Koronawirus i alkohol namieszały mu w głowie. Teraz usłyszał wyrok

Zamknięty w czterech ścianach mieszkaniec os. Zachód w Chełmie zadzwonił pod 112 i oświadczył, że zamierza wysadzić blok w powietrze. Teraz usłyszał za to wyrok.

Pierwszego lutego ubiegłego roku, kwadrans po godzinie 21, dyspozytor wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał niepokojący telefon. Mężczyzna po drugiej stronie poinformował, że zamierza odkręcić gaz i wysadzić w powietrze budynek. Dodał tylko, że mieszka w Chełmie, po czym rozłączył się. Dyspozytor niezwłocznie skontaktował się z dyżurnym chełmskiej komendy.

Policjanci szybko ustalili, skąd dzwonił zamachowiec, a pod wytypowany adres przy ul. Szarych Szeregów na os. Zachód wysłany został umundurowany patrol. Na miejscu okazało się, że to chory na covid i przebywający na izolacji domowej 36-latek groził wysadzeniem bloku. Na szczęście nie odkręcił gazu. Policjanci dobijali się do mieszkania, aż w końcu pijany mężczyzna otworzył drzwi.

36-latek trafił najpierw do komendy w Łęcznej, gdzie była specjalna cela dla zakażonych koronawirusem, a następnie na oddział covidowy szpitala w Łęcznej. Postępowanie przeciwko niemu ruszyło, a akt oskarżenia prokurator skierował do chełmskiego sądu.

Za straszenie katastrofą 36-latek ma zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz po 10 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i na rzecz Skarbu Państwa. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. (pc)

News will be here