Skaza na strażackim mundurze

Jakie były faktycznie przyczyny odejścia na emeryturę komendanta chełmskiej straży pożarnej Janusza Andrzejuka? Wysługa lat i zmęczenie służbą? Nastanie nowej władzy, a może zgoła zupełnie inne, które mogły zniweczyć nieposzlakowaną opinię, jaką powinien legitymować się szef służb mundurowych?

– Komendant nabył uprawnienia emerytalne i z nich skorzystał. Pracował przez 33 lata. Mało który funkcjonariusz może się pochwalić takim stażem pracy – brzmi oficjalna odpowiedź mł. bryg. Wojciecha Chudoby, rzecznika prasowego PSP w Chełmie.
Ale nasi informatorzy mówią, że o rozstaniu się Andrzejuka ze strażackim mundurem zdecydować mogło coś innego. Niedługo przed złożeniem raportu o przejściu na emeryturę żona komendanta trafiła do szpitala. Obrażenia ewidentnie wskazywały na pobicie, dlatego po badaniach lekarz zawiadomił policję. Kobieta miała paść ofiarą domowej przemocy.
Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, asp. Ewa Czyż, potwierdza, że takie zgłoszenie pod koniec lutego wpłynęło do komendy. Żadnego śledztwa jednak nie wszczęto, bo pokrzywdzona nie zdecydowała się złożyć oficjalnego zawiadomienia. Jak ustaliliśmy, sprawa skończyła się na założeniu „Niebieskiej karty” i wdrożeniu procedury prowadzonej w związku z uzasadnionym podejrzeniem istnienia przemocy w rodzinie.
Żona ekskomendanta nie chce o tym rozmawiać. Jej mąż (odznaczany i przez wiele lat stawiany za wzór do naśladowania przez innych strażaków) nie odbiera telefonów. (gd)

Mundur daje władzę

Funkcjonariusze służb mundurowych, a w szczególności ich szefowie, powinni mieć nieposzlakowaną opinię. Przykre jest to, że w praktyce, co pokazują przypadki z całego kraju, bywa z tym różnie, a żony mundurowych nierzadko boją się mówić otwarcie o aktach przemocy domowej w domu. Podejrzewają, że i tak, przez wzgląd na znanego męża, nikt nie da im wiary i nie pomoże.

News will be here