Dajmy Sylwii szansę. Rak chce ją zabrać synkowi i mężowi

46-letnia Sylwia Żółcińska, choruje na raka płuc, a w Polsce wyczerpują się już możliwości leczenia. Nadzieją jest kosztowne leczenie w Niemczech. Trwa zbiórka pieniędzy na ten cel i walka z czasem, a każdy z nas może wesprzeć Panią Sylwię i jej rodzinę. – Ta zbiórka to być może moja ostatnia szansa. Nie chcę umrzeć na oczach mojego dziecka – mówi chełmianka.

Pani Sylwia Żółcińska jest żoną, jest mamą 10-letniego Szymonka i jest też pacjentką oddziału onkologii. Choruje na raka płuc. To IV stadium. Leczenie w Polsce nie przynosi już rezultatów. Historia walki pani Sylwii z chorobą rozpoczęła się w 2020 r. Bardzo często cierpiała wtedy na zapalenia płuc. Po tym, jak ciężko przeszła Covid-19, lekarz zalecił jej prześwietlenie płuc. Na badaniu wyszły niepokojące zmiany. Pani Sylwia zapisała się do onkologa i usłyszała diagnozę – gruczolakorak płuca lewego.

– Kiedy słyszy się taką diagnozę, wszystko się zmienia – mówi pani Sylwia. – Wszystko przestaje mieć znaczenie poza jednym – tym, by wyzdrowieć, aby żyć. Rak zdiagnozowany bardzo wcześnie daje duże szanse na to, że uda się go pokonać. Niestety, gdy u mnie zdiagnozowano nowotwór, guz był już tak duży, że nie nadawał się do operacji. Były przerzuty na drugie płuco i do węzłów chłonnych. Zaczęła się rozpaczliwa walka o życie.

Pani Sylwia nie kwalifikowała się na operację, ale miała nadzieję, że leczenie pomoże. Zakwalifikowano ją do programu lekowego. Pierwsze leczenie – immunoterapia – przez pewien czas przynosiło efekty. Całe jej życie podporządkowane było pod harmonogram cykli leczenia. Nowotwór nie rozsiewał się dalej, lekarze byli zadowoleni. Wróciła nadzieja. Niestety, po jakimś czasie guz urósł, a leczenie przestało działać. We wrześniu 2023 r. okazało się, że doszło do progresji choroby.

– To był kolejny cios w samo serce – wspomina pani Sylwia. – Kiedy zachorowałam, mój synek miał tylko sześć lat. Od trzech lat widzi mamę zmienioną nie do poznania. Mamę słabą, chorą, która często nie ma siły pomagać mu w lekcjach czy się z nim bawić. Najgorszy okres miałam w listopadzie 2023 roku. Wtedy dostałam pierwszą chemioterapię, która ścięła mnie z nóg. Bardzo osłabiła mój organizm – zmęczony dotychczasową walką nie był przygotowany na tak silne i toksyczne leczenie. Miałam ciężką anemię, opuchnięte nogi, żyły, stan zapalny całego organizmu. Długo dochodziłam do siebie, bardzo schudłam, ważyłam 46 kilo. Skutki uboczne odczuwam do dzisiaj.

Nowy rok Pani Sylwia rozpoczęła z nową nadzieją i jednym pragnieniem – aby pokonać chorobę. Jest pod opieką innego szpitala, przyjmuje kolejną chemię, którą znosi lepiej, potem czeka ją chemia podtrzymująca w tabletkach. Pani Sylwia szuka wszelkich dostępnych możliwości leczenia.

– Niestety, nie mamy za bardzo z czego wybierać – przyznaje pani Sylwia. – Na szczęście, pojawiło się zielone światło – jednak nie w Polsce, a w Niemczech. Zostałam zakwalifikowana do leczenia w Centrum Onkologii w Kolonii. Jestem po pierwszej wizycie i wiem już, że to leczenie może dać mi szansę na dłuższe życie. Równolegle do chemioterapii przejdę tam immunoterapię, inną niż w Polsce. Składać się będzie z trzech cykli leczenia, między poszczególnymi cyklami będzie około trzech tygodni przerwy. Leczenie w Niemczech ma też wzmocnić wykończony organizm i dać mi siłę do dalszej walki o życie.

Koszty leczenia w Niemczech są jednak bardzo wysokie. Pani Sylwia mówi, że gdyby miała na to pieniądze, mogłaby jechać do Niemiec choćby następnego dnia. Niestety, sytuacja finansowa rodziny jest ciężka, mąż pani Sylwii pracuje w sklepie, a ona sama przebywa na rencie. Leki, dojazdy do Lublina na badania i leczenie, specjalne żywienie oraz ciągłe wizyty u specjalistów pochłaniają cały budżet rodzinny. Pani Sylwia postanowiła zorganizować zbiórkę na swoje leczenie w Centrum Onkologii w Kolonii, w tym na transport, noclegi, tłumacza. Celem jest uzbieranie ok. 370 tys. zł. Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem Fundacji Siepomaga pod hasłem: „RAK zabiera mnie mężowi i synkowi! Potrzebna BARDZO PILNA pomoc, liczy się każda chwila!”. Pani Sylwia potrzebuje wsparcia ludzi wielkiego serca, którzy podarują jej nadzieję na lepsze jutro, a przede wszystkim dadzą szansę na dłuższą obecność w życiu syna. Liczy się każda złotówka, każde słowo wsparcia, każde udostępnienie.

– Chcę dożyć momentu, gdy Szymek kończy podstawówkę, dorasta, chcę go wychować i zobaczyć, jakim człowiekiem się staje – mówi pani Sylwia. – Nie chcę umrzeć na oczach mojego dziecka. Leczenie powinno się zacząć jak najszybciej…

Nasi Czytelnicy niejednokrotnie udowodnili, że mają otwarte serca i nie pozostają obojętni na wołanie innych o pomoc. Podajemy link do strony internetowej, gdzie można znaleźć wszelkie informacje i za pośrednictwem której każdy, kto zechce wesprzeć panią Sylwię może dokonać wpłaty: https://www.siepomaga.pl/sylwia. Dane dla tych, którzy chcą przekazać na rzecz Pani Sylwii 1,5 proc. podatku: Nr KRS: 0000396361, cel szczegółowy 1,5 proc.: 0506725 Sylwia Dorota. (opr. mo)

 

News will be here