Zabił się, bo bał się mafii?

AK-630 to zautomatyzowane 6-lufowe szybkostrzelne działko kalibru 30 mm produkcji sowieckiej. W ciągu minuty jest w stanie wystrzelić nawet 4 tysiące pocisków. Ma zasięg do 5 km. Montowane na okrętach wojennych jest przeznaczone do zwalczania celów powietrznych (pocisków rakietowych, samolotów, śmigłowców) oraz zwalczania niewielkich celów nawodnych. Broń znajduje się m.in. na wyposażeniu polskiej Marynarki Wojennej. Zdjęcia pochodzą z akcji ABW w marcu br. (fot. ABW)

Samobójstwo z powodów osobistych lub finansowych czy strach przed „kolegami” z mafii? W Dorohusku znaleziono ciało Ukraińca, który był zamieszany w sprawę przemytu do Polski rosyjskiego działka. Przechwycona na granicy 6-lufowa broń byłaby w stanie zestrzelić samoloty i śmigłowce.

W hangarach na terenie Dorohuska ujawniono w poniedziałek (19 czerwca) zwłoki 36-letniego obywatela Ukrainy. Mężczyzna, który na stałe mieszkał na terenie powiatu chełmskiego, powiesił się w pomieszczeniu swojej firmy. Martwego szefa znaleźli jego pracownicy. Nie zostawił żadnego listu. Niedawno też wyszedł na wolność.
Pod koniec marca celnicy zatrzymali na granicy dwie młode Ukrainki, które w rurach hydraulicznych przewoziły morskie działko przeciwlotnicze AK-630*, kaliber 30 mm. Do akcji wkroczyło ABW. Szybko ustalono, że 6-lufowe, szybkostrzelne działko produkcji sowieckiej miało trafić właśnie do magazynów firmy 36-latka (gdzie dalej, nie wiadomo). Mężczyzna, jego współpracownik i obie kobiety zostali zatrzymani. Na terenie firmy w Dorohusku ujawniono też sporą ilość nielegalnych papierosów. Do próby przemytu części armaty morskiej nikt się jednak nie przyznawał. Śledczy z chełmskiego ośrodka Prokuratury Okręgowej w Lublinie postawili mężczyźnie zarzut pomocnictwa, a mężczyzna został tymczasowo osadzony. Niedawno podjęto decyzję o uchyleniu aresztu i 36-latek wrócił do domu.
Śledztwo w sprawie przemytu niebezpiecznej broni trwa. Czy mężczyzna targnął się na własne życie z obawy przed mafią zza wschodniej granicy? (pc)

News will be here