Po pożarze w Kocim dołku. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

W gminie Wojsławice, ale nie tylko, panią Teresę Szwarc znają wszyscy. Nie sposób wymienić wszystkich projektów, akcji promocji jej ukochanego Majdanu Ostrowskiego czy pomocy innym, które inicjowała. Pani Teresa tryska optymizmem i żadne wyzwanie nie jest jej straszne, ale gdy 9 stycznia palił się jej rodzinny dom, a ludzie ruszyli na ratunek, przekonała się, jak wiele znaczy wsparcie innych.

O niezwykłych, licznie podejmowanych przez panią Teresę Szwarc, sołtys Majdanu Ostrowskiego, inicjatywach, czynach społecznych i różnych projektach kultywowania ludowej tradycji pialiśmy w „Nowym Tygodniu” niejednokrotnie. Jej prężna działalność m.in. w Grupie Odnowy Wsi Majdan Ostrowski, współpraca z Lokalną Grupą Działania „Ziemi Chełmskiej” przyczyniły się do realizacji projektów, dzięki którym jej ukochana, rodzinna wieś przeszła metamorfozę. Powstały Izba Ludowa „Wrzeciono”, galeria „Na oblakach”, Centrum Integracji „Kołowrotek”, miejsca wypoczynkowe dla mieszkańców wsi i turystów, wypiękniał park lipowy. Okoliczni mieszkańcy – przy dużym udziale i zachęcie pani Teresy wykonywali mnóstwo prac w czynie społecznym.

Pani Teresa była koordynatorem projektu „Utworzenie Klubu Seniora Aktywna Jesień w Wojsławicach” i stała też na czele Spółdzielni Socjalnej „Wojsławianka”, która zasłynęła akcją „Kup obiad dla seniora”, przeprowadzoną w trakcie epidemii (pani Teresa otrzymała wtedy wyróżnienie pod nazwą „Gloria 2020” ogólnopolskiego tygodnika „Chwila dla ciebie”). Pani Teresa za każdym razem podkreśla, że nie ma czasu się zestarzeć i nie potrafiłaby żyć bez tych wszystkich wyzwań, kontaktów z ludźmi, adrenaliny. Ale 9 stycznia br. los dostarczył jej aż zanadto wrażeń i to tych najgorszych. Jej rodzinny, drewniany dom z początku lat 50-tych ub.w. omal nie spłonął.

Pani Teresa opowiada, że tego dnia wybrała się na spacer z koleżanką, ciesząc się piękną, zimową aurą, nieświadoma, iż wkrótce dojdzie do pożaru sadzy w przewodzie kominowym jej ukochanego domu. Drewniany strop wokół komina już się żarzył, gdy pani Teresa dzwoniła po strażaków. Wraz z mężem zaczęła gasić pożar wodą, śniegiem. Dom pani Teresy – choć doskonale znany okolicznym – leży na uboczu, w tzw. „Kocim dołku” i sąsiedzi, póki nie usłyszeli strażackich syren, nie mieli jeszcze pojęcia o nieszczęściu, które rozgrywa się u pani sołtys. Wkrótce na miejsce przyjechali druhowie z OSP KSRG Wojsławice, do których dołączyli strażacy z chełmskiej jednostki.

– Po przybyciu na miejsce i rozpoznaniu sytuacji przystąpiliśmy do działań, jak się okazało komin, w którym paliła się sadza uległ rozszczelnieniu i zostały objęte ogniem elementy drewnianego stropu wokół komina – relacjonują strażacy z OSP KSRG Wojsławice. – Po częściowej rozbiórce wyciągu kominowego i belek stropowych, przy użyciu jednego prądu wody i środka gaśniczego (piana gaśnicza) sytuacja została opanowana.

W międzyczasie na ratunek przybiegli też okoliczni mieszkańcy. Pani Teresa przyznaje, że już dawno tak się nie bała. Kolejne dni i noce były wyjątkowo mroźne, a pani Teresa i jej mąż zostali w domu bez ogrzewania. Nie zdecydowali się jednak opuścić swoich ukochanych „czterech kątów”, mimo, że wiele osób – bliscy, przyjaciele, znajomi, Urząd Gminy Wojsławice – proponowali im schronienie na czas remontu. Mnóstwo osób odezwało się do Pani Teresy ze słowami wsparcia i propozycjami pomocy.

– Bardzo mnie wzruszają te wszystkie dobre słowa, piękne gesty i wsparcie okazane przez tak wiele osób – mówi pani Teresa. – To budujące. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dziękuję za okazaną pomoc mieszkańcom mojej ukochanej wsi i innym przyjaciołom. Dziękuję strażakom z OSP Wojsławice i z Państwowej Straży Pożarnej z Chełma za uratowanie mojego ukochanego domu. Mam cudownych ludzi wokół siebie i jestem z tego powodu szczęśliwa. Jesteście wielcy. Na razie kupiliśmy klimatyzator i radzimy sobie. Wszystko w miarę dobrze się skończyło. Gdyby do całego zdarzenia doszło nie po południu, a w nocy, gdy spalibyśmy, wtedy byłoby o wiele gorzej i mogłoby skończyć się to nieszczęściem. Ktoś na górze jednak nad nami czuwał i najważniejsze, że nic nam się nie stało.

Henryk Gołębiowski, wójt gminy Wojsławice, mówi, że tuż po całym wydarzeniu zaproponował pomoc i ta oferta jest wciąż aktualna.

– Zaproponowaliśmy mieszkanie komunalne zastępcze, wykonanie niektórych prac remontowych przez budowlańców z naszej grupy remontowej, organizację zbiórki, ale na razie pani Teresa zapewnia, że sobie radzi – mówi wójt Gołębiowski. (mo, fot. OSP KSRG Wojsławice)

News will be here