Winna śmierci męża?

Pod nadzorem prokuratury prowadzone jest postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci męża. Policja czeka na opinię lekarzy o obrażeniach zmarłego, tymczasem znajomi rodziny mówią wprost: – Jego żona jest winna jego śmierci. To wariatka. Po wszystkim wyprowadzili ją w kaftanie, a ona odgrażała się, że wróci, zabije teściową i dziecko.

Wracamy do dramatycznych wydarzeń, jakie rozegrały się 1 marca w mieszkaniu przy ul. Kolejowej. Jak się okazuje, okoliczności tragedii pozostawiają wiele wątpliwości i mogą mieć wpływ na zmianę toku postępowania.

Wstępnie policja podała, że punktem zapalnym była zwykła, rodzinna sprzeczka. Żona i teściowa nie mogły się dogadać, więc wybuchła awantura. 29-letni mąż jednej, a syn drugiej, próbował rozdzielić kobiety, ale w trakcie tej feralnej przepychanki razem z żoną przewrócili się na drzwi pokoju. Pod ciężarem ciał szyba w drzwiach roztrzaskała się w drobny mak, a odłamek szkła wbił się 29-latkowi w tętnicę. Mężczyzna zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku.

Tymczasem z relacji znajomych rodziny wynika coś zupełnie innego. Jak opowiadają wtajemniczeni, żona 29-latka wróciła do domu po obserwacji na oddziale psychiatrycznym. Tego feralnego dnia mężczyzna przyszedł do mieszkania po ich malutkie dziecko, by razem z niemowlakiem przenieść się do domu babci. Oboje z matką uważali, że dla dziecka tak będzie lepiej ze względu na stan zdrowia jego żony. Doszło do awantury, która szybko przerodziła się w szarpaninę między kobietami. W ferworze rozwścieczona małżonka miała pchnąć na drzwi swojego męża. Gdy szyba pękła, a fragment szkła przebił mężczyźnie tętnicę, kobieta miała pochwycić dziecko i rzucić się do ucieczki.

– Zatrzymali ją na klatce schodowej. Po przyjeździe pogotowia i policji została wyprowadzona z mieszkania w kaftanie bezpieczeństwa. Odgrażała się na całą klatkę, że wróci i zabije teściową i dziecko. Puścili ją i podobno uciekła z dzieckiem do Lublina, a jeszcze na pogrzebie widać było, że jest przywiązana z obu stron za nadgarstki do swoich rodziców – opowiadają zszokowani znajomi rodziny.

Sprawą śmierci 29-latka zajmują się chełmscy policjanci pod nadzorem prokuratury. Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci (zgodnie z art. 155 kodeksu karnego, kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5). Jak tłumaczy jednak Lech Wieczerza, Prokurator Rejonowy w Chełmie, jest to standardowa procedura w tego typu sytuacjach, jak choćby badanie wątku ewentualnego namawiania do targnięcia się na życie w przypadku ujawnienia zwłok samobójcy.

Czy faktycznie kobieta próbowała uciec, gdy stało się jasne, że jej mąż nie przeżyje, oraz groziła własnemu dziecku i teściowej? Czy może być teraz niebezpieczna dla niemowlaka, który pozostaje pod jej opieką? Na te pytania oficjalnie odpowiedzi brak. Prokuratura wiedzy w tym zakresie nie ma, bo akta sprawy nadal ma policja i to ona wykonuje na razie wszystkie czynności.

Z kolei podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, ucina, że decyzje o ewentualnym rozszerzeniu dochodzenia czy zarzutach mogą zapaść dopiero po otrzymaniu z medycyny sądowej opinii biegłego o obrażeniach zmarłego. A opinia jeszcze nie wpłynęła. (pc)

News will be here