By niejadek zjadł obiadek

W stołówce szkoły w Kaplonosach (gm. Wyryki) uczniowie dostają wyłącznie całe obiady. Nie mogą poprosić o niewkładanie na talerz czegoś, czego nie lubią. – Nikogo nie zmuszamy do zjadania wszystkiego, ale wyjątków dla nikogo nie będziemy robić – mówi dyrektor placówki.

Do naszej redakcji przyszedł list od rodziców ucznia Szkoły Podstawowej w Kaplonosach. Z korespondencji wynika, że szczególnie młodsi uczniowie są zmuszani do spożywania całych posiłków wydawanych w stołówce. – Nie wszystkie dzieci lubią surówki, sos czy choćby mielonego, a pani dyrektor upiera się, by wszystkim wydawać jednakowe posiłki. Nie można poprosić o włożenie np. samych ziemniaków czy mięsa, więc nasze dziecko często nie zjada obiadu wcale – czytamy w liście.

Podobno rodzice próbowali interweniować w tej sprawie w szkole, ale pani dyrektor twierdziła, że nie będzie dla nikogo robiła wyjątków, a wydawanie całych porcji jest zaleceniem sanpeidu, do którego ona musi się stosować. I faktycznie tak jest. Mariusz Januszko, szef włodawskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, przyznaje, że posiłki dla uczniów wszystkich szkół powinny być zbilansowane i jak najbardziej zróżnicowane. – Taki posiłek powinien dostarczyć dziecku od 35 do 40 procent dziennego zapotrzebowania na energię, a jego kompozycja powinna być dobrana w taki sposób, by zachęcić ucznia do jego zjedzenia w całości.

Absolutnie nie ma jednak zaleceń czy wskazań, by wydawać takie posiłki na siłę – tłumaczy Januszko. Również dyrektor szkoły w Kaplonosach, Renata Paluszkiewicz zaprzecza, by jakiekolwiek dziecko było zmuszane do zjadania całych porcji. – Owszem, wszystkim uczniom wydajemy takie same porcje, nie wyróżniamy nikogo, ale nie ma i nigdy nie było sytuacji, w której zmuszalibyśmy kogoś do jedzenia posiłku. Co więcej, nie mieliśmy żadnych sygnałów od rodziców w tej sprawie – informuje Paluszkiewicz. (bm)

News will be here