Ponad pół wieku z kopaną

Wczesne lata 70. – zespół juniorów Oriona Niedrzwica Duża, w którym występował Czesław Rak, obecnie najstarszy aktywny piłkarz wschodniej Polski

W piłkę nożną gra już ponad pół wieku. Obecnie jest najstarszym aktywnym piłkarzem na Lubelszczyźnie i we wschodniej Polsce! Czesław Rak, bo o nim mowa, zawodnik Orionu Niedrzwica Duża (w ostatnim sezonie był wypożyczony do A-klasowej Krężnicy Jarej), a także lubelskiego Lubnaru, mistrza orlikowych rozgrywek OAKP w Lublinie, w piątek skończył 57 lat! „Nowemu Tygodniowi” opowiedział o swojej przygodzie z futbolem, a także o największym piłkarskim wydarzeniu w historii klubu z podlubelskiej miejscowości, grze w 1/32 finału Pucharu Polski.

Czesław Rak przygodę z piłką rozpoczynał w wieku 6 lat.

– Tak jak wszyscy chłopcy kopałem w gałę, ale nie byle jaką. To była niemiecka, skórzana futbolówka, zalewane rowki, porządna piłka. To jeszcze „zdobycz wojenna”, którą ojciec przywiózł z Wrocławia – wspomina Czesław Rak.

Dziesięć lat później, w sezonie 1975/76, Rak z drużyną juniorów Orionu Niedrzwica awansował do wojewódzkiej I ligi!

– Zajęliśmy piąte miejsce. To było coś dla tak niewielkiej miejscowości. Do dziś mam przed oczami zremisowany 1:1 mecz z Motorem czy spotkanie w Kraśniku, w którym nie daliśmy się Stali. Zresztą to były najlepsze czasy piłki w niewielkiej Niedrzwicy. W klubie z seniorami i juniorami pracował świetny trener Czesław Żurawski z lwowskiej szkoły, który grał w piłkę między innymi z „Napoleonem” Leszkiem Jezierskim. W 1978 roku Orion pod jego wodzą był sensacją pucharowych rozgrywek w Polsce – dodaje Czesław Rak.

W rozgrywkach o Puchar Polski drużyna z Niedrzwicy Dużej rozegrała aż osiem spotkań! B-klasowy zespół w okręgu rozprawił się między innymi z trzecioligowcami, pokonując w ćwierćfinale Lubliniankę 2:1, w półfinale Wisłę Puławy 2:1, a w finale Stal Poniatową 2:0.

– Po finałowym zwycięstwie drużyna otrzymała puchar, ufundowany przez LOZPN, wręczony przez delegata związku, Mieczysława Sałatę, kapitanowi drużyny Jerzemu Madejczykowi – wspomina Czesław Rak.

Orion wywalczył prawo gry w Pucharze Polski na szczeblu centralnym!

W pierwszym meczu, w 1/64 finału, zespół z Niedrzwicy zmierzył się 19 lipca 1978 roku z rezerwami II-ligowego Radomiaka. Mecz wzbudził ogromne zainteresowanie w okolicznych miejscowościach, a na stadionie Oriona zanotowano rekordową liczbę ponad 2 tysięcy widzów.

Gospodarze wygrali spotkanie 4:0. Trzy bramki dla miejscowych zdobył Waldemar Baczewski – w 17. (z karnego) oraz w 21. i 37. minucie, a jedną w 39. minucie Zbigniew Olszówka.

Spotkanie 2. rundy z II ligową Wisłoką Dębica rozgrywane w Niedrzwicy oglądało jeszcze więcej sympatyków, bo ponad 2,5 tysiąca fanów!

– Tym razem sensacji nie było. Przegraliśmy 1:3, ale porażki z Wisłoką nie musieliśmy się wstydzić. Drużyna z Dębicy w ostatniej mistrzowskiej kolejce pokonała 3:1 Górnika Zabrze, spadkowicza z ekstraklasy. Zresztą nasz mecz z Wisłoką rozpoczął się sensacyjnie, bo już w 6. minucie po golu Tadeusza Bańki prowadziliśmy 1:0 – opowiada Czesław Rak i czyta relację z meczu, zamieszczoną na łamach „Sztandaru Ludu”, autorstwa redaktora Andrzeja Szwabe:

„Piłkarze Orionu zagrali z ogromnym sercem, chcąc walecznością zredukować dużą różnicę w wyszkoleniu technicznym. Za tę postawę należą się wszystkim bez wyjątku podopiecznym Czesława Żurawskiego słowa uznania. W ostatnim w tej edycji Pucharu Polski występie B-klasowej rewelacji Orionu, na szczególne wyróżnienie zasłużył jednak lewy obrońca Janusz Kura”.

Z pucharowym spotkaniem, największym piłkarskim wydarzeniem w historii klubu z Niedrzwicy Dużej wiąże się też pewna historia, którą po latach ujawnił Zbigniew Figiel, ówczesny prezes Orionu:

„W ósmym meczu dopiero przegraliśmy z Wisłoką 1:3, nie graliśmy na pełny gaz, bo przed nami był najważniejszy mecz, baraż ze Stalą II Poniatowa o A-klasę, co tam Puchar, A-klasa to jest coś, co tydzień w gazecie można znaleźć jej wyniki i nazwę „Orion”, a w Pucharze to i tak w końcu byśmy przegrali, ale mimo to, z „Wisłoką” mieliśmy szansę, ale nawalił Waldek, nie upilnowaliśmy go i w przeddzień trochę popił, grał na kacu, nie miał sił” – wyznał na łamach lokalnej prasy prezes Figiel.

W 1979 roku Czesław Rak trafił do Avii Świdnik. Z zespołem juniorów zajął w lidze 4. miejsce. Zaczął grać w drugim zespole i… gdy wydawało się już, że przebije się do pierwszej drużyny, wybuchł stan wojenny. Wrócił do domu. Zajął się pracą w tartaku dziadka (wkrótce zamierza otworzyć w nim muzeum) i grał dalej, ale w Orionie.

Zawodnikiem klubu z Niedrzwicy jest do dzisiaj, chociaż przez trzy ostatnie sezony reprezentował LKS Krężnica Jara, do którego został wypożyczony. Mimo 57 lat w ostatnich rozgrywkach wystąpił w ponad 10 spotkaniach.

Regularnie Czesław Rak gra także w orlikowych rozgrywkach amatorów w Lublinie, organizowanych przez Stowarzyszenie Organizację Aktywnych Kibiców Piłkarskich. W ubiegłym roku wraz z ekipą SCRAP wygrał lubelską Extraligę.pl, i w tym roku także ta drużyna, grająca jednak pod nazwą Lubnar, okazała się najlepsza.

Jak długo zamierza grać jeszcze w piłkę nożną?

– Dopóki zdrowie pozwoli. To nic wielkiego w moim wieku trenować trzy razy w tygodniu i grać jeszcze w mistrzowskim meczu – mówi Czesław Rak, który dla treningu potrafi przyjechać do Lublina z Niedrzwicy na rowerze czy też na… rolkach. BAS

News will be here