Głośny problem wciąż nierozwiązany

Dudniąca muzyka, tłumy młodych, często pijanych ludzi, którzy zaczepiają przechodniów – tak wygląda centrum Okuninki w szczycie sezonu. Największe i najgłośniejsze imprezy organizują dwa nieodległe od siebie kluby – „U Drwala” oraz „Shark Village”. Szczególnie ten pierwszy wnosi podobno największy wkład w zakłócanie ciszy nocnej w Okunince. Tylko w zeszłym sezonie włodawska policja interweniowała tu kilkadziesiąt razy. Efektów nie ma żadnych.

W przeważającej mierze zgłoszenia dotyczyły zakłócania ciszy nocnej. Właściciel lokalu odmawiał jednak przyjmowania mandatów, więc jego sprawa finał znalazła w sądzie, który ukarał go grzywną w wysokości 2000 zł. – Wielokrotne interwencje sprawiły, że wystąpiliśmy do wójta gminy Włodawa z wnioskiem, by cofnął koncesję na sprzedaż alkoholu temu przedsiębiorcy, ale ostatecznie do tego nie doszło – mówi Bożena Szymańska z KPP we Włodawie. – Ze swojej strony stosujemy wszelkie możliwe środki, by takim sytuacjom zapobiec – reagujemy na każde zgłoszenie, wystawiamy mandaty, kierujemy sprawy do sądu i na tym nasze możliwości się kończą – dodaje pani rzecznik. Ręce rozkłada też Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa.

– Oczywiście dochodzą nas słuchy, że ten czy inny lokal uprzykrza życie mieszkańcom Okuninki – mówi. – Nie decydujemy się na zabranie koncesji na sprzedaż alkoholu, ponieważ taką próbą już kiedyś podjęliśmy i sprawa swój finał znalazła w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które cofnęło naszą decyzję – wyjaśnia wójt. Tymczasem od początku sezonu do naszej redakcji docierają sygnały o uporczywym zakłócaniu ciszy nocnej przez bar „U Drwala” i na dantejskie sceny, do jakich ma dochodzić w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Gdy dzwonimy do właściciela baru, Pawła Piskały okazuje się, że całą sytuację widzi on zupełnie inaczej. – Średnio przez wakacyjny weekend nad jeziorem przewija się ok. 100 tys. ludzi, a zgłoszenia o łamaniu ciszy nocnej w większości pochodzą od dwóch panów – właścicieli ośrodków wypoczynkowych – mówi Piskała.

– Oczywiście nasz bar jest jednym z wielu w Okunince, w którym gra muzyka, ciężko jest dedykować jakiekolwiek zarzuty zakłócania ciszy nocnej jednemu lokalowi. Pragnę nadmienić, że dotychczas przeprowadzone pomiary hałasu nie wykazały żadnych nieprawidłowości, nie skutkowały postawieniem jakichkolwiek zarzutów właścicielom wspomnianych wcześniej lokali. Prowadząc bar w żaden sposób nie łamię prawa, daję zatrudnienie młodym ludziom przez co przyczyniam się do ożywienia lokalnego rynku pracy, z którym od lat nie jest najlepiej. Niestety, głównie z powodu złośliwych działań sąsiadów, muszę mierzyć się z licznymi donosami – tracąc przez nie swój czas oraz czas Policji, nie wspominając o marnowaniu w ten sposób pieniędzy podatników. Chcę zaznaczyć, że jezioro nie jest prywatnym folwarkiem kilku starszych panów, którzy zatrzymali się przed 89 rokiem. Dokładam wszelkich starań, aby zminimalizować wpływ lokalu na otoczenie. W tym roku zamontowałem specjalne wygłuszenie sufitu, które jest bardzo skuteczne, o czym informują mnie turyści i mieszkańcy Okuninki.

Z pracy w wakacyjne miesiące utrzymujemy się przez cały rok, podobnie jak znaczna większość przedsiębiorców prowadzących działalność nad Jeziorem Białym w okresie wakacyjnym. Wszystkim malkontentom przypominam, że natura tego miejsca jest zupełnie inna niż np. sanatorium. Ciekawym jest fakt, że ludziom, którzy najbardziej zmagają się z „rozrywkowym obliczem” Okuninki, czyli jej mieszkańcom, nie przychodzą do głowy pomysły uporczywego donoszenia na Policję i zgłaszania skarg na zakłócanie ciszy nocnej, a nikt inny nie może równać się doświadczeniem z tymi, którzy żyją tu na co dzień. Okuninka słynie od lat z tego, że odwiedza ją głównie młodzież i to wcale nie po to, by poprzebywać na łonie natury, ale żeby się wybawić przy dobrej muzyce i miło spędzić czas. Grzechem byłoby marnotrawienie potencjału tego wspaniałego miejsca – tłumaczy Piskała. (bm)

News will be here