Fotografią zajmuje się od 60 lat, a od pół wieku przewodzi Foto Klubowi Ziemi Chełmskiej. Gdy jako dziecko wywoływał z kliszy pierwsze fotografie, czuł, jakby właśnie odkrywał niezwykłą tajemnicę. Od tamtej pory w panu Edmundzie Fladrzyńskim niezmiennie rozkwita pasja fotografowania. I choć nie jest rodowitym chełmianinem, to przywiązanie do Chełma wyziera z jego zdjęć. Pokazał, jak zmieniło się to miasto, gdy po kilkudziesięciu latach wrócił z aparatem w te same miejsca. – Każda fotografia wiąże się z niepowtarzalną historią, człowiekiem, miejscem – mówi pan Edmund i z entuzjazmem opowiada o kolejnym, fotograficznym projekcie.
O jubileuszowej wystawie fotograficznej Edumunda Fladrzyńskiego, którą do 27 lutego br. można obejrzeć w Galerii Atelier, pisaliśmy niedawno w „Nowym Tygodniu”. To ekspozycja wyjątkowa, zorganizowana z okazji 60-lecia pracy twórczej E. Fladrzyńskiego oraz 50-lecia pełnienia przez niego funkcji prezesa Foto Klubu Ziemi Chełmskiej. Wystawę tworzy cykl fotografii obrazujących miasto i jego mieszkańców na przestrzeni 50 lat. W folderze poświęconym jubileuszowej wystawie Dariusz Kostecki, chełmski fotografik, tak pisze o E. Fladrzyńskim i jego twórczości: „… Wśród porzuconych, zardzewiałych karoserii samochodów widzimy umorusane, licho odziane, ale szczęśliwe dzieci. Cykl fotografii miejskich jest wyraźną antytezą wobec nurtu kultury oficjalnej, kreującej uładzony i wyidealizowany obraz rzeczywistości.
Nigdy jednak Fladrzyński nie zamienia się w publicystę. Nie moralizuje, nie poucza, nie agituje. Pokazuje raczej świat pełen dyskretnego piękna we wszystkich jego przejawach, obecnego także tam, gdzie nikt inny go nie dostrzega. I za to ci dziękujemy, Edmundzie”. E. Fladrzyński jest jednym z najbardziej doświadczonych fotografów-pasjonatów w regionie. Przybliżał tę dziedzinę wielu młodym, początkującym fotografom.
Uczestniczył w ponad stu wystawach krajowych i międzynarodowych, zdobywając szereg medali i wyróżnień, między innymi Grand Prix na Biennale Fotografii Artystycznej „Dziecko” w 1983 r. w Rzeszowie. W 1985 r. otrzymał od Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej w Luksemburgu honorowy tytuł Artiste FIAP. Od 1986 r. należy do Związku Polskich Artystów Fotografików, od 1969 r. kieruje działalnością Foto Klubu Ziemi Chełmskiej.
Wywoływanie jak magia
E. Fladrzyński urodził się w Kolonii Wileńskiej w 1942 r. Tam spędził pierwsze lata swojego życia. Potem wraz z rodzicami zamieszkał w Świerkach Dolnych (malownicze okolice Gór Sowich). Fotografią zainteresował się, gdy był w podstawówce. Dzięki sąsiadowi, studentowi plastyki, dowiedział się, jak wygląda proces wywoływania zdjęć z kliszy. Pan Edmund wciąż pamięta, gdy w kuchni rozpuszczał w talerzach chemikalia. Chwile, gdy udało się wywołać zdjęcie w takich domowych warunkach, były dla niego magiczne. Czuł, jakby odkrywał niezwykłą tajemnicę.
Pierwszy aparat fotograficzny dostał od rodziców w podstawówce. Dzięki temu mógł rozwijać swoją pasję. Gdy był uczniem ówczesnego Technikum Kolejowego we Wrocławiu zapisał się do kółka fotograficznego, prowadzonego przez jednego z nauczycieli fizyki. To tam zgłębiał wiedzę o technologii analogowego wywoływania zdjęć.
– Proces analogowego wywoływania zdjęć był czasochłonny, kilkuetapowy, fotografie musiały wyschnąć – opowiada pan Edmund. – Nie każde zdjęcie wychodziło tak, jak należy. Zdarzało się, że jedno na dziesięć było dobrej jakości. Potrzebna była do tego odpowiednia wiedza i warunki. Teraz, gdy mamy do czynienia ze sprzętem cyfrowym, fotografia stała się popularniejsza, bardziej dostępna, ale też tańsza, wygodniejsza niż przed laty. Wiele się zmieniło w tej dziedzinie. Ale nadal wielką sztuką jest zrobić dobre zdjęcie.
Pan Edmund wspomina jubileusz 15-lecia technikum, do którego uczęszczał. Na uroczystości przyjechał wówczas jeden z ówczesnych wiceministrów. Oficjalne obchody odbyły się rano, a po południu gotowa już była fotograficzna relacja, którą mógł obejrzeć gość honorowy. Już wtedy pan Edmund wraz z kolegami ze szkolnego kółka fotograficznego z powodzeniem uczestniczył w licznych wystawach.
Pod koniec technikum pan Edmund ukończył kurs dla instruktorów fotografii we Wrocławiu. Wstąpił do Wrocławskiego Towarzystwa Fotograficznego i Grupy Artystycznej „Grupa 6”. Ogromne wrażenie wywarła na nim międzynarodowa wystawa we wrocławskim ratuszu pt. „Rodzina człowiecza”. Pan Edmund pamięta, że zorganizowana była z wielkim rozmachem, a jej tematyka do tej pory pozostała mu bliska.
Chełm, którego już nie ma
Wkrótce potem pan Edmund odwiedził kolegę w Chełmie, gdzie poznał swoją przyszłą żonę. Wyprowadził się z Wrocławia i odtąd całe jego życie związane jest z Chełmem. Pan Edmund z powodzeniem zaczął rozwijać tu swoją pasję. Nie brakowało takich zapaleńców fotografii jak on.
Dołączył do Foto Klubu Ziemi Chełmskiej i po kilku latach został jego prezesem. Z nostalgią wspomina istniejącą w latach 70. w dawnym Wojewódzkim Domu Kultury pracownię fotograficzną. Na jego niepowtarzalnych ujęciach z tamtego okresu widać Chełm, którego już nie ma. Pan Edmund z upodobaniem uwieczniał przede wszystkim obrzeża miasta, dawne Pilichonki i tamtejszych mieszkańców. Opowiada, jak po pracy (przez większość życia zatrudniony był na Kolei), popołudniami brał aparat i szedł w plener. Czarno-białe fotografie z tamtych lat, które pokazuje naszej dziennikarce, mają przysłowiową duszę.
Na jednym z nich widzimy grupę uśmiechniętych dzieci z ul. Młynarskiej, latem 1980 roku. Na drugim zdjęciu – dwie starsze, zatopione w pogawędce kobiety stojące przed niewielkim, urokliwym domkiem przy ul. Bednarskiej. Na kolejnym ujęciu widzimy małe dzieci bawiące się przy wraku auta. I choć wielu mówi o tamtych czasach, że były szare, a zdjęcia pana Edmunda są czarno-białe, to bije z nich niesamowita aura, tętni życie. Bohaterowie fotografii wyglądają na beztrosko zatopionych w swojej rzeczywistości. Na wielu zdjęciach widać ogródki pełne kwiatów, sąsiadów siedzących na ławeczkach przed domami.
Chełmianie chętnie pozowali do fotografii, a w zamian często dostawali od pana Edmunda tzw. odbitki. Po ponad trzydziestu pięciu latach fotograf wrócił z aparatem w te same miejsca. Opustoszały. I nie chodzi tylko o to, że niektóre domy wyburzono, a inne stały się opuszczonymi ruderami. Na ulicach nie widać tylu dzieci, na ławeczkach nie siedzą pogrążeni w rozmowach sąsiedzi, brakuje ogródków i kwiatów. Z każdym ujęciem wiąże się jednak ciekawa historia. Na przykład – pani Bożenki z ul. Młynarskiej. Pan Edmund na początku lat 80. zrobił jej piękne, portretowe zdjęcie. Była wtedy kilkuletnią dziewczynką. Zdjęcie to wystawiono na jednej z ekspozycji w WDK-u w 1983 r., a także opublikowano w promującym wystawę folderze. Pani Bożenka zachowała folder na pamiątkę.
W 2017 r., gdy pan Edmund wrócił na ul. Młynarską, aby wykonać fotografie w tym samym miejscu, co przed trzydziestu pięciu laty, spotkał panią Bożenkę. Nadal tam mieszka. Była jednym z gości honorowych podczas otwarcia jego wystawy jubileuszowej. Pan Edmund pokazuje kolejne interesujące zdjęcie. Historia jakby zatoczyła na nim koło. Fotografię, o której mowa (zobaczymy ją na jednej z planowanych w przyszłości ekspozycji), pan Edmund wykonał trzy lata temu. Widzimy na niej siostrzeńców i bratanków bohaterów zdjęć z 1980 r. Pozują dokładnie w tym samym miejscu, na tej samej uliczce, co ich ciocie i wujkowie przed laty.
Kolejny, efektowny projekt
Chełm i jego okolice obfitują w urokliwe miejsca, dając fotografom ogromne pole do popisu. Pan Edmund razem z innymi członkami Foto Klubu Ziemi Chełmskiej ma mnóstwo pomysłów na nowe ekspozycje. Obecnie z zapałem pracują nad wyjątkowym projektem. Zdjęcia wykonywane są w opustoszałej hali ze starymi maszynami.
– Inicjatorem tego projektu jest Dariusz Kostecki. Sceneria jest wyjątkowa i takie też mają być efekty naszej pracy – zapowiada pan Edmund. (mo)