Mecz z finałem w sądzie

Skarb Państwa ma wypłacić 100 tysięcy złotych odszkodowania Adrianowi M., który w 2005 roku został pobity przez policjantów interweniujących podczas starć pseudokibiców po meczu Avii z Hetmanem Zamość. Prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie kończy sprawę, którą wymiar sprawiedliwości zajmował się 13 lat.


21 sierpnia 2005 r. w Świdniku Avia podejmowała u siebie Hetmana Zamość. Porządku w trakcie meczu tzw. podwyższonego ryzyka, (ze względu na animozje między kibicami obydwu drużyn), pilnowało kilkuset mundurowych z Lublina, Krasnegostawu, Zamościa i Świdnika. W przerwie spotkania kilkunastu paseudokibiców próbowało wedrzeć się na płytę boiska; w stronę policji poleciały kamienie i butelki. Policjanci, starając się opanować sytuację, weszli do sektora kibiców. W ruch poszły policyjne pałki. Kibice nie byli dłużni i sięgnęli po drzewce klubowych flag. Doszło do bitki, zapanował chaos a kibice, uciekając ze stadionu, potykali się o krawężniki i siedziska. Jedną z osób, która ucierpiała w zdarzeniu, był 16-letni wówczas Adrian M., mieszkaniec Zamościa, który do Świdnika przyjechał wraz z młodszym bratem kibicować piłkarzom Hetmana. Nastolatek trafił do szpitala, gdzie przeszedł trepanację czaszki i przez miesiąc leżał w śpiączce. Później zeznawał, że ciosy, przez które trafił do szpitala, zadali mu policjanci. Tłumaczył, że chcąc uciec z bratem ze stadionu, pośliznął się na trawie i drzewcem od flagi uderzył w plecy funkcjonariusza. Ten miał się odwrócić i zadać chłopakowi kilka uderzeń pałką szturmówką. Tę wersję potwierdzili także inni świadkowie. Sprawą zajęli się śledczy, a rodzice chłopaka sądownie domagali się zadośćuczynienia. Wyrok w tej sprawie zapadł ostatnio przed Lubelskim Sądem Apelacyjnym. Sąd oddalił apelację policji i przyznał rodzinie chłopaka 100 tys. zł odszkodowania. Wypłaci je Skarb Państwa, reprezentowany przez szefa świdnickiej komendy policji, która podczas feralnego meczu nadzorowała działania funkcjonariuszy.

Łukasz Reszka, obecny prezes MKS Avia Świdnik, przyznaje, że trudno mu odnieść się do tej sprawy. Jak tłumaczy, nie zna wszystkich okoliczności, ale zapewnia, że dziś stadiony są o wiele bezpieczniejsze, a w Świdniku na przestrzeni kilku ostatnich lat nie doszło do podobnych incydentów.

– Przepisy dotyczące organizacji imprez masowych i imprez podwyższonego ryzyka są dość restrykcyjne. Stadiony, takie jak nasz, są w pełni monitorowane. Przy monitorach siedzą policjanci, którzy na bieżąco śledzą, co dzieje się na całym obiekcie. Wnoszenie niebezpiecznych narzędzi, czy używanie ich jest niemożliwe, bo policja czy ochrona w każdej chwili może wkroczyć, aby je odebrać lub unieszkodliwić niebezpiecznego napastnika. Warto zauważyć, że odkąd mamy nowoczesny obiekt, czyli od 2013 roku, żadne niebezpieczne zdarzenie; żaden incydent związany z zagrożeniem zdrowia czy życia nie miał miejsca – mówi prezes Avii. (w)

News will be here