Mogliśmy mieć własny węgiel

Polski rząd apeluje do unijnych decydentów o wstrzymanie importu węgla z Rosji i chce kupować surowiec od Australijczyków. A to właśnie australijskiej firmie nie pozwolono na budowę kopalni pod Siedliszczem. Mrzonkami okazały się też obietnice Jacka Sasina o budowie kopalni pod Rejowcem. A mogliśmy mieć własny węgiel i bezpieczeństwo energetyczne.

Najpóźniej w 2023 roku miało ruszyć wydobycie węgla w kopalni Jan Karski w Kuliku pod Siedliszczem. Ale nie ruszy, bo z powodów formalnych, urzędniczej opieszałości i kłód rzucanych pod nogi projekt australijskiej firmy PDco upadł. Teraz spółka domaga się miliardów złotych odszkodowania od polskiego rządu za poniesione koszty i potencjalne zyski z działalności.

Wielokrotnie pisaliśmy, że naszemu regionowi koło nosa przeszedł gospodarczy boom. Bo dzięki kopalni miało powstać kilka tysięcy dobrze płatnych miejsc pracy w samym zakładzie i wiele w firmach, które powstałyby wokół. Przepadły też ogromne wypływ z podatków, które trafiłyby m.in. do naszych samorządów. W dzisiejszej sytuacji wojny na Ukrainie i rosnących za jej sprawą cen energii nowa kopalnia mogła nam dawać energetyczną niezależność i bezpieczeństwo.

Z powodu wojny Unia Europejska nałożyła na Rosję liczne sankcje gospodarcze, a teraz premier Mateusz Morawiecki, apeluje o całkowite wstrzymanie importu węgla z Rosji. Trafia do nas nawet 10 mln ton rocznie, co stanowi około 75 proc. całego krajowego importu. W zamian premier chce rozmawiać o imporcie surowca z… Australii.

– Najpierw nie daliśmy Australijczykom wybudować kopalni a teraz chcemy od nich ściągać węgiel – mówi z ironią Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza. Gmina przygotowała wszystko, by umożliwić budowę zakładu, m.in. zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego terenów w Kuliku. Dzisiaj, jeśli nie jest to ziema powyżej 5. i 6. klasy można ewentualnie stawiać tam farmy fotowoltaiczne. Ale nie wszędzie infrastruktura energetyczna w powiecie chełmskim jest na takie inwestycje i odbiór prądu przygotowana.

Bezpieczeństwo energetyczne mogła dać nam także kopalnia, której budowę obiecywał w 2018 Jacek Sasin, dzisiejszy wicepremier i szef resortu aktywów państwowych, któremu podlega cała energetyka. W wywiadzie, który nasza redakcja przeprowadzała z nim przed wyborami w 2018 roku, Sasin zarzekał się, że Jastrzębska Spółka Węglowa wybuduje kopalnię pod Rejowcem.

Budowa zakładu miała ruszyć najpóźniej za dwa lata, czyli w 2020 roku. Kiedy powątpiewaliśmy w tak szybkie tempo rozpoczęcia prac, które muszą być przecież poprzedzone licznymi przygotowaniami, dokumentacjami, zezwoleniami i próbnymi odwiertami, to dzisiejszy wicepremier mówił, że on to gwarantuje swoim słowem… Pisaliśmy już, że JSW zarzuciła pomysł budowy. A kopalnia była najwyraźniej jedynie wabikiem na głosy naiwnych mieszkańców regionu. A dzisiaj mogłaby nie tylko dawać pracę, ale i poczucie bezpieczeństwa, które niestety jako Polacy straciliśmy. (bf)

News will be here