Gdzie diabeł nie może…

Chełm kobietami stoi – pokazuje ostatnie zestawienie miesięcznika „Wspólnota” o stopniu feminizacji samorządu. Tutaj udział pań w gremiach samorządowych – w porównaniu do innych miast – jest imponujący. W regionie natomiast najbardziej sfeminizowana jest gmina Żmudź, najmniej gmina Chełm, gdzie kobiet u władzy po prostu nie ma.

Siła kobiet. Tymi słowami rozpoczyna się raport przygotowany przez pismo samorządu terytorialnego „Wspólnota”. Główny wniosek, jaki z niego płynie brzmi: w organach stanowiących i wykonawczych samorządów w Polsce kobiet stopniowo przybywa.
– To dobry znak – przekonuje Agata Fisz, prezydent Chełma. – Świadczy o tym, że mieszkańcy dokonują wyboru nie przez pryzmat stereotypów lub uprzedzeń, ale według oceny umiejętności i skuteczności kandydatów.

Chełm wysoko

Spośród 66 miast na prawach powiatu w Polsce pod względem liczby kobiet w samorządzie Chełm zajmuje 4. miejsce. Wskaźnik feminizacji wyniósł tu ponad 60 procent. Większy był tylko w Łodzi, Jastrzębiu Zdroju i Warszawie. Jak był obliczany? W przypadku miast na prawach powiatu „Wspólnota” brała pod uwagę trzy kwestie: płeć prezydenta, udział kobiet w radzie i płeć przewodniczącego rady. W największej mierze za tak wysoką pozycję Chełma odpowiada pierwsza kategoria, czyli kobieta na stanowisku prezydenta. W Polsce jest bowiem tylko siedem miast na prawach powiatu, w których władzę wykonawczą powierzono paniom.
Agata Fisz pełni tę funkcję już od dwunastu lat. Przyznaje, że ani podczas swojej prezydentury, ani nigdy wcześniej, nie odczuła przejawów lekceważenia z racji płci. – Liczy się wiedza, umiejętności i zaangażowanie w pracę, a nie płeć – podkreśla.
Skład chełmskiej rady miasta nie jest już tak bardzo sfeminizowany. Funkcję przewodniczącego rady pełni mężczyzna, a na 23 radnych jest 6 kobiet: Joanna Lis, Ryszarda Mardoń, Justyna Manasterska-Raszka, Anna Mirzwa, Małgorzata Sokół i Ewa Suchań.
– Kobiety w samorządach są potrzebne. Łagodzą obyczaje, widzą więcej zagrożeń i mają więcej empatii – komentuje radna Suchań.

Powiat też

Na 314 powiatów w Polsce, chełmski pod względem feminizacji uplasował się na 32. miejscu. W przypadku powiatu pod uwagę brane były płeć przewodniczącego rady powiatu i starosty oraz udział kobiet wśród członków zarządu i radnych. Pod względem feminizacji zyskujemy tu na pierwszym kryterium, ponieważ radzie przewodniczy kobieta – Grażyna Szykuła, która na pytanie, czy kobietom zaistnieć w samorządzie jest trudniej, odpowiada zdecydowanie, że nie. – Liczą się kompetencje. Tym kierują się ludzie, wybierając władzę – przekonuje i dodaje, że w roli przewodniczącej nigdy nie spotkała się ani z drwinami, ani z pobłażaniem. – Traktujemy się na równi, bez względu na płeć – zapewnia.
Oprócz niej w radzie zasiadają jeszcze cztery panie (na łącznie 21 radnych): Beata Augustynek, Dorota Łosiewicz, Agata Radzięciak i Lucyna Sado. W zarządzie powiatu na pięć osób jest tylko jednak kobieta – Beata Augustynek.

W gminach różnie

Już kilka lat temu pisaliśmy, że drugiej takiej gminy jak Żmudź, to ze świecą szukać. Tam kobiety prawie całkiem przejęły inicjatywę, co potwierdza ranking. Na 1565 badanych gmin wiejskich, Żmudź zajmuje 18. miejsce. Rządzi tam już drugą kadencję Edyta Niezgoda, która w powiecie chełmskim jest jedynym wójtem – kobietą. A na piętnastu radnych jest aż siedem kobiet (Maria Domańczuk, Jolanta Głaz, Stanisława Pokraka, Katarzyna Radziewicz, Bogusława Rzeźnik, Elżbieta Wagner i Anna Załuska). Zatem w miejsca w radzie podzielone są niemalże po równo między kobietami i mężczyznami.
Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się w gminie Chełm, która w rankingu znajduje się na samym końcu. Tam pań w gremiach samorządowych nie ma – wójt Wiesław Kociuba współpracuje z piętnastoma radnymi – mężczyznami. Jedynym pocieszeniem jest to, że to kobieta pilnuje kasy gminy – Zofia Ostapiuk. Jednak ani funkcja skarbnika, ani sekretarza nie była brana pod uwagę przez „Wspólnotę”.
Wójt Kociuba – chociaż zapewnia, że na stanowiskach urzędniczych w gminie jest mnóstwo pań – przyznaje, że we władzach trochę ich brakuje. Czyżby za dużo testosteronu? – Rzeczywiście, przydałaby się chociaż jedna. Wcześniej bywały, a teraz tak zdecydowali wyborcy, że rządzimy w męskim towarzystwie – mówi wójt. A jako, że wybory samorządowe za pasem, zachęca panie do kandydowania.
A jak sytuacja przedstawia się w innych gminach? Trochę lepiej niż w gminie Chełm jest w Siedliszczu, gdzie w radzie miasta zasiada jedna pani – Alicja Ślusarczyk. W Dubience są dwie radne: Gabriela Poliwczak i Krystyna Jagodzińska, podobnie w Białopolu: Wiesława Kawka i Janina Kidyba.
Cztery radne są w Sawinie – Joanna Rzepecka, Marianna Błaszczuk, Magdalena Mazurek i Iwona Wołoszkiewicz, w Dorohusku – Ewa Dziedzicka, Ewa Furmanik, Krystyna Kogut i Małgorzata Sarzyńska oraz w radzie miasta Rejowiec Fabryczny – Agnieszka Joszczuk, Dorota Tyrańska, Lucyna Wawruszak i Barbara Wenecka.
Pięć kobiet jest w radzie w Wojsławicach – Alicja Jabłońska, Irena Kozłowska, Marianna Wołoszyn, Jolanta Jabłońska i Jolanta Tarajko, w Rejowcu: Jolanta Popek, Katarzyna Haruk vel Chawryluk, Alicja Semeniuk, Bożena Jagiełło i Monika Kiraga, w Wierzbicy: Bożena Buch, Anna Flisiuk, Lucyna Guz, Dorota Kołtun, Irena Panek oraz w Rudzie-Hucie: Agnieszka Napieraj, Urszula Panasiuk, Bogdan Sawicki, Elżbieta Szwalikowska, Leokadia Walczuk i Monika Zwierzyńska-Surdel.
Po sześć kobiet zasiada w radach w Leśniowicach – Barbara Dziedzic, Jolanta Harmata, Monika Mazur, Barbara Marzec, Beata Sulej i Bożena Późniak i w Kamieniu – Natalia Zubek-Olszewska, Beata Chomiak, Teresa Gleń, Agnieszka Grzywny, Anna Syryjczyk i Ewa Tabiszewska.
W radzie gminy Rejowiec Fabryczny jest natomiast siedem pań: Beata Humieniuk, Urszula Klin, Aneta Korzeniowska, Jadwiga Łopaciuk, Elżbieta Osoba, Halina Rzepecka i Danuta Woźniak.

„Kobiety na jedynki!”

Wciąż jednak nie ma mowy o równym podziale stołków pomiędzy panie a panów. Odsetek kobiet na szczycie władz samorządowych wynosi w Polsce trochę ponad 20 proc. Może wynika to z tego, że to najczęściej na paniach spoczywa więcej obowiązków wynikających z życia prywatnego. Nie każda jest w stanie i nie każda chce godzić je z zajmowaniem wysokich stanowisk. Inna sprawa, że są one często dyskryminowane już na etapie konstruowania list wyborczych. Kobiety rzadko są na pierwszych, eksponowanych miejscach i są przez partie polityczne traktowane czasem jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Chociaż przykłady Agaty Fisz, czy też Edyty Niezgody pokazały, że nie jest to regułą. (mg)

News will be here