementownia w Chełmie, gdzie w jednym z domów znajdował się pijany 37-latek z raną ciętą ręki (na miejscu była również policja). O godz. 2:30 przyszło wezwanie na ul. Kilińskiego w Chełmie, gdzie leżał zakrwawiony 42-latek (pijany i ranny, z rozciętym czołem i podbitym okiem, nie pamiętał, co się wydarzyło), a mniej więcej pół godziny później – do pijanego 36-latka z Woli Korybutowej (gmina Siedliszcze), który miał zostać kilka razy kopnięty w głowę.

Godzinę później ratownicy jechali na pl. Łuczkowskiego w Chełmie, gdzie odbywał się miejski sylwester. Tam, pod sceną, miała znajdować się 45-latka z otwartą raną głowy po pobiciu. Okazało się, że kobieta nie miała poważnych obrażeń, była zamroczona od alkoholu i odmówiła transportu do szpitala. Ogółem do pijanych leżących na chodniku, ulicy, obok „Bielucha”, a nawet podjeździe własnego domu medycy wyjeżdżali praktycznie non stop. Pobitych i potłuczonych w pijackim widzie nie brakowało.

O godz. 6 rano, 1 stycznia, karetka zabrała z placu Łuczkowskiego do szpitala 21-latka ze stłuczoną klatką piersiową i żebrami, a mniej więcej 1,5 godz. później – z ul. Lwowskiej w Chełmie 37-latka z raną głowy, stłuczeniami i krwiakami. Nawet ok. godz. 13, 1 stycznia, dyspozytor WCPR odebrał zgłoszenie do pobitego nieopodal TESCO. 63-letni mężczyzna został zaatakowany od tyłu przez nieznanych sprawców i uderzony w głowę, w wyniku czego upadł, obijając sobie twarz o chodnik. (pc)

News will be here