Zapomniane osiedle za ekranami

Mieszkańcy ul. Żwirki i Wigury narzekają nie tylko na ekrany, które „zasłaniają im świat”, ale przede wszystkim na stan osiedlowej infrastruktury

– Czujemy się pomijani – mówią mieszkańcy os. Żwirki i Wigury w Świdniku. – Inne części miasta rozwijają się, a u nas czas jakby się zatrzymał. Narzekają na fatalny stan osiedlowych ulic i brak wiat na przystankach. We znaki dają im się także ekrany akustyczne, które, jak tłumaczą, niekoniecznie spełniają swoją rolę.


Osiedle Żwirki i Wigury w Świdniku powstało dzięki inicjatywie i staraniom Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego. W 1961 r. Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Lublinie na wniosek Rady Zakładowej WSK-Świdnik przekazało grunty rolne, położone obok fabryki, jako teren przeznaczony pod budowę osiedla domów jednorodzinnych. W ten sposób chciano na dłużej związać pracowników zakładu ze Świdnikiem. Dziś, jak mówią mieszkańcy, to historyczne osiedle stało się zapomniane i bezpańskie.
– Jest zaniedbane pod każdym względem – mówi jeden z czytelników. – Mieszkający tu w dużej mierze dawni pracownicy WSK, którzy kiedyś tworzyli trzon techniczny fabryki, dziś, jako ludzie w podeszłym już wieku, są skazani na równego rodzaju codzienne uciążliwości.
A tych jest niemało. Mieszkańcy narzekają przede wszystkim na brak osiedlowego sklepu. Ten, który tu kiedyś był, zlikwidowano przez laty. Teraz wyjście po chleb albo mleko to prawdziwa wyprawa, bo trzeba iść aż za tory. Codzienne zakupy utrudniła też przebudowa ulicy Żwirki i Wigury, bo po remoncie zlikwidowano szybki i wygodny dojazd do centrum.
– Przez wiele lat nie mogliśmy doprosić się również o budowę przystanku autobusowego. W końcu go uruchomiono, ale tylko z dojazdem do Lublina. O przystanku powrotnym w kierunku centrum Świdnika zapomniano. Dopiero po kilkunastu miesiącach powstał przystanek po drugiej stronie i dojazd do centrum stał się możliwy. Nie pomyślano jednak o wiatach przystankowych, chroniących przed wiatrem i deszczem – mówi nasz czytelnik.
Kolejny problem mieszkańców tej części Świdnika to zapadająca się w wielu miejscach nawierzchnia osiedlowych ulic.
– Są naprawiane prowizorycznie, a efekty tych prac nie utrzymują się długo i są po prostu wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Często chodzę ulicą Szopena. W kilku miejscach jezdnia po prostu się zapada. Wykonana również 60 lat temu instalacja wodno-kanalizacyjna i burzowa powoduje nieskończoność awarii, a sieć elektryczna wisi na przysłowiowym sznurku – dodają cych mieszkańcy.
Fatalnie na wygląd osiedla, oprócz nierównych ulic, wpływają także ekrany akustyczne.
– Zafundowano nam je mimo naszych protestów i propozycji innych rozwiązań. Utrudniają włączanie się do ruchu z osiedla i średnio spełniają swoją rolę. Proponowane przez nas nasadzenia drzew byłyby bardziej estetyczne i pewnie lepiej chroniłyby przez hałasem. Nasze osiedle się rozbudowuje. Wiele budynków z parterowych jest przekształcanych na piętrowe, rodziny się powiększają, dlatego władze miasta powinny w końcu zadbać o gruntowną poprawę infrastruktury – tłumaczą mieszkańcy Żwirki i Wigury.
Bolączki czytelników przekazaliśmy świdnickim urzędnikom. Niestety, nie zanosi się na to, aby mogli liczyć na generalny remont nawierzchni ulic. Na wiaty przystankowe też przyjdzie im poczekać.
– W najbliższym czasie nie ma planów związanych z kompleksową wymianą nawierzchni, ale gmina regularnie prowadzi bieżące naprawy dróg na całym osiedlu – tłumaczy Karol Łukasik z UM Świdnik. – Jeszcze w tym roku planowana jest budowa kolejnej zatoki autobusowej przy ul. Żwirki i Wigury. Teren, na którym powstają przystanki, miasto dzierżawi od PKP i przy obecnych uwarunkowaniach nie ma możliwości ustawienia przy nich wiat. Pracownicy urzędu miasta pamiętają jednak o potrzebach zgłaszanych przez mieszkańców i prowadzą negocjacje z zarządcami terenu, czego przykładem jest niedawno wybudowana wiata przy stadionie Avii. (w)

News will be here