Paciorki to jej bajka

– Kiedy widzę jakiś materiał, od razu myślę o tym, co mogłabym z niego zrobić, bo biżuterię da się zrobić praktycznie ze wszystkiego. Wystarczy na przykład kawałek sznurka, kilka nasion i mamy bransoletkę – mówi Halina Skowron z Sielca, która od kilkunastu lat zajmuje się robieniem biżuterii. Początkowo miała to być odskocznia od codziennych obowiązków i zmartwień. Dziś spod rąk Haliny Skowron z Sielca wychodzą prawdziwe „perełki”, a robienie naszyjników czy kolczyków stało się jej największą pasją.

Halina Skowron z Sielca (w gminie Leśniowice) to kolejna utalentowana osoba, którą mieliśmy przyjemność poznać w trakcie niedawnego festynu „Zainteresowania, hobby, pasje!” organizowanego przez Stowarzyszenie WeRwA. Na swoim stoisku prezentowała wówczas biżuterię: naszyjniki, bransoletki, korale i wiele innych, oczywiście wszystko przygotowane własnoręcznie. Jak mówi, robieniem biżuterii zainteresowała się kilkanaście lat temu.

– Mamy z mężem troje dzieci, dziś już dorosłych, w tym niepełnosprawnego syna – opowiada pani Halina. – Bywały momenty, kiedy gorzej się czułam, wpadałam w apatię, nadmiernie się zamartwiałam. Przyszedł jednak taki czas, kiedy pomyślałam, że muszę zrobić coś dla siebie. Znaleźć jakąś odskocznię, która sprawi, że będę mogła wyjść do ludzi. Zamówiłam w Internecie za 100 czy 200 zł akcesoria do robienia biżuterii i postanowiłam, że spróbuję. Tak to się zaczęło… Teraz wiem, że była to najlepsza z możliwych decyzji. Dziś mam swoją pasję i swój mały warsztat, który jest moją oazą spokoju.

Robienie biżuterii weszło pani Halinie w krew na tyle, że dziś – jak mówi – nie umie bez tego funkcjonować. Czasem się śmieje, że może powinna to już leczyć.

– Nie ma dnia, abym czegoś nie zrobiła. No chyba, że dopadnie mnie jakaś choroba. Jestem też bardzo uparta, więc na początku, kiedy czasem coś mi nie wychodziło, siedziałam, do dotąd, aż wyszło. Najbardziej lubię robić biżuterię wieczorem i nieraz się zdarzyło, że zasiedziałam się przy tym do 1 w nocy. Po kilku takich niedospanych nocach organizm daje znaki, że potrzebuje więcej snu. Wzrok też nadwyrężam, ale jakoś sobie radzę. Nakładam okulary – mówi.

Pani Halina z wykształcenia jest krawcową. Manualne zdolności i kreatywność potrzebne w tym zawodzie, przydają się także przy wykonywaniu biżuterii, ale jak mówi, wielu rzeczy można się po prostu nauczyć. Sama z radością przekazałaby swoje umiejętności młodszemu pokoleniu.

– Moje dzieci niespecjalnie się tym interesują. Córka mówi, że to „nie jej bajka”, choć ostatnio przygotowała kilka pierścionków. Być może wnuczka zechce kiedyś kontynuować moją pasję. Przy okazji różnych jarmarków i kiermaszów, gdzie wystawiam swoją biżuterię, chętnie pokazuję np. jak wykonać prostą bransoletkę makramową. Wszystkiego nauczyłam się sama, a to, co wykonuję, jest przeważnie moim pomysłem. Raczej nie szukam inspiracji. Wyobraźnia zawsze coś podpowie. Kiedy widzę jakiś materiał, od razu myślę, co mogłabym z niego zrobić, bo biżuterię można zrobić praktycznie ze wszystkiego. Wystarczy kawałek sznurka, kilka nasion i już może być z tego bransoletka. Wykonywałam bransoletki ze skóry, z lnu, później zainteresowała mnie makrama, a potem wełna czesankowa. Teraz mam plan nanoszenia aplikacji na szale. Jak czas mi pozwoli, to na pewno się tym zajmę. Naszyjniki z wełny czesankowej robi się tą samą techniką. Ale jest to dość pracochłonne. Na wykonanie jednego takiego naszyjnika potrzeba ok. 8 godzin, ale jeśli musiałabym wskazać, coś z czego jestem najbardziej dumna, to byłyby właśnie te naszyjniki. Z kolei proste bransoletki makramowe robi się bardzo szybko i to właśnie one najlepiej się sprzedają – mówi mieszkanka Sielca.

Pani Halina do swojej pasji podchodzi jak każda dobra gospodyni: lubi mieć zapas, zarówno biżuterii, jak i materiałów, z których ją przygotowuje. A przy tym jest bardzo pracowita. Tylko w ubiegłym tygodniu wykonała ok. 200 bransoletek.

– Jeśli chodzi o koszty, to nie jest to mocno droga pasja, choć porównując dzisiejsze ceny materiałów, do tych sprzed kilku lat, widać, że i one podrożały – mówi. – Zajmuję się także „remontami” biżuterii. Ostatnio zgłosiły się do mnie dwie panie, które w pamiątce po mamie czy babci otrzymały sznur pereł. Dodając coś od siebie, stworzyłam z niego dwa naszyjniki, po jednym dla każdej. Bardzo chętnie podejmuje się takich prac.

Pani Halina marzy o tym, aby w Chełmie postało miejsce, które skupiałoby lokalnych twórców. Mogłaby być to przestrzeń do wystawiania ich produktów, a jednocześnie do organizowania warsztatów.

– Jestem zrzeszona w Klubie Twórców Ludowych przy KDK w Krasnymstawie i wiem, że w naszym regionie jest bardzo dużo ludzi, którzy potrafią robić fajne rzeczy i którzy mają się czym pochwalić, ale niestety nie mają wsparcia. Sama się często z tym stykam. Fajnie by było, gdyby ktoś tych twórców docenił, choćby przez stworzenie im takiego miejsca – uważa.

Panią Halinę i jej unikatową biżuterię będzie można spotkać najprawdopodobniej na bożonarodzeniowych jarmarkach. Można się z nią także skontaktować pod nr tel. 668 352 959. (w)