Co zoperowano pani Wiesławie?

Pani Wiesława nie może ustalić, jaką właściwie operację wykonano jej w marcu ubiegłego roku w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Bożego w Lublinie…


Sprawa ciągnie się miesiącami, tymczasem jej stan zdrowia nie poprawił się, a dodatkowo kobieta zamartwia się, że podczas operacji popełniono błąd, za który nikt nie chce wziąć odpowiedzialności. Pani Wiesława do redakcji „Nowego Tygodnia” zgłosiła się zaniepokojona przedłużającymi się próbami wyjaśnienia, jaki właściwie zabieg wykonano u niej rok temu w szpitalu im. Jana Bożego. Kobieta zdenerwowana była również bezowocnymi próbami skontaktowania się z prowadzącym i operującym ją lekarzem – dr n. med. Cezarym Sawulskim, chirurgiem.

Strach przed tłuszczakiem

Ale po kolei: rok temu w marcu pani Wiesława została przyjęta na Oddział Chirurgii Ogólnej Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie przy ul. Z. Herberta. Skierowanie na operację, w ramach świadczenia NFZ, wystawił jej dr n. med. Cezary Sawulski, przyjmując panią Wiesławę w Centrum Medycznym „Sanitas”. Pacjentkę niepokoiło już od dawna sporej wielkości wypukłe miejsce przy bliźnie po operacji wycięcia woreczka żółciowego, którą przeszła parę lat temu.

– Bardzo martwiło mnie moje zgrubienie, myślałam nawet, że to może być tłuszczak i właśnie dlatego udałam się do dr. Sawulskiego. Dostałam od niego skierowanie na operację i liczyłam na likwidację tej narośli, która bardzo mnie bolała. Operować miał mnie doktor Sawulski – podkreśla pani Wiesława. Jak dodaje, przed zabiegiem poinformowała szczegółowo lekarzy o wszystkich swoich dolegliwościach.

– Dziwiłam się, że nie wykonano mi przed operacją zabiegu USG, bo mój brzuch jest pocięty bliznami i zrostami – dodaje.

Cięcie w innym miejscu?

Po wybudzeniu z narkozy pacjentka ze zdziwieniem odkryła, że nie tylko nie usunięto narośli, która ją niepokoiła, ale i sam zabieg wykonano w zupełnie innym miejscu niż wskazywała.

– Zostałam wypisana po dwóch dniach od operacji do domu i nawet nie miałam okazji zapytać dr. Sawulskiego, dlaczego operowano mnie w złym miejscu. I nikt mnie wcześniej o nieobecności mojego lekarza przy operacji nie uprzedził. Zamiast niego, dzień po operacji, do sali na której leżałam wszedł inny lekarz, ale nie zainteresował się zbyt mocno stanem mojego zdrowia. Stanął po prostu w drzwiach i kazał mi odsłonić brzuch. Nawet nie zadał sobie trudu, by podejść do mojego łóżka – oburza się kobieta.

Tydzień po operacji okazało się, że w miejscu zabiegu zrobił się bolesny krwiak, bo, jak podkreśla pani Wiesława, nie założono jej w miejscu nacięcia drenu. – Bardzo martwiła mnie ta tajemnicza operacja. Chciałam się dowiedzieć, jaki mi zabieg wykonano i udałam się do dr Sawulskiego do „Sanitasu” – tłumaczy pacjentka.

Medycy kluczą

Według dokumentacji medycznej na karcie wypisu ze szpitala wykonano jej: „plastykę przepukliny brzusznej w bliźnie po cholecystektomii z wszyciem siatki”. – Chciałam się dowiedzieć od mojego lekarza, skąd ten zabieg i dlaczego w innym miejscu, niż wskazałam. Niestety, w gabinecie dr Sawulski zaproponował mi tylko ponowną operację. Nie zgodziłam się – tłumaczy. Pani Wiesława uważa, że w jej przypadku popełniono błąd medyczny, dlatego w maju 2018 roku skierowała do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lubelskiej Izby Lekarskiej pismo ze skargą zarówno na operującego ją doktora, jak i na sam szpital.

Jako jedną z czynności wyjaśniających zaproponowano jej spotkanie mediacyjne na którym obecny miał być również dr Cezary Sawulski. Do takiego spotkania jednak nie doszło, z powodu niestawienia się na nie lekarza. Zaniepokojona tym wszystkim kobieta postanowiła poprosić o pomoc „Nowy Tydzień”.

– Ta moja sytuacja ciągnie się od zeszłego roku, ale ja nie odpuszczę, bo jak na razie bezskutecznie próbuję ustalić, dlaczego zoperowano mnie w zupełnie innym miejscu. – podkreśla pani Wiesława. Jak dodaje, jest już zmęczona oczekiwaniem na odpowiedź i wyjaśnienia.

Niestety, również i nam nie udało się ustalić na jakim etapie jest jej sprawa. W Lubelskiej Izbie Lekarskiej usłyszeliśmy, że rzecznik odpowiedzialności zawodowej nie udziela żadnych informacji prasie. Nieudane okazały się też kilkukrotne telefoniczne próby skontaktowania się z doktorem Sawulskim poprzez Centrum Medyczne Sanitas, w którym przyjmuje. Mimo zapewnień, jakie usłyszeliśmy w sekretariacie „Sanitasu”, że doktor odpowie na zapytania „Nowego Tygodnia” mailowo otrzymaliśmy tylko odpowiedź od menagera placówki. – „Działając w imieniu oraz na rzecz Centrum Medycznego „SANITAS” sp. z o.o. uprzejmie informuję, iż Pan dr Cezary Sawulski oczywiście współpracuje z reprezentowanym przeze mnie podmiotem medycznym.

Dalej podnoszę, iż z posiadanych przeze mnie informacji Pan Doktor przebywa na urlopie do początku marca 2019 roku” – napisał Hubert Trela, Prokurent samoistny HR Manager Centrum Medyczne Sanitas Sp. z o. o. W sprawie pacjentki odsyłając „NT” do Samodzielnego Publicznego Szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Tymczasem pani Wiesława dysponuje pismem, w którym ( w czerwcu ubiegłego roku) z-ca dyrektora ds. Lecznictwa dr n. med. Grzegorz Czupkałło z SPS im. Jaja Bożego odpowiedział jej, że operacja potwierdziła diagnozę z którą została przyjęta na oddział – „przepuklina brzuszna”. – Wątpię, żebym miała przepuklinę i boję się teraz zaufać lekarzom – mówi pani Wiesława.

Emilia Kalwińska

 

News will be here