SOR z Jaczewskiego sparaliżowany

W weekend SOR SPSK Nr 4 był zamknięty

Większość ratowników, pielęgniarek i lekarzy zatrudnionych w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym SPSK Nr 4 w Lublinie w ubiegły czwartek, nagle się rozchorowała i poszła na zwolnienia lekarskie, paraliżując pracę największego SOR-u w regionie, przyjmującego pacjentów niecovidowych. Wcześniej fiaskiem zakończyły się rozmowy dotyczące wynagrodzeń i dodatku covidowego. Od piątku SOR na Jaczewskiego nie przyjmuje pacjentów, poza przypadkami zawałów i udarów mózgu.

Pracownicy SOR-u przy Jaczewskiego domagali się podwyżek i przyznania również im ministerialnych dodatków, jakie otrzymuje personel zatrudniony na SOR-ach i oddziałach przyjmujących pacjentów covidowych. Jak twierdzą już osiągnęli kompromis w rozmowach z dyrekcją szpitala, ale niespodziewanie dyrekcja się z niego wycofała. Znaczna część personelu w dzień po tym poszła na zwolnienia lekarskie. W piątek rano przed SOR-em ustawiła się kolejka karetek z pacjentami, którymi na oddziale nie miał się kto zająć.

Inaczej przebieg rozmów o podwyżkach przedstawia kierownictwo lecznicy. – Dyrekcja zaproponowała dodatek pieniężny ze środków własnych szpitala za pracę w strefie czerwonej SOR, ale pracownicy nie zgodzili się na to rozwiązanie – czytamy w wydanym przez SPSK Nr 4 komunikacie. – Potwierdzamy, iż część pielęgniarek i ratowników medycznych oraz kilkoro lekarzy okazało zwolnienia lekarskie – jest to grupa stanowiąca znaczącą część całego personelu SOR w naszym szpitalu. Nikt nie złożył wypowiedzenia. Nie mamy uprawnień, by weryfikować zasadność zwolnień, jednak przypuszczalnym motywem może być brak zakwalifikowania SOR do II poziomu zabezpieczenia covidowego przez Ministerstwo Zdrowia, co wiąże się z brakiem tzw. “dodatku covidowego” dla pracowników. – Nie jesteśmy w stanie zaproponować pracownikom tak wysokiego dodatku, jak ten rządowy – dodała Alina Pospischil, rzecznik prasowy SPSK Nr 4 w rozmowie z portalem tvn.24.pl.

W piątek klinika poinformowała o wstrzymaniu przyjęć na SOR, poza przypadkami pacjentów z zawałem i udarem mózgu przywiezionych karetką, po wcześniejszym powiadomieniu lekarza dyżurnego. Jednocześnie dyrekcja szpitala zapewniła, że aktywnie szuka sposobu zabezpieczenia personelu do pracy w SOR.

Jeszcze tego samego dnia wojewoda Lech Sprawka w trybie pilnym zwołał posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Podjęto decyzję, że pacjentów w stanie zagrożenia życia będą przez weekend przyjmować wszystkie szpitale z Lublina i okolic. Nie tylko te, które mają SOR-y.

– Zintegrowaliśmy wszystkie szpitale z miasta Lublina i okolicznych powiatów tak, aby uniknąć kolejek karetek przed szpitalami, a wszystkie osoby, które wymagają szybkiej interwencji medycznej w stanach zagrożenia zdrowia i życia, uzyskały pomoc nie tylko w szpitalach, które mają Szpitalne Oddziały Ratunkowe, ale także w innych – poinformował po spotkaniu wojewoda.

Wcześniej podczas konferencji prasowej wojewoda nie krył dezaprobaty wobec postawy personelu SOR-u SPSK Nr 4, który nagle poszedł na zwolnienia lekarskie. – Ja rozumiem prawo do protestu, niezadowolenia z warunków płacowych. Ale wybranie momentu takiego, że SOR unieruchamia się na czas weekendu, kiedy SOR w MSWiA jest w zasadzie w pełni covidowy, a w pełni dyspozycyjny dla pacjentów niecovidowych jest w sumie tylko SOR przy Kraśnickiej, jest trudne do zaakceptowania – mówił dziennikarzom wyraźnie poruszony Lech Sprawka.  ZM

News will be here