Bujdy i bajki o bioasekuracji

– Wirus ASF wciąż jest u nas obecny i obawiamy się, co przyniesie wiosna – mówiła Agnieszka Lis, powiatowa lekarz weterynarii w Chełmie, podczas sesji Rady Gminy Leśniowice. Dyskusja o restrykcjach i zasadach bioasekuracji była emocjonująca. Ważnym punktem było obniżenie deficytu budżetowego z blisko 11 mln zł do 4,2 mln zł.

Prawie godzinę trwało wystąpienie Agnieszki Lis, powiatowej lekarz weterynarii w Chełmie, a także jej dyskusja z rajcami podczas wtorkowego posiedzenia Rady Gminy Leśniowice. Tematem przewodnim był afrykański pomór świń. W ubiegłym roku wirus spowodował, że hodowle trzody chlewnej w powiecie chełmskim zostały zdziesiątkowane. Odnotowano 33 ogniska tej choroby, a w konsekwencji wybijano całe stada, liczące często setki sztuk (najliczniejsze to 1100 sztuk).

Były wśród nich zarówno chore, jak i zdrowe świnie. Inspektorzy weterynarii drżą przed powtórką tego czarnego scenariusza. Jest ryzyko, że wirus uaktywni się w okresie wiosennym. W ubiegłym roku rozszalał się właśnie w tym sezonie. Podczas sesji w Leśniowicach inspektor Lis przyznała, że obawy są duże. W związku z tym przypomniała radnym, że bioasekuracja wciąż obowiązuje.

– Nadal obowiązują maty dezynfekcyjne, utrzymywanie świń w osobnych pomieszczeniach, do których nie mają dostępu zwierzęta domowe, a pasze i słoma wciąż muszą być zabezpieczone przed dostępem dzików i innych zwierząt wolno żyjących – wyliczała inspektor Lis. – Każda świnia musi być u nas zgłoszona, zakolczykowana. Należy zgłaszać każde podejrzenie choroby. Wtedy pobieramy próby i rozpoczynamy procedurę. Jeśli wynik jest dodatni, to wszystkie świnie – zdrowe i chore – są wybijane.

W zależności od tego, czy bioasekuracja była zachowana, wypłacane jest odszkodowanie albo nie. Każde padnięcie, nawet małego prosiaka, musi być zgłoszone. Trzeba zmieniać obuwie, nasączać maty dezynfekcyjne, używać stosownych preparatów, w tym także do dezynfekcji rąk. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przyczyną ogniska jest nieuwaga, zapomnienie hodowcy. Wtedy wirus jest wprowadzany do pomieszczenia, gdzie są świnie.

Radni, w tym Grzegorz Michalczuk, mieli mnóstwo zastrzeżeń w kwestii restrykcji, którymi obarczani są hodowcy. Mówili, że sama bioasekuracja nie wystarczy, określając ją mianem „bajki” i „bujdy”.

– Dopóki nie wynajdzie się szczepionki, nie uwolnimy się od tego wirusa – stwierdziła radna Jolanta Harmata.

Inspektor Lis stwierdziła, że wiele pytań rolnicy mają w kwestii ptasiej grypy. Poinformowała, że w tym przypadku nie ma już ograniczeń i drób może być wypuszczony na podwórko i na teren posesji.

Deficyt zmalał

Radni uchwalili ważne zmiany budżetowe. Wydatki zmniejszono o 5,6 mln zł i o tyle zmalał deficyt budżetowy (wcześniej sięgał prawie 11 mln zł). Zmiany te wynikają z niewypału, jakim okazał się opiewający na 11,5 mln zł, projekt rewitalizacji w Majdanie Leśniowskim. Przez błędy urzędnicze w poprzedniej kadencji nie dostał on dofinansowania i realizacja przedsięwzięcia nie dojdzie do skutku.

Po zdjęciu go z budżetu deficyt gminy Leśniowice wynosi 4 mln 233 tys. zł. Radni przeznaczyli też pieniądze na budowę sali gimnastycznej w Szkole Podstawowej w Leśniowicach. Zmiany budżetowe przyjęto jednogłośnie. Rajcy podjęli uchwałę dotyczącą powołania spółdzielni socjalnej z siedzibą w budynku zamykanej Szkoły Podstawowej w Rakołupach. Gmina Leśniowice i Koło Gospodyń Wiejskich w Horodysku są członkami założycielami spółdzielni.

Zostaną w niej zatrudnione osoby bezrobotne lub niepełnosprawne. Radni podjęli też uchwały o likwidacji Związku Komunalnego Gmin Ziemi Chełmskiej, a także w sprawie przystąpienia do Klastra Energii Odnawialnej Ziemi Chełmskiej. Członkostwo w klastrze ułatwić ma m.in. zdobywanie dotacji na inwestycje w dziedzinie energii odnawialnej.

W związku z przedłużeniem kadencji sołtysów i rad sołeckich zmieniono statuty sołectw. Po tych formalnościach możliwe będą zebranie sołeckie, na których wybrani zostaną sołtysi na nową, pięcioletnią kadencję. Spotkania wkrótce się rozpoczną.

Problem na łączach

Mieszkańcy gminy Leśniowice zwracają uwagę na problemy z jakością transmisji obrad Rady Gminy Leśniowice.

– Odkąd pojawił się obowiązek transmisji, ciągle jest z tym jakiś problem, dźwięk zanika i nie sposób usłyszeć dyskusji radnych i urzędników. Coraz więcej osób ma dostęp do internetu i chce te obrady oglądać, a technicznie kiepsko jest to realizowane – mówi mieszkaniec gminy Leśniowice.

Wójt Jabłońska wie o problemach technicznych. Z tego powodu na jedną z transmitowanych sesji użyczyła nawet własnego sprzętu.

– Mamy problem z działaniem internetu. Zasięg nie jest taki, jak powinien, ale pracujemy nad tym, aby było lepiej – mówi wójt gminy Leśniowice. (mo)

 

News will be here