Kontrole tylko w jedną stronę

Ukryty obóz uchodźców na Białorusi, z którego tamtejsza straż rozwozi migrantów na wybrane odcinki granicy z Polską.

Rząd i polskie służby twardo stoją na stanowisku, że Polsce grozi nie tylko masowy napływ uchodźców, ale też i zbrojna agresja ze Wschodu. Dlatego w poniedziałek (6 września) Sejm odrzucił wniosek o uchylenie rozporządzenia Prezydenta RP o wprowadzeniu stanu wyjątkowego m.in. we Włodawie i okolicach.

Granice wciąż zagrożone

– Musimy skutecznie przeciwdziałać nielegalnej migracji również w interesie tych ludzi, których Łukaszenka cynicznie wykorzystuje. Jeśli nie przejdą nielegalnie do Unii Europejskiej, jeśli nasza polska granica będzie granicą twardą, ten kryzys zakończy się – przekonywał w poniedziałek (6 września) podczas sejmowego posiedzenia szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Sejm po debacie odrzucił wniosek o uchylenie rozporządzenia Prezydenta RP w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na obszarze części województw: podlaskiego oraz lubelskiego. Z kolei premier Mateusz Morawiecki przestrzegał przed możliwą agresją ze strony Białorusi i Rosji. – Dzisiaj widzimy, że w Moskwie i Mińsku rozpisane są scenariusze, które zagrażają bezpieczeństwu Polski. Ćwiczenia Zapad 2021, które mają zaangażować ponad 200 tys. żołnierzy, będą prowadzone tuż za naszą granicą. Jak łatwo, wyobraźmy sobie tylko, wówczas o prowokację.

Ten schemat działań, który rozpisany został na role: atak na państwa bałtyckie, atak na Rzeczpospolitą, jest czymś bez precedensu. To nie jest tylko konflikt dyplomatyczny, to jest próba naruszenia integralności państwa polskiego, suwerenności naszych granic i na to pozwolić nie możemy i nie pozwolimy – powiedział premier. M.in. dlatego w stronę granic polsko-białorsukiej i polsko-ukraińskiej skierowano dodatkowe oddziały wojskowe, a nawet siły NATO. Ich obecność ma skutecznie odstraszać Łukaszenkę i Putina przed przekroczeniem wschodniej granicy Unii Europejskiej.

Równolegle do ćwiczeń Zapad 2021 trwa wojna hybrydowa prowadzona przez białoruski reżim. – Przy granicy po stronie naszego wschodniego sąsiada, ukryte za lasem, znajdują się rezerwowe obozowiska imigrantów, których pilnują białoruscy strażnicy. Imigranci są zakwaterowani w wojskowym namiocie. Stąd ciężarówkami dowożeni są na wybrane odcinki granicy z Polską, którą próbują forsować. Tylko w czwartek (9 września) udaremniliśmy już ponad 140 takich prób – czytamy na stronie Straży Granicznej. Tak dzieje się jednak przede wszystkim w Województwie Podlaskim, gdzie przejścia granicy nie utrudnia rzeka Bug. W powiecie włodawskim wzmożonego ruchu uchodźców nie widać.

Widać za to mnóstwo policyjnych radiowozów, które stoją na wszystkich drogach prowadzących do 3-kilometrowej strefy ze stanem wyjątkowym. Nie wpuszczają oni do miasta nikogo, kto nie ma żadnego ważnego interesu. W samej Włodawie ruch uliczny jest zauważalnie mniejszy. Jest mniej aut, parkingi nie są tak zatłoczone jak zwykle. Dzięki obecności mnóstwa policjantów drastycznie spadła wszelka, nawet drobna przestępczość. Włodawska Prokuratura Rejonowa zajmuje się obecnie jedynie pijanymi kierowcami oraz „alimenciarzami”.

Ruchu na głównej arterii Włodawy, al. Piłsudskiego prawie nie ma.

Nie wszystko jest logiczne

Rządzący na każdym kroku przekonują, że wprowadzenie stanu wyjątkowego było podyktowane najwyższym dobrem, a uciążliwości z nim związane dla mieszkańców stref nim objętych są niską ceną za bezpieczeństwo narodowe. Dziwi natomiast zachowanie policjantów strzegących dróg do tego obszaru. Zatrzymywany i sprawdzany jest każdy, kto chce wjechać do strefy, natomiast wyjeżdżającymi samochodami nikt się nie interesuje.

To sprawia, że migrantom, którym udało się sforsować Bug, jest o wiele łatwiej przedostać się dalej w świat niż np. mieszkańcom powiatu przyjechać do Włodawy do rodziny czy na zakupy. Kolejną ciekawostką jest fakt, że nie wszystkie media muszą stosować się do zakazu robienia materiałów w tej strefie, o czym przekonała się wójt gminy Hanna Grażyna Kowalik. W ubiegłym tygodniu gościła przedstawicieli WOT-u, których oprowadzała po m.in. po Centrum Religijno-Zabytkowym.

Jakież było jej zdziwienie, gdy w Teleexpressie i w Wiadomościach obejrzała relację z tej wizyty. – Myślałam, że jeden z tych ludzi robi tylko zdjęcia, okazało się, że ukradkiem byliśmy nagrywani – mówi Kowalik i dodaje, że przez stan wyjątkowy Hanna niemal zupełnie opustoszała. – Nie ma turystów, rowerzystów korzystających z Green Velo, nawet miejscowi wolą siedzieć w domach, więc nasza miejscowość robi teraz dość ponure wrażenie – uważa pani wójt.

W całej strefie obowiązuje zakaz zgromadzeń: nie można organizować meczów ani zawodów sportowych, imprez kulturalnych, koncertów, targów itp. Ale i od tej reguły są wyjątki, bo zakaz nie dotyczy uroczystości religijnych. I tak w nadbużańskim Kodniu odbył się odpust parafialny, który zgromadził wielkie tłumy wiernych z całej diecezji łącznie z biskupem siedleckim.

W tym casusie obejścia przepisów upatrują niektórzy przedsiębiorcy, którzy żyją z turystyki. Spływy kajakowe, wynajmowanie kwater agroturystycznych czy zwiedzanie muzeum jest zakazane, ale jeśli w plan wizyty w strefie będzie wpleciona msza, to być może będzie to można podciągnąć pod uroczystość religijną. (bm)

News will be here