Potężna kara sposobem na wycinkę?

Przedsiębiorca z Podlasia, który w gminie Dubienka bez żadnych pozwoleń wyciął ok. 200 drzew, będzie się musiał liczyć z potężną karą finansową, którą ma zamiar nałożyć na niego KOWR, czyli właściciel terenu. Kilkumilionowa kara zostanie też nałożona na KOWR przez władze Dubienki. Czy te działania zatrzymają ekologiczną masakrę, której nad Bugiem dopuszcza się były adwokat?

Dwie prokuratury prowadzą dwa niezależne postępowania w sprawie nielegalnej wycinki drzew w Sobiborze (gm. Włodawa) i w Dobromyślu (gm. Siedliszcze). Stoi za nimi jeden człowiek, który wydzierżawił te działki od lubelskiego oddziału Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Kolejne śledztwo prowadzą policjanci z Dorohuska, którzy zajmują się podobnym procederem na terenie gmin Dorohusk i Dubienka.

O sprawie informowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i zabronili przedsiębiorcy dalszych działań, który i tak zdążył narobić ogromnych szkód. W Starosielu zdążył wyciąć ok. 200 starych lip i dębów. Ścięte drzewa do dzisiaj blokują drogę i zatruwają życie rolnikom, bo nie mogą oni dojechać do swoich upraw. Powodują materialne straty, gdyż zalegają na obsianych polach. Aby ominąć przeszkodę, niektórzy zrobili sobie objazdy przez pola, co powoduje kolejne zniszczenia. Na wysokości zadania stanęły gminne władze, które zapowiedziały pomoc prawną dla poszkodowanych rolników i zaczęły działać, by jak najszybciej oszacować poczynione nad Bugiem szkody. A te idą w miliony złotych.

– Jestem przerażona, że nasze państwo pozwala na coś takiego – mówi Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt Dubienki. – To paranoja, że chronimy inwazyjne gatunki obce, a naszą bezcenną rodzimą przyrodę traktujemy po macoszemu. Według wszystkich ekspertów i ornitologów, gniazdujące na zniszczonym obszarze ptaki szybko nie wrócą, ale to nie jedyny problem, bo wkrótce korzenie tych drzew uschną i przestaną pełnić rolę ochronną brzegu rzeki. Pozbawiony umocnienia zostanie bardzo szybko wymyty przez silny nurt Bugu, pozbawiając Polskę terytorium.

Nie możemy cofnąć czasu, ale możemy zrobić co w naszej mocy, by winny tej wycinki poniósł jak najsurowsze konsekwencje. Dlatego czekamy na wizytę dendrologa, który wraz z naszymi inspektorami z wydziału ds. ochrony środowiska oszacuje wartość wyciętych drzew. Uzbrojeni w taką wiedzę, nałożymy zwykle stosowaną w takich przypadkach karę administracyjną, która będzie oscylować zapewne w milionach złotych – tłumaczy wójt.

Co ciekawe, gmina nie chce karać sprawcy wycinki, a właściciela ziemi, czyli KOWR. – Nas nie interesuje, kto dokonał tych nielegalnych zniszczeń. KOWR jest właścicielem tej ziemi i na niego zostanie nałożona kara. Co oni dalej z tym zrobią, nie wiem. Być może odwołają się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale z tego prawa skorzystać może każdy. My w ręku mamy mocne dowody zniszczeń i zrobię, co tylko w mojej mocy, by winnych ukarać. Chcę tego doczekać, więc będę starała się ze wszystkich sił zostać gospodarzem gminy na kolejną kadencję, by mieć satysfakcję doświadczenia sprawiedliwości – dodaje Deniusz-Rosiak.

Działania ze swojej strony zapowiedział też KOWR. Urzędnicy tej instytucji również będą liczyć poczynione szkody i za wycięte drewno wystawią dzierżawcy fakturę do zapłaty.

(bm, fot. FB Dubienka)

News will be here